tag:blogger.com,1999:blog-48323609447669970172024-02-07T09:21:24.602+01:00Miss Jacobs LibraryDostawca wszystkiego co rzadkie, a cenne.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.comBlogger433125tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-83992140320589298622014-11-06T17:46:00.000+01:002014-11-06T17:46:11.009+01:00Tylko Ciebie chcę - film <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQYJdIQLi4Ts0hKOwIDXvUhbG5MEcfSpMNxV-OcLoTP7h7Jq1yUxANxPJIlvaxv00likDeNsgTjXUP_S7s_sxQEMgrp4Jk7XAV2jGapezTtC5wknqaMGZEpvCt7nHDTWP0OV-IO1RjW1Q/s1600/tengo-ganas-de-ti-portada-pelicula-9788408009061.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiQYJdIQLi4Ts0hKOwIDXvUhbG5MEcfSpMNxV-OcLoTP7h7Jq1yUxANxPJIlvaxv00likDeNsgTjXUP_S7s_sxQEMgrp4Jk7XAV2jGapezTtC5wknqaMGZEpvCt7nHDTWP0OV-IO1RjW1Q/s1600/tengo-ganas-de-ti-portada-pelicula-9788408009061.jpg" height="200" width="131" /></a></div>
<div>
<br /></div>
"<b><span style="font-size: x-large;">T</span></b>ylko Ciebie chcę" to hiszpańskojęzyczna adaptacja kultowej również w naszym kraju powieści włoskiego pisarza Federico Mocci. Poprzeczka została zawieszona wysoko. W głowie nadal miałam nie tylko emocje przeżywane podczas czytania, ale też i te towarzyszące mi, kiedy oglądałam pierwszą, włoskojęzyczną adaptację. Niestety, nie udało się jej przeskoczyć.<br />
<div>
<br /></div>
<div>
Zacznę od krótkiego wprowadzenia dla wszystkich, którym fabuła jest obca. Hache (w oryginale Step) wraca do rodzinnej Barcelony (Analogicznie: do Rzymu) i spotyka Gin. Po krótkim okresie wzajemnych podchodów i zalotów stwierdzają, że chcą być razem. Jak to zwykle bywa w przypadku romansów, nagle coś staje na przeszkodzie.... Przed widzem staje pytanie: uda się czy się nie uda? </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Piękny główny bohater. Stanowczo zbyt piękny. Zbyt gładki, lśniący niczym wampir Edward w słońcu. Twarz tak gładka, ze może jedynie sugerować wizytę w klinice medycyny estetycznej lub zwykły brak doświadczeń życiowych. Jest zupełnym przeciwieństwem włoskiego odtwórcy roli. Tamten choć nie miał kaloryfera, mógł się pochwalić oczami opowiadającymi historię, wręcz hipnotyzującymi. Błysk w oku świadczył o charakterze, zadziorności tak pożądanej przez kobiety. Ona równie nijaka. Wątła postura, równie mało wyrazista twarz, zbyt dziecinna. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Nie chcę być niegrzeczna, bo też nie chodzi mi obrażanie ludzi. Jednak reguły dodawania są nieubłagane. Zero plus zero to zawsze zero. Pokazanie aktu miłosnego, kobiecego biustu i męskich pośladków to zbyt mało, aby mówić o chemii między głównymi bohaterami. Innych w zasadzie w tym filmie nie ma. Są mało wyrazistym tłem, którego nie można zapamiętać.<br />
<br />
Jak już napisałam wyżej, czytałam książkę i moje wymagania były duże. Każdy minus równał się więc sporemu rozczarowaniu. Uważam, że pominięto ważny wątek, a mianowicie przyczyny zachowania Hache. Pozostał tylko laluś, który czasami nabierze pary w gębę i coś powie. Taki, który może zainteresować nastolatki z dolnego przedziału wiekowego, bo im faktycznie niewiele potrzeba. Odniosłam wrażenie, że wybrano zdarzenia najłatwiejsze do przedstawienia, gdzie jeszcze wykonanie było po łebkach. Nie podobał mi się również zabieg ze zmianą imienia. Było to zupełnie niepotrzebne i mylące. </div>
<div>
Jedynym plusem jest widok na Barcelonę nocą. Trwa zaledwie kilka sekund, ale każdy chce się tam od razu znaleźć. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
Podsumowując:<br />
Jeśli chcecie zapoznać się z piękną historią Hache/Stepa i Gin, sięgnijcie po książkę. Film jest niewarty poświęconego czasu. </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-25331932530433589072014-11-05T10:57:00.000+01:002014-11-05T10:57:22.780+01:00Histerie rodzinne - Izabela Pietrzyk <br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJb5nNToRwJlZOXuTzJtT2ZQAnRlQelWoExI-8HQGFQWe0DZ3m9psyoXy98XEtdgUURNhvYu9rERtgb10_hWxRYFbW4fuvbkUrBWLSuJO_xPD1AJniJLP9_oPEndIuO7ciO8cU1BFT3fM/s1600/215109_histerie-rodzinne_400.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgJb5nNToRwJlZOXuTzJtT2ZQAnRlQelWoExI-8HQGFQWe0DZ3m9psyoXy98XEtdgUURNhvYu9rERtgb10_hWxRYFbW4fuvbkUrBWLSuJO_xPD1AJniJLP9_oPEndIuO7ciO8cU1BFT3fM/s1600/215109_histerie-rodzinne_400.jpg" height="200" width="125" /></a></div>
<b><span style="font-size: x-large;"> M</span></b>ądrość ludowa głosi, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Co niektórzy dodaliby od siebie, że najlepiej stać z brzega, bo wtedy najłatwiej nas wyciąć z tego "sielankowego" obrazku. Ale... Jeśli nie ma idylli, to przynajmniej może być zabawnie. Dokładnie tak, jak u Wiktorii.<br />
<br />
Nauczycielka w szkole podstawowej. Według dzisiejszych standardów nadal młoda, z perspektywą na lepsze jutro. Zdaniem swojej matki jest starą panną, która nie powinna wybrzydzać w kwestiach matrymonialnych i natychmiast zaciągnąć do ołtarza pierwszego chętnego kandydata. Nie posiada kota, ani też psa. Ma za to siostrę, u której mieszka, siostrzeńca i siostrzenicę, niezbyt lubianego szwagra, specyficznych rodziców oraz bliższych lub dalszych przyjaciół.<br />
Wiktora, jak to w damski czytadle bywa, postanowiła rozpocząć nowy rozdział w swoim życiu. Gorzej jest tylko z pomysłami na realizację celu. Dodatkowo musi stawiać czoła nowym problemom, pacyfikować kłótnie siostrzeńców i zaciskać zęby podczas wizyt u rodziców. Większość rzeczy robi w sposób zabawny, ale jednocześnie nie brakuje tam gorzkich przemyśleń.<br />
<br />
Nie jest to dzieło wybitne, ani nawet wielkie. Porządna powieść zahaczająca o bycie czytadłem, idealna na długie zimowe wieczory. Właśnie w tym tkwi siła jej przebicia. Pozwala na relaks po ciężkim dniu i zarazem nie funduje czytelnikowi uczucia odmóżdżenia.<br />
<br />
W charakterystyce postaci posłużono się prostą zasadą kontrastów. Im bardziej skrajnie tym lepiej. Każde pokolenie ma przedstawicieli na dwóch biegunach. Wychodzą z tego niekiedy wybuchowe mieszanki. Czy polubiłam Wiktorię jako główną bohaterkę? Nie wiem. Nie czuję bym ją tak naprawdę poznała. Mogę opisać jaką jest córką, siostrą, ciotką nauczycielką, przyjaciółką, partnerką... Ale gdzieś umyka obraz człowieka, jednostki samodzielnej. Z drugiej strony myślę, że nie mogę wiedzieć nic ponad to, co ona wie osobie. Wie niewiele, jest na początku swojej drogi samopoznania. W końcu potrzeba ponownego zdefiniowania własnej osoby jest popularnym elementem w literaturze kobiecej.<br />
<br />
Jednym z ciekawszych wątków jest poszukiwanie nowego partnera przez Wiktorię. Wybrała do tego jeden z najbardziej popularnych sposobów, założyła konto na portalu randkowym. Jak w soczewce widać problemy współczesnych singli. Ich egoizm, narcyzm (cecha charakteryzująca szczególnie mężczyzn), naiwność, koloryzowanie rzeczywistości i własnej fizjologii. Dzięki Internetowi mamy na wyciągnięcie cały świat, możliwość rozmowy z osobą mieszkającą na drugim krańcu Polski i nie tylko. Mimo tego ułatwienia zatraciliśmy umiejętność rozmowy. Wysyłane wiadomości to tylko zbitki linków do YouTube'a, skopiowane dowcipy i znaki graficzne mające udawać naszą mimikę. W zakresie komunikacji cofnęliśmy się do epoki neolitu.<br />
<br />
Stworzone dialogi często pokazują, że autorka jest bacznym obserwatorem otaczającej jej rzeczywistości. Szczególnie w przypadku młodzieżowego slangu możemy się domyślać, że odbyła wywiad środowiskowi i odbyła wiele korepetycji. Mimo, że sama nadal zaliczam się do osób młodych, to niekiedy czułam się jak prawdziwa staruszka. Oczy wychodziły mi z orbit na widok tego cudacznego słowotwórstwa. Wiele określeń słyszałam po raz pierwszy i nie wiem, czy chciałabym to powtórzyć. Natomiast oceniając powieść całościowo mogę powiedzieć, że napisana jest językiem prostym i przez to czytanie staje się błyskawiczne.<br />
<br />
"Histerie rodzinne" to powieść słodko-gorzka. Idealnie napisana o nieidealnym życiu. Pokazuje, że perfekcyjne rodziny istnieją tylko w magazynach. Wszystkie cztery ściany pochłaniają tajemnice, krzyki i nie pozwalają im przedostać się do świata zewnętrznego. Jednocześnie nie pozwala się czytelnikowi na utratę nadziei. Chociaż bohaterowie kłócą się, obrażają w niecodzienny i niewybredny sposób, to w chwilach wyjątkowych potrafią się zjednoczyć.<br />
<br />
Jeśli więc macie ochotę na spokojny i przyjemny wieczór, podczas którego owiniecie się kocem, a na stoliku obok będzie stać filiżanka z gorącą herbatą... To może być pozycja właśnie dla Was.Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-33910729083247429392014-08-18T16:26:00.000+02:002014-08-18T16:26:51.662+02:00Filmowo - Polowanie <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGLGM7CO5zQUHSt7Fc7OfjBpIkkwwc28XtsVkvz5D3TrWwnfEYJoqnM5hb11Ty-CwtxMD5_tpeOonGXQXfGa6wk5UjWsS1hbHHk3mptNUEzbOtjuQVK4sVsXZe7Kkbqb1aAhkYoqorK3I/s1600/7534651.6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGLGM7CO5zQUHSt7Fc7OfjBpIkkwwc28XtsVkvz5D3TrWwnfEYJoqnM5hb11Ty-CwtxMD5_tpeOonGXQXfGa6wk5UjWsS1hbHHk3mptNUEzbOtjuQVK4sVsXZe7Kkbqb1aAhkYoqorK3I/s1600/7534651.6.jpg" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-size: large;"><i> O</i></span></b>d dawna nie oglądałam żadnego
filmu. Czułam, że nie jestem w stanie się skupić i zbyt szybko
dopadnie mnie uczucie znudzenia, zniechęcenia. Kiedy jednak w
programie telewizyjnym zobaczyłam zapowiedź „Polowania”,
postanowiłam zaryzykować. W głowie miałam jeszcze rekomendację
prof. Starowicza. Mówił, że jest to jeden z trzech filmów, które
przyszły psycholog powinien obejrzeć. Miał całkowitą rację.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wykorzystywanie seksualne dzieci to
temat trudny. Sama nazwa czyni wzbudza już emocje, powoduje ciarki
na plecach. To zagadnienie bardzo niewygodne, o którym ludziom
najłatwiej jest milczeć. Istnieją jednak twórczy, którzy
podejmują rękawicę. <br />
<br />
Nie ma tu nowej jakości kina. Nie ma
kreatywnej reżyserii, efektów specjalnych, ani nawet niezwykłych
zdjęć. Jest za to mocna historia, która trzyma widza w napięciu
do ostatniej sekundy filmu i jeszcze długo po jego zakończeniu.
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Niewielkie skandynawskie
miasteczko. Gdzieś, gdzie wszyscy się znają i służą pomocą.
Panuje przekonanie o bezpieczeństwie, nie ma powodu do nieufności
wobec sąsiadów. Głównym bohaterem jest Lucas, wychowawca
przedszkolny. Klara, dziewczynka uczęszczająca do miejscowego
przedszkola i tym samym podopieczna Lucasa. Chwila złości, kilka
słów za dużo i dorosły, który jest ich odbiorcą. Rozpoczynają
się podejrzenia, a następnie jawne oskarżenie i policyjne
śledztwo. <br />
<br />
Reżyser bezbłędnie pokazał wszystkie
mechanizmy, które mogą zawieść. Psychologa (?). który zadaje
pytania niedostosowane do poziomu poznawczego dziecka i jednocześnie
sugerującego oczekiwaną odpowiedź. Następnie są rodzice, którzy
skupiają się na krzywdzie i nagle chcą zrekompensować krzywdę,
której nie zauważyli. Nagle mają potrzebę działania i pewnie
trochę uspokojenia własnego sumienia zamiast słuchania dziecka,
kiedy mówi prawdę. Pokazano również bezradność kadry
pedagogicznej przedszkola wobec niecodziennej dla nich sytuacji.
Widać ostracyzm społeczny. Tu nie chodzi tylko o odwracanie się
plecami lub przechodzenie na drugą stronę ulicy. W ręce, wcześniej
wyciąganej na przywitanie, teraz znajduje się prawdziwa broń.
<br />
<br />
Zwykle jest tak, że widz kibicuje człowiekowi, którego
spotyka niesprawiedliwość. W tej historii dodatkowo można
podziwiać wolę walki i przekonanie o swoich prawach, próbę ich
dochodzenia. Brawa należą się dla odtwórcy głównej roli.
Stworzył niezwykle charakterystyczną postać. Na jego twarzy można
dostrzec całe spektrum emocji. Jest nawet scena, kiedy to właśnie
jedno spojrzenie mówi więcej niż milion słów. To pokazuje
aktorską klasę.
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Film jest taki jak jego
tematyka, trudny. Nie nadaje się na wieczór z przyjaciółmi
okraszony smacznymi przekąskami. Po jego obejrzeniu pozostaje
niesmak. Jest dziwnie, nieswojo. W końcu to żadna komedia
romantyczna, po zakończeniu której możemy wrócić do własnego
życia. „Polowanie” pokazuje życie w najszczerszej i brutalnej
odsłonie. Wystarczy jedno nieporozumienie i życie zamienia się w
piekło na ziemi.
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Warto obejrzeć. Chociaż
tematyka wzbudza ogromne emocje, to sam film może przyczynić się
do rzetelnej rozmowy o problemie. To udana polemika z modelem
wychowania nastawionym na dziecko, na jego dobro i szczęśliwe
dzieciństwo. Postawione pytanie granice, o kompetencje i zdrowy
rozsądek.
</div>
<br />
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-87626698217888328292014-08-15T17:36:00.003+02:002014-08-15T17:36:36.546+02:00Miejsce na dziś - Heart Island, USA <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjVyfT8oj5n5Rd_oGqifawa4mVajcfLUjlE10JnYNNu8yof6sc1I-YZ-pyV_0Fuy9cJ8S9U94i9m58c7npCLn-Q0M33XUcglqdUc0tLZbqNM3DLJmOjpw_dEpSDrQ2Lvb06iBtlHSOyxI/s1600/Boldt-Castle4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgjVyfT8oj5n5Rd_oGqifawa4mVajcfLUjlE10JnYNNu8yof6sc1I-YZ-pyV_0Fuy9cJ8S9U94i9m58c7npCLn-Q0M33XUcglqdUc0tLZbqNM3DLJmOjpw_dEpSDrQ2Lvb06iBtlHSOyxI/s1600/Boldt-Castle4.jpg" height="400" width="261" /></a></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: x-large;"><b> <i> M</i></b></span>ówią, że pewne historie
zdarzają się tylko w bajkach. Należy jednak pamiętać, że każda
opowieść wynika z marzenia, które można zrealizować. Niektóre z
nich to tylko powielanie historii, która zdarzyła się naprawdę i
każdy modyfikuje ją wg swoich potrzeb. Miłość nie ma ceny. Nie
można jej kupić, ani nawet oszacować jej wartości. Jest
absolutnie bezcenna. Nieliczni mają jedynie możliwość okazania
swojego uczucia w wyjątkowy i niesztampowy sposób, rodem z
prawdziwej bajki.
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhE3rTYJLxaE1E6PPFR0ysndUMJ_vptqAYdHx3AcpxsMyA5-IrP12WhuilwWL1ngBNtCuWkOyFx66wu5KfeSn9KhMWX9KIOubaqiEag30NKFmU8LKakY7zat8AawhhUUPtpNsvG6oeUrgI/s1600/08_george_und_louise_boldt.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhE3rTYJLxaE1E6PPFR0ysndUMJ_vptqAYdHx3AcpxsMyA5-IrP12WhuilwWL1ngBNtCuWkOyFx66wu5KfeSn9KhMWX9KIOubaqiEag30NKFmU8LKakY7zat8AawhhUUPtpNsvG6oeUrgI/s1600/08_george_und_louise_boldt.jpg" height="239" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Louise i George Boldt</td></tr>
</tbody></table>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
W 1900 roku, multimilioner i
zarazem właściciel nowojorskiego hotelu Waldorf Astoria, George
Boldt postanowił w niecodzienny sposób wyrazić miłość do swojej
żony Louise. Kupił więc 5 hektarową wyspę na rzecze Świętego
Wawrzyńca (St. Lawrence), która służy jako szlag żeglugi
pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Kanadą. Nowy nabytek bogacza nie
był osamotniony, na tym szlaku. Na rzece znajduje się około 2000
takich małych wysepek, dlatego nazywa się je łańcuchem Tysiąca
Wysp (Thousand Islands). Boldt nie zadowolił się zakupem wysepki i
możliwością nadania jej imienia żony. Postanowił sprawić by
swoim kształtem przypominała serce, a na jej terenie wybudować
zamek, replikę budowli znajdujących się w Nadrenii (Niemcy).<br /> Niestety, kilka lat po tym zakupie ukochana żona Louise zmarła
z powodu niewydolności serca. Boldt pogrążył się w rozpaczy i
zaprzestać budowy zamku. Choć projekt ten kosztował go 2,5 miliona
dolarów, opuścił wyspę i nigdy na nią nie powrócił. </div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEja2Aszr17urJ5mAQDiiUYp9b-Yx5a1ZyWOHeG2eC-ZnYKR9jdmOSOqd0NqoWg2QR2Gax7xcs5t_uY9busRJvfe3M3ePEyBUMLnpNQXAfVB5ObxooRDLiQm7DXHzWXHj0QZLjrby41llM8/s1600/1000-Island-Tours.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEja2Aszr17urJ5mAQDiiUYp9b-Yx5a1ZyWOHeG2eC-ZnYKR9jdmOSOqd0NqoWg2QR2Gax7xcs5t_uY9busRJvfe3M3ePEyBUMLnpNQXAfVB5ObxooRDLiQm7DXHzWXHj0QZLjrby41llM8/s1600/1000-Island-Tours.jpg" height="265" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Fragment łańcucha Tysiąca Wysp na rzecze Świętego Wawrzyńca</td></tr>
</tbody></table>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /> Przez
dwie dekady budowla była opuszczona, zaniedbywana i pozostawiona na
działanie żywiołów. W 1922 roku Edward John Noble, właściciel
fabryki cukierniczej, kupił wyspę wraz z domem. Nowy właściciel
był pod wrażeniem historii miłosnej i postanowił sprawić, by
stała się ona popularna. Drzwi zostały otwarte. „Heart Island”
została atrakcją turystyczną regionu, mimo że sama budowla nie
była w najlepszym stanie. </div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQV7S-ukzV3sKJwv39YQfFW09XVo2oDV6LhYnJK9jBA_ZFJ-XphtVD3D6rsshKRWHBFuBorjA0galjgSukYrwlXxr_emMdZ4WsYa9LpWPbYU3RhkcVhDBk9AOSN00HZ1zbEdGRu6E07E8/s1600/boldt-orig.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQV7S-ukzV3sKJwv39YQfFW09XVo2oDV6LhYnJK9jBA_ZFJ-XphtVD3D6rsshKRWHBFuBorjA0galjgSukYrwlXxr_emMdZ4WsYa9LpWPbYU3RhkcVhDBk9AOSN00HZ1zbEdGRu6E07E8/s1600/boldt-orig.jpg" height="249" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Boldt Castle</td></tr>
</tbody></table>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Obecni turyści doczekali się
renowacji zamku. Obecnie to 5 tysięcy metrów kwadratowych
powierzchni i 348 okien. Chętni mogą zarezerwować zamek w celu
pobrania się i urządzenia wesela. Każdego roku odrestaurowywana
jest inna część budowli. </div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Chociaż Louise Boldt nigdy
nie ujrzała skończonego dzieła swojego męża, to historia o
miłości przetrwała ponad 100 lat. Można więc powiedzieć, że
prawdziwa miłość jest wieczna. <br /><br />Więcej informacji i zdjęć znajdziecie na <a href="http://www.boldtcastle.com/visitorinfo/index.php/virtual-tour/the-castle/" target="_blank">stronie zamku</a>.<br /><br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: xx-small;">Żródła:</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: xx-small;">Zdjęcia: <a href="http://www.house-crazy.com/wp-content/uploads/2013/02/Boldt-Castle4.jpg" target="_blank">1</a>, <a href="http://www.worlds-luxury-guide.com/sites/default/files/styles/giant-teaser/public/img/08_george_und_louise_boldt.jpg?itok=HDeEKPYj" target="_blank">2</a>, <a href="http://www.thegreatwaterway.com/blogs/wp-content/uploads/2011/11/1000-Island-Tours.jpg" target="_blank">3</a>, <a href="http://www.websiteoptimization.com/speed/tweak/stabilizer/boldt-orig.jpg" target="_blank">4</a><br />Tekst: Mental Floss, May 2014, by —WILL McGOUGH</span></div>
<br />
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-72942529835618667652014-08-11T15:59:00.000+02:002014-08-11T15:59:31.301+02:00Dookoła świata w jeden kęs - Jabłko <div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRK_1TDQU37pcBlT-DkoUGH0RRLpPrNJKJqRUsXT3kWHE30cHptz7h2YY5sANQa5T4pa9dOAIA7ojF9grraDSPjniA-_LsD3wMfB_bBjYYLVIBoOeT8QvO2Aa_0t0I-dgff9L-tsZyTMY/s1600/BI8wyfBYlyq5dziV1cI1LN414Wy0TD.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiRK_1TDQU37pcBlT-DkoUGH0RRLpPrNJKJqRUsXT3kWHE30cHptz7h2YY5sANQa5T4pa9dOAIA7ojF9grraDSPjniA-_LsD3wMfB_bBjYYLVIBoOeT8QvO2Aa_0t0I-dgff9L-tsZyTMY/s1600/BI8wyfBYlyq5dziV1cI1LN414Wy0TD.jpg" height="234" width="320" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><br /></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: x-large;"><b> J</b></span>abłko znane jest człowiekowi od
czasów poprzedzających narodzenie Chrystusa. Pojawia się w
mitologii, gdzie jest symbolem niezgody. Mało kto wie, że w
historii chrześcijaństwa jabłko jest symbolem nieporozumień,
walki o władzę i wpływy. Symbolika ta wcale nie pochodzi z
historii o Adamie i Ewie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Rajski owoc zwany był również
„kłamstwem papieża”. Pierwsze pisma biblijne wskazują na to,
że zakazanym owocem była figa. Dlaczego więc mówiono o jabłku?
Czemu i komu ono winne? Jak możecie się domyślić, chodziło o
dyskredytację przeciwnika, w tym przypadku Celtów. Mieszkali oni na
północ od granicy wpływów rzymskokatolickich. Druidzi, czyli
celtyccy kapłani, podczas odprawianych mszy używali właśnie cydru
jako „boskiego napoju”. Wymarzony raj nazywali Avalon lub Wyspą
Jabłek. Obie grupy wierzących nie pałały do siebie sympatią. Nic
więc dziwnego, że prześcigali się w wzajemnych oskarżeniach i
wymyślaniu kar dla przeciwnika. Rzymski poeta Avitus owoce będące
symbolem zakazanej wiedzy określał słowem „pomum”, które to
pochodzi od Pomona, pogańskiego boga żniw.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Celtowie wierzyli, że w jabłku
zawarta jest boska mądrość, a jedzenie ich może przenieść
człowieka do raju. W chrześcijaństwie zaś jabłko oznaczało
wygnanie z upragnionego raju i wędrówkę do piekła. Aztekowie zaś
wierzyli, że ludzie żyli niegdyś w rajskim ogrodzie, gdzie za
pokarm brano kwiaty. Wg tamtejszych wierzeń to właśnie w kwiatach
była zawarta boska mądrość, którą uważano za coś pozytywnego.
Tak samo było z Celtami i ich jabłkami. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /> W języku mieszkańców
północy jabłko określano słowem „apal”, wierzono przy tym,
że owa nazwa pochodzi od Apolla, boga słońca. Chrześcijanie
natomiast przypisywali je do Wenus i pożądania. Jabłka niegdyś
mogły uchodzić również za symbol choroby wenerycznej, w końcu
niektóre z ich odmian były czerwone i niezwykle kuszące. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /> Ta
niecodzienna wojna między katolikami i Celtami trwała wiele
stuleci, a jej echo pobrzmiewa do dzisiaj w wierzeniach, mitach i
legendach. Nie ulega jednak wątpliwości, że w ostatecznym starciu
to właśnie jabłko wygrało. Dzisiaj bez wyrzutów sumienia możemy
delektować się jego smakiem i odgłosem podczas wbijania w nie
zębów. Wydaje mi się, że nie skłamię, jeśli powiem, że to
właśnie te dźwięki w dużej mierze odpowiadają za przyjemność
płynącą z jedzenia.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W Polsce jabłka kojarzone są
najczęściej z szarlotką. Przepis na nią zaprezentuje i ja, ale w
wersji francuskiej.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-pxb2fWjZoQ7-xBEndFaBPGEygWGMNkQ5LjQDtONQhuO6wwGjDZoXJysClh2F1Yk04jS5ATe_lwE2fs9d31b_b3b1sf1zn4neBR78DI0x1hzNsnt5gDnCPXR3CVMpmBmGpkcm7HrE48Q/s1600/tarte+tatin.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-pxb2fWjZoQ7-xBEndFaBPGEygWGMNkQ5LjQDtONQhuO6wwGjDZoXJysClh2F1Yk04jS5ATe_lwE2fs9d31b_b3b1sf1zn4neBR78DI0x1hzNsnt5gDnCPXR3CVMpmBmGpkcm7HrE48Q/s1600/tarte+tatin.jpg" height="320" width="243" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Tarte Tatin </td></tr>
</tbody></table>
<ul>
<li><div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
110 g niesolonego masła</div>
</li>
<li><div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
300g cukru</div>
</li>
<li><div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
6-7 twardych jabłek
(obranych, przepołowionych i wydrążonych)
</div>
</li>
<li><div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
gałązka świeżego
rozmarynu, drobno posiekanego lub przekrojona na pół laska wanilii
</div>
</li>
<li><div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
gotowe ciasto
francuskie
</div>
</li>
</ul>
<div align="RIGHT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Na patelni (którą można
włożyć do piekarnika) o średnicy 25-30 cm rozpuścić masło na
średnim ogniu, dodać cukier i pozwolić mu się rozpuścić aż do
uzyskania pięknego, złotego karmelu. Najlepiej nie używać do tego
żadnych łyżek do mieszania. Wystarczą koliste ruchy patelnią,
dzięki temu cukier nie będzie się krystalizował. Po uzyskaniu
koloru zdjąć. <br />Do karmelu dodać rozmaryn lub wanilię i ułożyć
jabłka najciaśniej jak się da, ponieważ podczas gotowania i tak
ich rozmiar zmniejszy się. Po ułożeniu na patelni znowu postawić
ją na średnim ogniu i gotować ok 8 minut, aż jabłka zaczną
puszczać własny sok. Wtedy zwiększyć ogień aż jabłka zaczną
się karmelizować od dołu, a większość soku wyparuje. Przewrócić
je na drugą stronę i dalej gotować aż do uzyskania ciemnozłotego
koloru na drugiej stronie. Zdjąć z ognia.
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Nastawić piekarnik na 200
stopni. Wyjąć ciasto francuskie z opakowania i rozwałkować je na
grubość około 2 milimetrów. Dla ułatwienia można je lekko
oprószyć mąką. Wyciąć z niego okrąg odrobinę większy niż
szerokość patelni. Aby przełożyć ciasto na jabłka, najlepiej
zrolować je na wałku i rozwinąć je na jabłkach. Delikatnie
wcisnąć ciasto tak, aby utworzyło krawędzie wokół jabłek. Na
środku ciasta należy zrobić małą dziurkę, która umożliwi
ucieczkę pary. <br />Piec około 20-25 minut, aż ciasto stanie się
złote i chrupiące. Po wyjęciu z piekarnika najlepiej odczekać 10
minut, aż karmel ostygnie. Położyć talerz lub paterę na cieście
i ostrożnie odwrócić. <br />Ciasto najlepiej jeść ciepłe.
Dodatkowo możecie je podać z creme fraiche, posypać prażonymi
migdałami lub dodać kulkę lodów.
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
Smacznego. :-)
</div>
<br />
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /><span style="font-size: xx-small;">/źródła:
</span></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<a href="http://dooktor.pl/wp-content/uploads/2013/04/BI8wyfBYlyq5dziV1cI1LN414Wy0TD.jpg" target="_blank"><span style="font-size: xx-small;">Zdjęcie nr 1</span></a></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: xx-small;">Tekst: "In the devil's garden" Steward Lee Allen<br />Przepis i zdjęcie nr 2: "French food safari" ; przepis: Guillaume Brahimi </span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-16413185260291990482014-07-21T15:30:00.000+02:002014-07-21T15:30:57.643+02:00Miejsce na dziś: San Juan de Gaztelugatxe, Spain <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyrcMhel_ZcJUB6-l6BzxVLqYQnOp9K-0riQ3xRmFl149HFVKrtIABkUPMIk2ocyvFeXTCfZQv-amWf4TlI1cCr3BZtDGmCw297OzgbGn9gcRSLXrryLPMI2w_yxhrfm3yMJBxu7xdP-k/s1600/coastline.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyrcMhel_ZcJUB6-l6BzxVLqYQnOp9K-0riQ3xRmFl149HFVKrtIABkUPMIk2ocyvFeXTCfZQv-amWf4TlI1cCr3BZtDGmCw297OzgbGn9gcRSLXrryLPMI2w_yxhrfm3yMJBxu7xdP-k/s1600/coastline.jpg" height="240" width="400" /></a></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-size: x-large;"><i>H</i></span></b>iszpania to nie tylko
piękne plaże i drinki z palemką. Znacznie więcej niż Barcelona,
Madryt i Costa Brava lub Costa del Sol. To nie tylko oblegane przez
angielskich turystów Baleary, gdzie za niskie sumy pieniędzy mogą
pozwolić sobie na dwutygodniowe upojenie alkoholowe. <br />
Hiszpania...
To kraj Basków, gdzie znajduje się San Juan de Gaztelugatxe. W
dialekcie baskijskim „gaztelu” oznacza zamek, zaś „aitz”
skałę. Tajemniczo brzmiąca nazwa oznacza więc „kamienny zamek”.
Wyspa położona jest przy brzegu wzdłuż Zatoki Biskajskiej.
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijQ8YNW_F-yL_mksX_clIWctDhoTG2vRHuIVmX3ekQIzz-h3r_E2Uf8w3daey72sDVHmp1O8e94Dr-DUCn7M-Q-ULdnQ2SmQKbSC41iOF_wG186RPofLBbI_FPv0xOMlktspj9wMW0VIQ/s1600/2586945667_4bef01f49c_z.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijQ8YNW_F-yL_mksX_clIWctDhoTG2vRHuIVmX3ekQIzz-h3r_E2Uf8w3daey72sDVHmp1O8e94Dr-DUCn7M-Q-ULdnQ2SmQKbSC41iOF_wG186RPofLBbI_FPv0xOMlktspj9wMW0VIQ/s1600/2586945667_4bef01f49c_z.jpg" height="266" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj50JjoTMiSmOFipGceCgqYA7HiKCNHIYfpQ_qlRFiTxRljCwAlcshGJtiajjmPBqTFbklRdpcKytnxeHpQhClDZwipR8FBJ3fwVnFNZqkeoGRM_dP3GTiJPVEOxk_g5sWAotaZdt6sgyo/s1600/San-Juan-De-Gaztelugatxe--Basque-Country--Spain.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj50JjoTMiSmOFipGceCgqYA7HiKCNHIYfpQ_qlRFiTxRljCwAlcshGJtiajjmPBqTFbklRdpcKytnxeHpQhClDZwipR8FBJ3fwVnFNZqkeoGRM_dP3GTiJPVEOxk_g5sWAotaZdt6sgyo/s1600/San-Juan-De-Gaztelugatxe--Basque-Country--Spain.jpg" height="203" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Kamienny most łączy wyspę
z lądem. Droga jest kręta i liczy 241 schodków. Charakteryzuje się
kształtem stożka i niewielkim kościołem położonym w jej
najwyższym punkcie. Budowla poświęcona poświęcona jest Janowi
Chrzcicielowi, który wg legendy miał postawić stopę na wyspie.
Dodatkowo, kościół posiada mały dzwonek. Miejscowi mówią o tym,
by po zakończonej wędrówce na szczyt uderzyć w niego trzy razy i
pomyśleć życzenie. <br />
To właśnie tu król Kastylii Alfonso XI
pokonany przez właścicieli ziem leżących wzdłuż Zatoki, co
oznaczało upokorzenie i odwrót. Niektóre źródła zaznaczają
również obecność wyspy podczas hiszpańskiej inkwizycji. W
jaskiniach zamykano bowiem oskarżonych o czary. <br />
Obecnie kościół
jest po wielu przebudowach i nie zachował się jego pierwotny, być
może wyjątkowy, kształt. W 1886 roku został całkowicie rozebrany
i zbudowany od podstaw na nowo. Znalezione wtedy pamiątki takie jak
monety wrzucono do morza. Być może była to ofiara za przychylność
i podziękowanie za bogactwo natury jakim jest widok na wyspę oraz z
wyspy. <br />
<br /></div>
<div align="RIGHT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Źródła: <a href="http://www.euskoguide.com/places-basque-country/spain/san-juan-de-gaztelugatxe/" target="_blank">1</a>, <a href="https://farm4.staticflickr.com/3166/2586945667_4bef01f49c_z.jpg?zz=1" target="_blank">2</a>, <a href="http://fireelf.com/pics/28/San-Juan-De-Gaztelugatxe--Basque-Country--Spain.jpg" target="_blank">3</a>, </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-48223473598834514102014-07-20T16:44:00.000+02:002014-07-20T16:44:01.755+02:00Księga stylu Coco Chanel - Karen Karbo<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhb9jiRcsBTToOUxbLs4pqVTWeovIfBHvBnRBgldLtFci7Sb04wD5fDlYIeLjnHqrP5q0_LZpibEUT_VqaVxO58zC93-xP-FPSKMvh988qE4qOpjonpZjEq3Tw26qWMspaX9bxqI5o2GYQ/s1600/karen.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhb9jiRcsBTToOUxbLs4pqVTWeovIfBHvBnRBgldLtFci7Sb04wD5fDlYIeLjnHqrP5q0_LZpibEUT_VqaVxO58zC93-xP-FPSKMvh988qE4qOpjonpZjEq3Tw26qWMspaX9bxqI5o2GYQ/s1600/karen.jpg" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;"><i><b> S</b></i></span>tyl niegdyś kojarzył się
z czymś niepowtarzalnym, zapierającym dech w piersiach. Ograniczał
się nie tylko do zestawienia ze sobą elementów garderoby, ale też
niekiedy do kultury osobistej. Piszę „niekiedy”, bo stylowym
jednostkom wybacza się więcej, granica jest przesunięta. I chyba
nie było w tym nic złego. W końcu pewne braki w obyciu społecznym
mogły być powodowane niedbałością o szczegóły nieważne, by
mieć więcej czasu na twórczość własną. <br /> Dzisiejsza obawa
przed kompromitacją powoduje, że w mediach możemy podziwiać
prawdziwy atak klonów w nijakich „outfitach”. Niby wszystko
pasuje, ale zwykle brakuje osobowości. Nie ma „tego czegoś”, co
można określić stylem. To „coś” miała Coco Chanel. Karen
Karbo postanowiła przeanalizować życie projektantki i podzielić
się zdobytą wiedzą. Czy Chanel została rozszyfrowana? Sprawdźmy.
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Okładka sugeruje, że mamy
do czynienia z poradnikiem. Napisanym z przymrużeniem oka. Mówiąc
wprost, jest to biografia Coco Chanel opisana przez pryzmat
konkretnych zagadnień i jednocześnie próba stworzenia
uniwersalnych zasad, które można by stosować we własnym życiu.
<br /> Nie ma tutaj prawd objawionych, poczucie humoru autorki też nie
pokryło się z moim. Zbyt dużo rzeczy się powtarzało, co
powodowało znużenie. W końcu ile razy można czytać o tym, że
Chanel była biedna jako dziecko i często fantazjowała? Czy nie
istnieją już synonimy? Jedną historię można napisać na milion
sposobów, tu wybrano tylko jeden i powielano go. <br /> Na plus można
zaliczyć charakterystykę epoki, w której żyła Chanel i ludzi z
jej otoczenia. Ciężko jednak mówić tu o szczególnych zasługach
autorki. To wymóg biografii i przypadłość losu, że na wybitną
jednostkę składa się odpowiedni czas i odpowiedni ludzie. Miłym
akcentem (i tu wierzę, że autorka mogła mieć wpływ oraz zasługę)
są ilustracje przed rozpoczęciem. Czarno-białe obrazki. One
naprawdę mają klasę i urok, czyli to co dziewczyna mieć
„powinna”.
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Podczas pisania tej
recenzji doszłam do wniosku, że można zauważyć dysonans pomiędzy
książką a jej bohaterką. Przeczytacie historię o kobiecie
niezależnej, która nie bała się wykorzystywać znajomości, nawet
tych nawiązywanych w alkowie. Kobiecie, której nie interesowało
zdanie innych, bo miała własne i to ono służyło za drogowskaz.
Oznacza to, że gdyby dane jej było dożyć wydania książki, to w
najlepszym wypadku przemknęłaby wzrokiem po okładce, a w
najgorszym wyrzuciłaby ją do kosza na śmieci. Myślę też, że
sprzeciwiłaby się temu trochę stereotypowemu postrzeganiu kobiety
jedynie przez pryzmat posiadania uroku, umiejętności kokieterii
etc. Te cechy wykorzystywała umiejętnie do manipulacji mężczyznami,
ale śmiem wątpić, że były one wrodzone i czczone. <br /> Być
sobą. To chyba jedyna i najlepsza lekcja płynąca z treści
książki. Na świecie nie pojawi się druga Chanel, bo ta pierwsza
była niepowtarzalna. Elementy jej charakteru utworzyły
niepowtarzalny wzór, były w jej DNA. <br /><br /><b><i>Podsumowując:</i></b></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Książka dobra dla tych,
którzy nie oczekują wielkiej literatury lub oczekują czegoś
lekkiego. Przeczytanie nie zajmuje wiele czasu, bo też książka nie
wymaga dużego skupienia uwagi. Nie można nazwać jej ogłupiającą,
bo w końcu traktuje o ważnej postaci w historii świata, ikonie
mody. Czytać z przymrużeniem oka i traktować jako zwięzłą
biografię.
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div align="RIGHT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div align="RIGHT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-18697210252757266652014-05-11T11:07:00.002+02:002014-05-11T11:07:24.973+02:00Miejsca na dziś: Glacier Skywalk, Canada / Pamukkale, Turkey <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgO5rmBUowmptb0kD91HroCvj4zR9QZc4hQ7m2jcyP6eyBpHG0uK_iuCX-Nk37Gk8S3rM1TeVhiQhpBumlcXv30ORXicINe_M8vzzw5IsOLhTNi5iW61Bqsts5E84u3RrxLH39hYhmH-Rk/s1600/canadian_skywalk_00.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgO5rmBUowmptb0kD91HroCvj4zR9QZc4hQ7m2jcyP6eyBpHG0uK_iuCX-Nk37Gk8S3rM1TeVhiQhpBumlcXv30ORXicINe_M8vzzw5IsOLhTNi5iW61Bqsts5E84u3RrxLH39hYhmH-Rk/s1600/canadian_skywalk_00.jpg" height="225" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b> Glacier Skywalk</b></div>
<br />
Nikogo nie trzeba przekonywać o potędze gór. Wystarczy znaleźć się blisko nich i spojrzenie na samego siebie zmienia się diametralnie. Łatwiej wtedy o pokorę oraz uświadomienie własnych niedoskonałości. W kanadyjskim parku Jasper sprawiono, że ich niewielka część stała się dostępna prawie, że na wyciągnięcie ręki. Zbudowano bowiem taras widokowy, który od klifu dzieli zaledwie 30 metrów. Szkło i drewno sprawiły, że jest to projekt przyjazny środowisku.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9edhzinl_fNQ-v-jLR8rQGEnOVFlYZqOIv5PuRTK6zAUouMOrorkTd9DmaNfP-kYT_2yCCX_aG37cgxup84GXFzzDAja3pNQH8LpfEmqzkE-wNr9oNeF4tsAU_XrDs20dsmpPTW6C0IY/s1600/220189221_a251d6df30_b.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9edhzinl_fNQ-v-jLR8rQGEnOVFlYZqOIv5PuRTK6zAUouMOrorkTd9DmaNfP-kYT_2yCCX_aG37cgxup84GXFzzDAja3pNQH8LpfEmqzkE-wNr9oNeF4tsAU_XrDs20dsmpPTW6C0IY/s1600/220189221_a251d6df30_b.jpg" height="400" width="300" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b>Pamukkale</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Miejscowa legenda mówi o pewnej niezbyt urodziwej pannie, której nikt nie chciał poślubić. W swej rozpaczy zanurzyła się w wodach Pamukkale. Ich właściwości okazały się magiczne i przemieniły ją w prawdziwą piękność. Przechodzący tamtędy mężczyzna od razu postanowił oświadczyć się. Jak możecie się domyślić, żyli długo i szczęśliwie.</div>
Pamukkale można przetłumaczyć jako Bawełniany Zamek. Przyczyny widoczne są gołym okiem. Niezwykłe ukształtowanie terenu spowodowane są właściwościami wód terminalnych. Są one bogate w wapno, które przez proces zmniejszania się temperatury wody zamienia się w stalaktyty.<br />
Z powodu swojej niezwykłości Zamek wpisano na listę światowego dziedzictwa przyrodniczego UNESCO. Z tym wyróżnieniem wiązało się zamknięcie pobliskich hoteli i ograniczenie swobody turystów. Dla nich utworzono specjalne "baseny", które zasilane są wodami termalnymi o różnej temperaturze.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRJdCzdeCeM-k1bh-28attKeQuB5hiwyBK6UWNiu9F9vdlWco6a-P6WQE7td4ZVVlnuiPPUM-v2Rr1DFEmVevJHpDPBTWoT655m9_LuGp-CDnZYR3gegA5-L8IShqjYT-kwUtyJhDIiX4/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRJdCzdeCeM-k1bh-28attKeQuB5hiwyBK6UWNiu9F9vdlWco6a-P6WQE7td4ZVVlnuiPPUM-v2Rr1DFEmVevJHpDPBTWoT655m9_LuGp-CDnZYR3gegA5-L8IShqjYT-kwUtyJhDIiX4/s1600/1.jpg" height="310" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
Jako ciekawostkę na koniec warto dodać, że proces osadzania się wapna trwa od 14 tysięcy lat. W starożytności tereny te były zamieszkiwanie przez obywateli Hierapolis.<br />
<br />
<span style="font-size: xx-small;">Zdjęcia: <a href="http://www.huhmagazine.co.uk/" target="_blank">1</a>, <a href="http://www.flickr.com/photos/54945394@N00/220189221/" target="_blank">2</a>, <a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmwFE85AeZlEmQyi1sU1TQ6D-Je2fxJKBRWiQ5wJ8dXSlJTu1Fy_eYTrrg5PxGXa_AjqOx72o8JCZdJPQt3dPHoXsJMtd-vK-2IFIBw6injDNfsmNbzH5An8RsFns9zES05jS-_eVH7y51/s640/1.jpg" target="_blank">3</a> </span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0Pamukkale/Denizli, Turcja37.9193037 29.1114396000000437.9067772 29.091269600000039 37.9318302 29.13160960000004tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-61793137117673270972014-05-05T22:07:00.000+02:002014-05-05T22:07:02.305+02:00Pył z landrynek. Hiszpańskie fiesty - Katarzyna Kobylarczyk<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjojKgsIcvHXCCp0jAQxt-zIQzeDD9KHrT2wCNCy5sklX5GHEx6vJDxgrN6flwlUM6jsVx5qU7wPGp_Qi7Z_E6wLawL2ZBbE_-Jk1W-h8CiRtJ3sKbSfi1PTOTtpIFlahzCUi3hNhMZw5U/s1600/pyl_z_landrynek_hiszpanskie_fiesty-czarne-ebook-cov.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjojKgsIcvHXCCp0jAQxt-zIQzeDD9KHrT2wCNCy5sklX5GHEx6vJDxgrN6flwlUM6jsVx5qU7wPGp_Qi7Z_E6wLawL2ZBbE_-Jk1W-h8CiRtJ3sKbSfi1PTOTtpIFlahzCUi3hNhMZw5U/s1600/pyl_z_landrynek_hiszpanskie_fiesty-czarne-ebook-cov.jpg" height="200" width="128" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: x-large;"><i> H</i></span>iszpania to kraj magiczny. Tu każda
kobieta staje się obiektem kultu, a mężczyzna może udać się do
jednej z wielu świątyń światowego futbolu. Temperament i pogoda
ducha Iberyjczyków stają się powodem zazdrości niejednego
turysty. Nie dziwi więc fakt, że to właśnie Oni organizują
tysiące fiest.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Czym się wyróżniają? Czym
przyciągają? Zabawą i beztroską lub pokutą, religijnością
zestawioną z bazarowym odpustem. Trwają chwilę lub kilka dni.
Zdarza się, że przygotowania do nich zajmują cały rok. Próbę
zrozumienia i opisania tego kolorytu kulturowego podjęła pani
Katarzyna Kobylarczyk. Niestety, zakończyło się fiaskiem.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Przyznam się, że nie przeczytałam
całego zbioru reportaży. Dlaczego? Bo była to dla mnie droga przez
mękę, pod górę po kamienistej drodze. Każdy krok odbierał siły,
a mety nie było widać. Nie chciałam pozwolić, by zanudzono mnie
na śmierć.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Brakowało mi lekkości pióra - czegoś
niezbędnego do opisania fiesty. Czułam, że gdybyśmy spotkały się
na jednym przyjęciu, to autorka podpierałaby ścianę. W żaden
sposób nie zachęciła mnie do podróży. Gdybym nie znała
Hiszpanii, na pewno nie pobiegałabym do szafy i szukała
walizki/plecaka.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Jestem kobietą i możliwe jest, że
przez to moja wyobraźnia przestrzenna szwankuje. Pewnie też z tego
powodu (Nikt przecież nie chce oskarżać autorki lub wydawnictwa!)
musiałam kilka razy szukać w Internecie zdjęć z fiest, by na
własne oczy zobaczyć, jak to „wszystko” wygląda. Niezbyt
dobrze o autorce świadczy również fakt, że dokładną nazwę
tytułowej zabawy (Guerra de Caramelos) znalazłam dopiero podczas
przeglądania owych zdjęć.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Z pisaniem książek jest jak z
mówieniem, trzeba wiedzieć po co się to robi. Mam wątpliwości,
że tak było w tym przypadku. Główna idea jest dla czytelnika
jasna. Jednak, kiedy kilka reportaży przeczytalibyśmy w oderwaniu
od całości... Na pewno nie odniosłyby sukcesu. Ja sama też przy
tych, które przeczytałam, miałam problem z określeniem ich celu.
Nie wiedziałam, co autorka chce mi przekazać, jak sama mam to
zrozumieć. Puste miasteczko lub kot, który ma świadczyć o tym, że
w życiu nie ma przypadków. Czy to naprawdę było potrzebne? Chyba
nie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Pomysł podróżowania szlakiem fiest i
ich historii jest wyjątkowy. Relacja większości z nich dla mnie
powinna być kolorowa, radosna, lekka i zachęcająca do własnych
poszukiwań. Tymczasem wyszło szaro, buro i ponuro. Na usta aż
ciśnie się przyśpiewka kibiców „Polacy nic się nie stało”.
Ale poczucie zmarnowanego czasu to znacznie więcej niż nic. </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-39194355588536914512014-04-13T14:45:00.000+02:002014-04-13T14:47:38.447+02:00Miejsce na dziś - The Jane, Antwerp <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<i> </i><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX8AvuQ0boAiekUb8ilkes6lsygQ7JoSEuaQNh8P1ue0IAU9zix8g_2I0t_9tnrwy73YIyEghCtmJjoP1U8PhyUkXoIWGxlMgle1kbj6JQ-fo8nu9F1NzHvuipKZPFkau53Ut0bTvyUSs/s1600/9-Piet-Boon-The-Jane-Restaurant-Antwerp-yatzer.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><i><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgX8AvuQ0boAiekUb8ilkes6lsygQ7JoSEuaQNh8P1ue0IAU9zix8g_2I0t_9tnrwy73YIyEghCtmJjoP1U8PhyUkXoIWGxlMgle1kbj6JQ-fo8nu9F1NzHvuipKZPFkau53Ut0bTvyUSs/s1600/9-Piet-Boon-The-Jane-Restaurant-Antwerp-yatzer.jpg" height="320" width="239" /></i></a></div>
<i> </i><br />
<i><span style="font-size: x-large;"><b> K</b></span>ościoły kojarzą nam się z wielkimi
budynkami, gdzie panuje podniosły nastrój. Niekiedy ma się
wrażenie, że każda msza jest żałobna. W takich miejscach ciężko
poczuć się jak w domu. To tylko budynek, który jest udostępniany
dla wiernych, gdzie granica tej gościnności jest jasno zaznaczona.
Być może to
jeden z powodów, przez który liczba odwiedzających zmniejsza się.
Kościoły stają się pustostanami, które trzeba utrzymywać i
chronić przed dewastacją. Zagranicą znaleźli na to rozwiązanie.
Kościoły stają się budynkami publicznymi, można je kupić i
zmienić ich przeznaczenie. Był już hotel, księgarnia... Teraz
czas na restaurację.</i><br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i><br />
</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitauU1cZyEFvlExy-X-nHKsxZkTphpLn7ERsAAK9V8siCbUVO2usKwKCcAvFAzuSV_cwwjpue6KcPau4KfjQqDwrtJuyV7OkaYvJBYiKFcFQDbRCZIatPJABdICnTl8IGu28Su_3J12fg/s1600/8-Piet-Boon-The-Jane-Restaurant-Antwerp-yatzer.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEitauU1cZyEFvlExy-X-nHKsxZkTphpLn7ERsAAK9V8siCbUVO2usKwKCcAvFAzuSV_cwwjpue6KcPau4KfjQqDwrtJuyV7OkaYvJBYiKFcFQDbRCZIatPJABdICnTl8IGu28Su_3J12fg/s1600/8-Piet-Boon-The-Jane-Restaurant-Antwerp-yatzer.jpg" height="302" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i><br /></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Położona w belgijskiej miejscowości
Antwerpia. The Jane.
</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Tu panuje kult jedzenia. Msza oznacza
konsumpcję. Nasze bodźce atakowane są z każdej strony.
</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Od tych najbardziej oczywistych w
postaci zamawianego jedzenia do wszystkiego wokół. Tak wielkie
budynki potrzebują odpowiedniego oświetlenia. Nic więc dziwnego,
że wykorzystano tu 150 punktów oświetleniowych. Kiedy przyjrzycie
się bliżej, w oknach znajdzie witraże przedstawiające
średniowiecznych świętych.</i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i><br /></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAbVRYYGPKYfjITBaSPFCq2JEminZPIxMRhkBiO3uepXUeMkYKIjYDNzLwPILIUH56JeZoAAcG2Xqe6C9dhNl3DiDFUofRcInq6WRf2zloDC5wX-Eh8yRlpyhUZWWkSJbYiQXxs0vZCYs/s1600/k2-Piet-Boon-The-Jane-Restaurant-Antwerp-yatzer.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAbVRYYGPKYfjITBaSPFCq2JEminZPIxMRhkBiO3uepXUeMkYKIjYDNzLwPILIUH56JeZoAAcG2Xqe6C9dhNl3DiDFUofRcInq6WRf2zloDC5wX-Eh8yRlpyhUZWWkSJbYiQXxs0vZCYs/s1600/k2-Piet-Boon-The-Jane-Restaurant-Antwerp-yatzer.jpg" height="400" width="293" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i><br /></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i><br /></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Współcześni bohaterowie tego miejsca
to architekci, którym udało się podkreślić niecodzienny
charakter miejsca i połączyć go z nowoczesną, surową elegancją.
</i></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i>Wisienką na torcie staje się osoba
właściciela, szef kuchni nagrodzony gwizdką Michelina, <strong><span style="color: #5a5a5a;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, Times, serif;"><span style="font-size: 9pt;">Sergio
Herman. </span></span></span></strong></i>
<i><strong><span style="color: #5a5a5a;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, Times, serif;"><span style="font-size: 9pt;"><br /></span></span></span></strong></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Strona restauracji: <a href="http://www.thejaneantwerp.com/%E2%80%8E" target="_blank">klik</a>. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZFm3xs5yWDyvBDcWVtspQ-20rPCzRfri9VEv04hJ-rf0ugGshlzQX9uSbue2v-qHULQUENdzW7G4grtqNeSTakqqELEksaRaoBsD0BRVkDbGingPFYv7VXO7D5_cusiSP4n-dkvgvRTA/s1600/k1-Piet-Boon-The-Jane-Restaurant-Antwerp-yatzer.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiZFm3xs5yWDyvBDcWVtspQ-20rPCzRfri9VEv04hJ-rf0ugGshlzQX9uSbue2v-qHULQUENdzW7G4grtqNeSTakqqELEksaRaoBsD0BRVkDbGingPFYv7VXO7D5_cusiSP4n-dkvgvRTA/s1600/k1-Piet-Boon-The-Jane-Restaurant-Antwerp-yatzer.jpg" height="242" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOlfENRYFQjhm0KM6kmvt8AqlO2eR2iBnAHK2RBxrlLdaR-dowbZc-aNF9_JdHQsVdbTov-eOw1IPiMzMRThNgg4b1lSR1IP_3f6O7ssT0woKcz-mhWyGPUYXdkj1jMwk2HQT2gPpJikU/s1600/4-Piet-Boon-The-Jane-Restaurant-Antwerp-yatzer.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOlfENRYFQjhm0KM6kmvt8AqlO2eR2iBnAHK2RBxrlLdaR-dowbZc-aNF9_JdHQsVdbTov-eOw1IPiMzMRThNgg4b1lSR1IP_3f6O7ssT0woKcz-mhWyGPUYXdkj1jMwk2HQT2gPpJikU/s1600/4-Piet-Boon-The-Jane-Restaurant-Antwerp-yatzer.jpg" height="320" width="260" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihdtOive9UFfTjTm_DF8J6yzFA412DUce21kbop1gKr6hFHi4il2sLcDW3H4tpor8nytqmSLY1YgQcjg5GEi7X6fSd-AVf-Dtx9n0bZvWTD35gdz6o8fKzzpVhRm4rrEgmkJPNXVXiBbo/s1600/6-piet-Boon-The-Jane-Restaurant-Antwerp-yatzer.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihdtOive9UFfTjTm_DF8J6yzFA412DUce21kbop1gKr6hFHi4il2sLcDW3H4tpor8nytqmSLY1YgQcjg5GEi7X6fSd-AVf-Dtx9n0bZvWTD35gdz6o8fKzzpVhRm4rrEgmkJPNXVXiBbo/s1600/6-piet-Boon-The-Jane-Restaurant-Antwerp-yatzer.jpg" height="320" width="245" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i><strong><span style="color: #5a5a5a;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, Times, serif;"><span style="font-size: 9pt;"><br /></span></span></span></strong></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i><strong><span style="color: #5a5a5a;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, Times, serif;"><span style="font-size: 9pt;"><br /></span></span></span></strong></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: xx-small;"><i><strong><span style="color: #5a5a5a;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, Times, serif;">Zdjęcia </span></span></strong></i><span style="background-color: white; color: #5a5a5a; font-family: Georgia, 'Times New Roman', Times, serif; line-height: 20px; text-align: justify;">© </span><a href="http://www.richardpowers.co.uk/" style="background-color: white; color: #f60e8b; font-family: Georgia, 'Times New Roman', Times, serif; line-height: 20px; text-align: justify; text-decoration: none;" target="_blank">Richard Powers</a><span style="background-color: white; color: #5a5a5a; font-family: Georgia, 'Times New Roman', Times, serif; line-height: 20px; text-align: justify;">.</span></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i><strong><span style="color: #5a5a5a;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, Times, serif;"><span style="font-size: 9pt;"><br /></span></span></span></strong></i></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<i><strong><span style="color: #5a5a5a;"><span style="font-family: Georgia, Times New Roman, Times, serif;"><span style="font-size: 9pt;"><br /></span></span></span></strong></i></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-11992059692003563872014-04-05T13:40:00.000+02:002014-04-05T15:56:40.698+02:00Piąta aleja, piąta rano - Sam Wasson<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeYa_QoCZ-LapYYLc60OlnTAuX3ZEnowFbMsuLpBy4Gz9WjctKkUf43Xuo-EToqfualKuviu-w-qfDEZw5q036e2phEcn4PCK7lfHIGk_VhytpzA3N-gab8ixp0LNNnvdfgjpk6iZQFuQ/s1600/vl259580.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjeYa_QoCZ-LapYYLc60OlnTAuX3ZEnowFbMsuLpBy4Gz9WjctKkUf43Xuo-EToqfualKuviu-w-qfDEZw5q036e2phEcn4PCK7lfHIGk_VhytpzA3N-gab8ixp0LNNnvdfgjpk6iZQFuQ/s1600/vl259580.jpg" height="200" width="125" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-size: x-large;"> <i> I</i></span></b>stnieją filmy, które przypominają
mi o dzieciństwie. Czasie, kiedy wszystko brałam za dobrą monetę.
Świat był wtedy barwny, a jednocześnie czarno-biały podczas próby
jego oceny. Coś było dobre lub złe. Towarzyszyła temu naiwność,
często powodowana brakiem wiedzy o świecie dorosłych. Jednym z
takich filmów jest „Śniadanie u Tiffany'ego” z Audrey Hepburn w
swojej najbardziej czarującej odsłonie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Na książkę „Piąta aleja, piąta
rano” trafiłam przez przypadek. Uwagę przyciągnęła okładka.
Pomyślałam, że to kolejny romans z filmem w tle. Kolejna historia
o dziewczynie z sąsiedztwa, która naśladuje styl swojej idolki.
Kiedy jednak przeczytałam notę wydawniczą, okazało się, że jest
to opowieść o tym, jak powstał jeden z moich ulubionych filmów.
Wtedy zrozumiałam, że muszę ją przeczytać.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Historia zaczyna się od postaci samego
autora powieści. Poznajemy Trumana jako człowieka samotnego, choć
otaczającego się tłumem ludzi. Większość z nich stanowiły kobiety, jego muzy zwane inaczej Łabędziami i uważane za
najbardziej wpływowe obywatelki z Nowego Jorku. Na ich czele stała Babe
Paley. Ta przyjaźń zmieniła jego życie. „<i>On stał się jej uszami, oczyma, a czasem ustami, jej
ucieczką od monotonnego szumu wyższych sfer, a także przewodnikiem
po intelektualnych obszarach, który Babe nigdy dotąd nie
eksplorowała. Natomiast Babe – tak jak Holly dla nieznanego z
imienia narratora Śniadania u Tiffany'ego – była dla Trumana
creme de la creme czystej rzeczywistości</i>”.*
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBBlr7d0j5HDHNsNUcTosrFzJ3XUaVpa7y5QZzttKQKqOh_1qyyA4Qwd9JwFCO60G5GC2V96lsnnj1bSdaaWDBJGf8pERLuR7fLBlKDxQn8v7BAkf8zLpeifyo2WPZPvXj6jN-2T3gK40/s1600/paleys_capote.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBBlr7d0j5HDHNsNUcTosrFzJ3XUaVpa7y5QZzttKQKqOh_1qyyA4Qwd9JwFCO60G5GC2V96lsnnj1bSdaaWDBJGf8pERLuR7fLBlKDxQn8v7BAkf8zLpeifyo2WPZPvXj6jN-2T3gK40/s1600/paleys_capote.jpg" height="320" width="220" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Truman Capote i Paley'owie na Jamajce. Tam spotkali się<br />
po raz pierwszy.<br />
<br /></td></tr>
</tbody></table>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivbthKpFYROj50PA__lU-G0FTiOlqgOA14D4LCkONoFzKcpYYVmYB89_hSLjzk6odhA-jgP_37VrxNdpbV9L1zKwtA-zHeTOFiJsBKk9KUDp8WXw1oBjCs9Ku7veZT-gcEjmemx0hCpgI/s1600/babe.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivbthKpFYROj50PA__lU-G0FTiOlqgOA14D4LCkONoFzKcpYYVmYB89_hSLjzk6odhA-jgP_37VrxNdpbV9L1zKwtA-zHeTOFiJsBKk9KUDp8WXw1oBjCs9Ku7veZT-gcEjmemx0hCpgI/s1600/babe.jpg" height="320" width="244" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-size: x-small;">Babe Paley w obiektywie Richarda Avedona</span><br />
<br /></td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Często powtarzane jest zdanie, że
Capote nie chciał Audrey w roli Holly. Niewielu jednak wie, że sama
Hepburn nie była od początku nastawiona pozytywnie. Rola
prostytutki znacznie odbiegała od jej wcześniejszych bohaterek.
Przeciwny był też jej mąż, którego niechęć mogła wynikać z
zazdrości o odniesione wcześniej sukcesy. Przekonywał, że dla widowni to
może być zbyt duży szok. Dotąd Audrey była utożsamiana z
grzeczną kobietą, idealnym wzorem dla nastolatek. „Śniadanie u
Tiffany'ego” mogło wszystko zaprzepaścić, być błędem, którego
publika nigdy nie wybaczy. Dzisiaj wiemy, że stało się zupełnie
inaczej.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Film stał się popularny także dzięki
kreacjom Holly. Czarna suknia połączona z perłami i
charakterystycznym upięciem włosów przeszła do historii mody.
Marzenie wielu kobiet zostało zaprojektowane w pracowni Huberta de
Givenchy. Ciekawostką jest, że para Hepburn-Givenchy spotkała się
już wcześniej. Audrey poleciała wtedy do Paryża, aby wybrać
kreacje do filmu „Sabrina”. Poszła do atelier mistrza, ale ten
nie był zbytnio zainteresowany jej osobą. W końcu była tylko
panią Audrey Hepburn, nie Katharine. Mimo trudnego początku, zostali w końcu przyjaciółmi. „<i>Audrey stała się muzą, na którą czekał
Givenchy, on zaś Pigmalionem, jakiego potrzebowała, by obudził ją
do życia. Ich wzajemna współpraca rozwijała się przez następne
pięć lat, by osiągnąć punkt kulminacyjny w Śniadaniu u
Tiffany'ego, ale wówczas Audrey i Hubert byli już jak igła z nitką
– symbiotyczni aż do absolutnej zgodności</i>”*.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhJu_qQ_knAU18wXd4ISQPRQ4sL9J4J9cXpHxTyNjBiktuX3hjlDm7Az0mQdEiMJwHIpIuZGOeLY4O6s5TsOZj5Xcf5Zw2ZF_q20BSmzKpdQP7UxafvZz2eBS5XfqVGVnBlxkfYcu8tNM/s1600/audrey_2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhhJu_qQ_knAU18wXd4ISQPRQ4sL9J4J9cXpHxTyNjBiktuX3hjlDm7Az0mQdEiMJwHIpIuZGOeLY4O6s5TsOZj5Xcf5Zw2ZF_q20BSmzKpdQP7UxafvZz2eBS5XfqVGVnBlxkfYcu8tNM/s1600/audrey_2.jpg" height="252" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Audrey Hepburn i Hubert de Givenchy. Przyjaźń trwająca przez lata. </td></tr>
</tbody></table>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Czytelnik poznaje nie tylko anegdoty z
planu zdjęciowego. Ma również możliwość porównania powieści z
jej adaptacją. Ja sama nabrałam ochoty na ponowne przeczytanie powieść Trumana. Czytanie o niej było niczym odkrywanie nowego
świata. Zastanawiałam się, czy opisane zdarzenia naprawdę miały
miejsce. Zdałam sobie sprawę z tego, że moja interpretacja, bez
odnoszenia się do tamtejszych realiów i znajomości Nowego Jorku, była o wiele uboższa. Już samo nazwisko Holly to zlepek dwóch
słów, które ja dotychczas traktowałam jako całość. Go (iść)
lightly (swobodnie). Po prostu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Książka zaskakuje praktycznie na
każdej stronie. Musiałam się bardzo pilnować podczas pisania
tekstu, żeby nie zdradzić wszystkich „smaczków” i tym samym
wzbudzić ich niedosyt. Nie chciałam odbierać radości z czytania,
jeśli zdecydujecie się poświęcić jej swój czas.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Sam Wasson w jasny sposób wyjaśnia
dlaczego dokonano takich właśnie wyborów i dlaczego nie mogło być
inaczej. Portretuje Amerykę lat 50 i 60, uchwycił panującą wtedy
atmosferę i styl życia. Przybliża sylwetki gwiazd Starego
Hollywoodu i filmy, w których występowały. Na tej podstawie można
stworzyć listę „tytułów do obejrzenia”.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="//www.youtube.com/embed/2nnTSePPCVk?rel=0" width="420"></iframe></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">"To,co zajęło mu (reżyserowi) większość czasu pomiędzy drugim a dziewiątym listopada, kiedy to osiągnął zamierzony rezultat, w filmie trwa zaledwie trzynaście minut"*.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Podczas lektury o aktorach i sztabie
produkcyjnym miałam wrażenie, że to „niechciany film”. Na
każdym etapie ktoś czegoś nie chciał. Truman nie był chętny do
sprzedania praw autorskich, a później z dezaprobatą przyjął
angaż odtwórczyni głównej roli. Jego życzenie mogło zostać
spełnione, ponieważ Audrey nie była chętna do opuszczenia rodziny
i podjęcia się nowego wyzwania zawodowego. Problemy tyczyły się
również wyboru scenarzysty oraz reżysera. Oscarowa piosenka mogła
nigdy nie ujrzeć światła dziennego, gdyby nie upór producentów i
samej Hepburn, która początkowo nie chciała śpiewać. <br />
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Zaryzykowałabym więc tezę, że to
mały cud spowodował powstanie filmu, który z wielką przyjemnością
oglądany jest do dzisiaj. Przeczytajcie o nim. Polecam.
<br />
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" frameborder="0" height="315" src="//www.youtube.com/embed/BOByH_iOn88?rel=0" width="560"></iframe><br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-small;">Oktawa i jedna sekunda. Dokładnie taka była siła głosu Audrey. Wystarczyło, by poruszyć publikę i zyskać Oscara.</span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: xx-small;">*Cytaty pochodzą z książki "Piąta aleja, piąta rano" - Sam Wasson, wyd. Świat Książki</span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-17100647543251538482014-03-03T14:50:00.000+01:002014-03-03T14:50:20.236+01:00Mokradełko - Katarzyna Surmiak-Domańska<div style="margin-bottom: 0cm;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7egF2EerEOZlbxRBpPo6ysqMwubAv7wzyX7P07O9stNoyDK07mger2LsuniyuHHUgo4VdZGAbsXcnum-5m7Sed4BvZ_ijHRj-W2kb_RGsEQZcIpwutGJHaHjSKdcz4Pb-dccMMv8BzRA/s1600/mokrade%C5%82ko.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh7egF2EerEOZlbxRBpPo6ysqMwubAv7wzyX7P07O9stNoyDK07mger2LsuniyuHHUgo4VdZGAbsXcnum-5m7Sed4BvZ_ijHRj-W2kb_RGsEQZcIpwutGJHaHjSKdcz4Pb-dccMMv8BzRA/s1600/mokrade%C5%82ko.jpg" /></a></div>
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arabic Typesetting, cursive;"><span style="font-size: x-large;"><i><br /></i></span></span></span>
<span style="color: black;"> <span style="font-family: Arabic Typesetting, cursive;"><span style="font-size: x-large;"><i>N</i></span><span style="font-size: 15pt;">ie
bez powodu wykorzystywanie seksualne dzieci było dominującym
tematem podczas wykładów, na które uczęszczałam. To problem
coraz bardziej powszechny, coraz częściej szeroko omawiany w
mediach. Dzięki zdobywanej wiedzy mogłam oddzielić ziarna od plew.
Wiedziałam, czego należy się obawiać, na co zwracać uwagę, a co
jest rozdmuchiwane na potrzeby dziennikarskiej sensacji. Wydawało mi
się więc, że i w tym przypadku posiadam wszystko, co potrzebne do
napisania dobrej i merytorycznej recenzji. Mimo posiadanej wiedzy
odczuwam swego rodzaju pustkę, może blokadę. Negatywne emocje,
zawiedzione oczekiwania bez promyka nadziei. </span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<ul>
<div align="LEFT" style="border: none; line-height: 0.37cm; margin-bottom: 0cm; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arabic Typesetting, cursive;"><span style="font-size: 15pt;">Mokradełko”
to reportaż o życiu po tragedii i sile jej rażenia. To też
fikcyjna nazwa miasteczka, które istnieje gdzieś na mapie Polski.
Albo wielu anonimowych miasteczek, gdzie tragedia dotyka różnych
rodzin, ale jej skutki są podobne. Nie ma bezpiecznej przestrzeni,
a kraina mlekiem i miodem płynąca istnieje tylko w bajkach. Tu
bohaterką jest Halszka Opfer, autorka „Kato-taty”. Zraniona
przez tego, który powołany był do jej ochrony, przez własnego
ojca. Napisała książkę, by opowiedzieć swoją historię, dodać
otuchy innym ofiarom, przeciwstawić się powszechnemu przyzwoleniu
się również w ich imieniu. W Mokradełku już niegdyś czytano
taką książkę, ale akcja tamta działa się w dalekich Niemczech.
Budziła odrazę, jednocześnie jednak powodowała wypieki na
twarzy, dawała pretekst do rozmów. Kolejna pozycja z tego gatunku
opisywała już życie w samym miasteczku, jego mieszkańcy to jej
bohaterowie. </span></span></span>
</div>
</ul>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arabic Typesetting, cursive;"><span style="font-size: 15pt;">Przyznam
się, że nie przeczytałam „Kato-taty”. Dlaczego? Chciałam
uciec od „żywych” opisów, krzywdy, jaka była wyrządzana
dziecku. Sądziłam, że to zbędne. Tu oferowano mi krótszą
historię, gdzie miałam poznać rodzinę bohaterki, jej reakcje,
pochodzenie. To interesowało mnie o wiele bardziej. Miało dać
jasny wzorzec, prostą odpowiedź na podstawowe pytania. Ale nie
dało. </span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arabic Typesetting, cursive;"><span style="font-size: 15pt;">Halszka
zdominowała tą opowieść, a przecież miała być o „innych” -
sąsiadach, rodzinie, znajomych. Wszystko jednak odnosiło się do
niej i było o niej. Cała reszta to tylko wypadkowa jej zachowań,
poczynań. Poznajemy dziecko uwięzione w ciele dorosłej kobiety,
która od dawna sama jest matką. Wydaje się, że nadal poszukuje
zadość uczynienia. Łapczywie łaknie uwagi, której w dawnych
latach jej odmawiano. Kiedy porównamy jej sposób bycia z
małomiasteczkową mentalnością, wydaje się wulgarna. Jest jak ara
na tle szarych gołębi. Z
łatwością można zauważyć niechęć otoczenia wobec niej. Dzieję
się tak ponieważ Halszka nie pozwala zapomnieć, by znowu poczuli
się bezpiecznie. Jej osoba przypomina o krzywdzie. Namacalność
nieszczęścia wzbudza niepokój, myśli o tym, że kolejna taka
sytuacja może dotknąć ich rodziny. </span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arabic Typesetting, cursive;"><span style="font-size: 15pt;">Widzimy
też, że sama Halszka mimo korzystania z pomocy psychologa, nie
uporała się z przeszłością. Jej uczucia wobec matki są
ambiwalentne. Bywa, że jest zranionym dzieckiem, które wreszcie
może wykrzyczeć swój ból, zemścić się za niego. Innym razem
poszukuje miłości, wsparcia. Czy wybaczyła? Nie wiem, na żadnej
terapii nie oczekuje się tego od ofiary. </span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: black;"><span style="font-family: Arabic Typesetting, cursive;"><span style="font-size: 15pt;">Rozmowa
autorki z mamą Halszki nie przynosi rezultatów. Nie dowiedziałam
się nic poza to, co było oczywiste. Sląska mentalność, skrytość,
religijność etc. Pozostali mówią rozlegle, ale tak naprawdę
powtarzają się. Wpuszcza się czytelnika do przedpokoju i z tego
miejsca każe oglądać resztę mieszkania. <br /><br />Zawsze ciężko
mi oceniać książki, gdzie tematem jest ludzka krzywda, sytuacje,
które naprawdę się wydarzyły. Ciężko jest wtedy odłożyć
emocje na bok. Kiedy odrzucam sposób przedstawienia danej historii,
gdzieś w środku mnie istnieje poczucie, że odrzucam jednocześnie
człowieka. W takich sytuacjach wyjątkowo jest musieć stwierdzić,
że ten „głos” nie wybrzmiewa dosadnie. Brakuje komentarza samej
autorki lub osób do tego przygotowanych. Czytelnik staje się
dzieckiem we mgle. Sam musi zdecydować, którą drogę wybrać. Ona
wcale nie musi być naznaczona zrozumieniem, empatią. Obawiam się,
że w niektórych przypadkach odniesie skutek przeciwny do
zamierzonego. </span></span></span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-12911047549919051892014-03-02T15:51:00.000+01:002014-04-04T23:08:58.841+02:00Miejsce na dziś - Opuszczone lokalizacje, Paryż<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicaniJyWr3GjWacLyUKZ-femJ9dpZdt_V3HK6mkJsywEwqMWlJeDgaX0v0vesrjKNfm3EeEmYDqPdW7sYr0puLWY7ZZ09nk_R4t9s-JiIXcNVar5QyWQ6G5-rr0H363tR5CH9hls15Gz8/s1600/640x428x9250608530_252e4e399a_z.jpg.pagespeed.ic.Ki8dpgJQ5D.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEicaniJyWr3GjWacLyUKZ-femJ9dpZdt_V3HK6mkJsywEwqMWlJeDgaX0v0vesrjKNfm3EeEmYDqPdW7sYr0puLWY7ZZ09nk_R4t9s-JiIXcNVar5QyWQ6G5-rr0H363tR5CH9hls15Gz8/s1600/640x428x9250608530_252e4e399a_z.jpg.pagespeed.ic.Ki8dpgJQ5D.jpg" height="266" width="400"></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: x-large;"><b><i> </i></b></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: x-large;"><b><i> P</i></b></span>aryż jawi się w świadomości jako
miasto romansu. To mekka zakochanych. Zaręczają się na Wieży
Eiffla, spędzają miesiąc miodowy w jednym z apartamentów Ritza,
świętują rocznice w przyulicznych kafejkach. Moim zdaniem to
miejsce dobre również dla tych, którzy chcą ukoić ból
rozstania. W Paryżu bowiem może zdarzyć się wszystko, nawet
najbardziej szalony romans. Znam również osoby, które marzą o
podziwianiu architektury miasta. Ciężko w końcu odmówić uroku
tamtejszym kamienicom, parkowi Marii Antoniny czy Bulwarowi
Haussmanna. A gdyby tak …. Połączyć wszystko razem?</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ekscytacja z przygody, motyle w brzuchu
z radości, smak zakazanego owocu, który wreszcie jest na
wyciągnięcie ręki. Najlepiej w blasku świec, odkrywając
zapomniane piękno. Teraz to możliwe i to w dość niekonwencjonalny
sposób.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPDbEY0yhxfTE2Rg65X3s2SIe3CoUNaz_6ypCNykPeIkAltCT3ecWvr7otvDxpMlmp8UZDHn9T1d6KMeQ27wsa9bC0tODWnEPgkNEFbjYsVxSBdBAYWCgrtohRtaocIJ2yxfD0bfQW0n8/s1600/640x427x9250252076_43357dfddd_z.jpg.pagespeed.ic.kYGm9Elocb.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPDbEY0yhxfTE2Rg65X3s2SIe3CoUNaz_6ypCNykPeIkAltCT3ecWvr7otvDxpMlmp8UZDHn9T1d6KMeQ27wsa9bC0tODWnEPgkNEFbjYsVxSBdBAYWCgrtohRtaocIJ2yxfD0bfQW0n8/s1600/640x427x9250252076_43357dfddd_z.jpg.pagespeed.ic.kYGm9Elocb.jpg" height="266" width="400"></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br></div>
<div align="JUSTIFY" style="border: none; line-height: 0.56cm; margin-bottom: 0cm; padding: 0cm;">
<span style="color: black;"> </span><strong><a href="https://www.facebook.com/wearetheoracle" target="_blank"><span style="font-family: Georgia, Times, Liberation Serif, serif;"><span style="font-size: 10pt;">We
are the Oracle</span></span></a></strong> to
grupa, która organizuje fantastyczne przyjęcia w opuszczonych
miejscach. Można powiedzieć, że dają im drugie życie poprzez
wprowadzenie nowych lokatorów. Do tej pory udało im się
zorganizować przyjęcia w takich miejscach jak np. basen, szkoła
czy stacja kolejowa. </div>
<div align="JUSTIFY" style="border: none; line-height: 0.56cm; margin-bottom: 0cm; padding: 0cm;">
<br></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtpqacB0bovxx4AIfSwqK3R59K03Qw2a5AIrPw2SGvf0O0VTCVQrLuO3QLOl3pM_ebnnxZT2Elc7DZi4D1eEXg6sL2IBUaPFFFtkq1tnMCZai8Nfh_lwNGcRVR2GNde2irgipRxc8qZnE/s1600/640x444x7282897842_1f3319932d_z.jpg.pagespeed.ic.3mpxveWqCO.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjtpqacB0bovxx4AIfSwqK3R59K03Qw2a5AIrPw2SGvf0O0VTCVQrLuO3QLOl3pM_ebnnxZT2Elc7DZi4D1eEXg6sL2IBUaPFFFtkq1tnMCZai8Nfh_lwNGcRVR2GNde2irgipRxc8qZnE/s1600/640x444x7282897842_1f3319932d_z.jpg.pagespeed.ic.3mpxveWqCO.jpg" height="277" width="400"></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="border: none; line-height: 0.56cm; margin-bottom: 0cm; padding: 0cm;">
<br></div>
<div align="JUSTIFY" style="border: none; line-height: 0.56cm; margin-bottom: 0cm; padding: 0cm;">
Jak stać się częścią takiego
wydarzenia? Po pierwsze, musicie przystąpić do subskrybucji
newslettera <a href="https://docs.google.com/forms/d/1gGXlVWiWy-fDLN53rws4PTB9rUcPC4qxDMyUZ21UlvA/viewform" target="_blank">WATO</a>. Następnie trzeba czekać. Wiadomość może
przyjść w każdej chwili. Warto dodać, że początkowo zawierać
będzie informacje jedynie o dniu, w którym planowane jest
przyjęcie. Liczbę gości szacuje się od 100 do 200 osób, cena
biletu wynosi ok. 15 euro. Domyślając się liczby zainteresowanych,
jestem pewna, że trzeba się śpieszyć. „Sprzedaż biletów” na
pewno nie trwa długo. Sama lokalizacja przyjęcia wyjawiania jest
dzień przed wydarzeniem.
</div>
<div align="JUSTIFY" style="border: none; line-height: 0.56cm; margin-bottom: 0cm; padding: 0cm;">
Pozostaje powiedzieć tylko... Niech żyje bal!
</div>
<div align="JUSTIFY" style="border: none; line-height: 0.56cm; margin-bottom: 0cm; padding: 0cm;">
<br></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOZmHCsApSgmietSe7v1yscmNzh8vqXVdgXJTxNw9ZHGkEnSZ3-F9UnkukjExNT-p-CUD0rhX4CLBdu7dl2dhDAsbPKGBl61zjSrVjwyZDXjBR9YlEP0inwku6tg4t1M9T8bk2DQXW1yI/s1600/640x427x9250389564_228355a969_z.jpg.pagespeed.ic.6eY0h2YyWq.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOZmHCsApSgmietSe7v1yscmNzh8vqXVdgXJTxNw9ZHGkEnSZ3-F9UnkukjExNT-p-CUD0rhX4CLBdu7dl2dhDAsbPKGBl61zjSrVjwyZDXjBR9YlEP0inwku6tg4t1M9T8bk2DQXW1yI/s1600/640x427x9250389564_228355a969_z.jpg.pagespeed.ic.6eY0h2YyWq.jpg" height="266" width="400"></a></div>
<div align="JUSTIFY" style="border: none; line-height: 0.56cm; margin-bottom: 0cm; padding: 0cm;">
<br></div>
<div align="JUSTIFY" style="border: none; line-height: 0.56cm; margin-bottom: 0cm; padding: 0cm;">
<br>
</div>
<br>
<div align="JUSTIFY" style="border: none; line-height: 0.56cm; margin-bottom: 0cm; padding: 0cm;">
Więcej zdjęć i informacji:<a href="https://www.facebook.com/wearetheoracle" target="_blank"> Facebook</a>/<a href="http://www.flickr.com/photos/laconspiration/sets/" target="_blank"> Flickr</a>
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-53674575522357088622014-02-26T16:26:00.001+01:002014-02-26T22:19:18.603+01:00Seriously... I'm Kidding - Ellen Degeneres <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgT_IgxLs4c8l1CJCwbTA6p8WXEklPKVsWRtXTVihwbBy30tK_uA5E9FpSNSZpXdJdFfBCpGAnf5B26rTdEgUJkMZNtxfKOJBH12MpGweWhBujC9tQe2zHbe0YQsDyN73Jnh0MiYBRk1_o/s1600/seriouslyimkidding.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgT_IgxLs4c8l1CJCwbTA6p8WXEklPKVsWRtXTVihwbBy30tK_uA5E9FpSNSZpXdJdFfBCpGAnf5B26rTdEgUJkMZNtxfKOJBH12MpGweWhBujC9tQe2zHbe0YQsDyN73Jnh0MiYBRk1_o/s1600/seriouslyimkidding.jpg" height="320" width="211" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: x-large;"><b><i> Z</i></b></span>astanawiałam się, jak opisać
autorkę ludziom, którzy nigdy wcześniej o niej nie słyszeli.
Doszłam do wniosku, że jej odpowiednikiem na polskim rynku jest Ewa
Drzyzga. Jak to w Ameryce czasem bywa: odpowiednikiem lepszym,
ciekawszym, znacznie bogatszym i atrakcyjniejszym, kiedy oceniamy
jakość programu. Jej show codziennie oglądają setki tysięcy
widzów, może miliony. Zapraszane są do niego gwiazdy światowego
formatu, jak i ci „zwykli” bohaterzy. Najsłodsze są tam
oczywiście dzieciaki. Tańczące, śpiewające, a nawet nurkujące w
podwórkowym basenie. Mnóstwo historii, które można by spisać i
wydać na papierze. Ale... Ellen to przede wszystkim człowiek,
kobieta myśląca i chcąca podzielić się swoimi spostrzeżeniami.
To właśnie je zawarła w tej krótkie, ale jakże urokliwej
pozycji.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Już sam tytuł sugeruje , że może
być zabawnie. I wiecie co? On nie kłamie. Uśmiech nie schodził mi
z twarzy. Jestem pełna podziwu dla faktu, że nawet rozdział o
ekologii i segregacji śmieci okazał się zabawy, dający impuls do
autorefleksji. Najbardziej do gustu przypadła mi napisana bajka.
Wiem, że teraz każdy może taką napisać i wydać. Jednak czy w
jednej bajce zawrze historię dla dziecka i pikantne przypisy dla
dorosłych? Nie, tak robi tylko Ellen.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie przeczytacie tu szokujących
wyznań. Nie ma tu także obnażonych sekretów Hollywood. Śmiem
jednak twierdzić, że to właśnie w zwyczajności i prostocie tkwi
siła. Widać zwrot ku naturze, istocie życia. Prawda o tym, że to
nie posiadane miliony zapewniają nam szczęście tylko bliscy wokół.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Na uwagę zasługuje styl, w jakim
książka została napisana. Przede wszystkim język jest
niewyszukany w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Zakładam, że 95%
społeczeństwa nie miałoby problemu z jego zrozumieniem. Zaznaczam
jednocześnie, że nie jest to promowanie celebryckiej głupoty. Sama
kariera Ellen udowadnia, że nie jest to przypadkowa osoba, która
zbudowała ją na skandalach i pokazywaniu swojego ciała. Nawet
Einstein mówił o tym, że jeśli nie potrafimy wyjaśnić innym, to
znaczy że sami tego nie zrozumieliśmy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Autorka zwraca się do nas w sposób
bezpośredni. Miałam wrażenie, że to przyjacielskie spotkanie na
kawie, gdzie opowiada mi o tym, jaka jest szczęśliwa. Czasem
przybieramy poważne miny, ale tylko po to by zaraz wybuchnąć
śmiechem. Wiem, że słowa kierowane są tylko do mnie. Jak
najlepsza przyjaciółka sprawia, że czuję się wyjątkowa, łączy
nas nić porozumienia.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
To książka o codzienności w
niecodziennie zabawny sposób. Idealna dla poszukiwaczy relaksu,
którzy mają ochotę na zapoznanie się z „literaturą środka”.
Zapewnia dużą dawkę pozytywnej energii. Pokazuje czytelnikowi, że
najlepiej być sobą. To wystarcza.
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
POLECAM!
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-28393021500384046382014-02-17T15:41:00.005+01:002014-02-26T16:27:40.408+01:00Miejsce na dziś - Cosmovitral, Mexico<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3BMGCSgPc30cNK94-0opdRgq47wx7K-jdVlbKTSgKpCTnIx7Wa140vtafiymzdJu7WkuH12JhkFhQwaThwzFhvtOlovS4CarU26kT0u0aHLlhehZn5wOGUr0OIF6zy7NH7Nue8BJkx2A/s1600/cosmovitral-toluca-mexico-stained-glass-botanical-garden-16.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj3BMGCSgPc30cNK94-0opdRgq47wx7K-jdVlbKTSgKpCTnIx7Wa140vtafiymzdJu7WkuH12JhkFhQwaThwzFhvtOlovS4CarU26kT0u0aHLlhehZn5wOGUr0OIF6zy7NH7Nue8BJkx2A/s1600/cosmovitral-toluca-mexico-stained-glass-botanical-garden-16.jpg" height="409" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;"><i> O</i></span>puszczone i zaniedbane budynki czekają
na ludzi, którzy w nie uwierzą. Ludzi kreatywnych, którzy po
zamknięciu powiek będą widzieli wszystko to, co powinni zrobić.
Tak stało się z zamkniętym po 65 latach budynkiem targowym w
meksykańskim mieście Tuluca. <span style="color: #333333;"><span style="font-family: Conv ProximaNova-Reg, Helvetica, Arial, san-serif;"><span style="font-size: 10pt;">Leopoldo
Flores</span></span></span> postanowił przekonać
władze o przekształceniu budynku, zamienieniu go w ogród
botaniczny. Jak można zauważyć, oprócz ponad 500 gatunków
roślin, wykorzystano również szklane mozaiki.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Budynek obecnie nazywany jest
„<span style="color: #333333;">Cosmovitral” to połączenie hiszpańskich
słów „cosmo” oraz „vitral”. </span>
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #333333;">Przeczytałam, że
ogród jest nieznany poza terenem Meksyku. Chociaż przyciąga setki
turystów, to tylko 5% z nich pochodzi z zagranicy. Moim zdaniem,
czas to zmienić. </span>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #333333;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIq1uN4cq1bYR31trqYCiEI5CBDA01Qagzm1P64Rx5z4HNA3xqhdTsc9GVDHebeiPoEd1bvL2XSo1p8WmAn_mgLYR-a1iekCe9p5IXWCHH0F3QamRLbA7WUWiNmPHv0osDWnxzRvkBKms/s1600/cosmovitral-toluca-mexico-stained-glass-botanical-garden-4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhIq1uN4cq1bYR31trqYCiEI5CBDA01Qagzm1P64Rx5z4HNA3xqhdTsc9GVDHebeiPoEd1bvL2XSo1p8WmAn_mgLYR-a1iekCe9p5IXWCHH0F3QamRLbA7WUWiNmPHv0osDWnxzRvkBKms/s1600/cosmovitral-toluca-mexico-stained-glass-botanical-garden-4.jpg" height="480" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #333333;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwOFS9aYQtb_cXjL-o32kyL6YIrUdIHqwBIyjmwqYAbhV4g6p096NUZj-lnmK9xyEuA9cgeGVhPrZwJRYIKjzLjt9yqpqHigvnXCbK4G-PmcPlBpSxZUdJSTNK-bYuhWCwXdk73evWdBk/s1600/cosmovitral-toluca-mexico-stained-glass-botanical-garden-1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiwOFS9aYQtb_cXjL-o32kyL6YIrUdIHqwBIyjmwqYAbhV4g6p096NUZj-lnmK9xyEuA9cgeGVhPrZwJRYIKjzLjt9yqpqHigvnXCbK4G-PmcPlBpSxZUdJSTNK-bYuhWCwXdk73evWdBk/s1600/cosmovitral-toluca-mexico-stained-glass-botanical-garden-1.jpg" height="640" width="480" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh-slcdJqqfKagraSljuq1mIpfiF5eh06vIqoFu0pq8nPOV_0OtC3Dc6subv86MLZeSIpxGgpDMaUZPPZlqlStgA23_7y8mURtKIPCXAr6pxkSpwPIQ6t5k_rJMDWytbKDGs93Bq88zQE/s1600/cosmovitral-toluca-mexico-stained-glass-botanical-garden-2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgh-slcdJqqfKagraSljuq1mIpfiF5eh06vIqoFu0pq8nPOV_0OtC3Dc6subv86MLZeSIpxGgpDMaUZPPZlqlStgA23_7y8mURtKIPCXAr6pxkSpwPIQ6t5k_rJMDWytbKDGs93Bq88zQE/s1600/cosmovitral-toluca-mexico-stained-glass-botanical-garden-2.jpg" height="640" width="426" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjS_OBnCgQBtM-HQDGrnS7fjkxNGsg3no6NsDGARE-mkNWmPb9t77JUWnlZwHdd7ht-ild5RkTSIqBqW1z40H-C_BJjZgWXzjAXggkkktdS4HpM93OrQYNntnUCXLMPfdCQO2B_Ky4i-8o/s1600/cosmovitral-toluca-mexico-stained-glass-botanical-garden-8.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjS_OBnCgQBtM-HQDGrnS7fjkxNGsg3no6NsDGARE-mkNWmPb9t77JUWnlZwHdd7ht-ild5RkTSIqBqW1z40H-C_BJjZgWXzjAXggkkktdS4HpM93OrQYNntnUCXLMPfdCQO2B_Ky4i-8o/s1600/cosmovitral-toluca-mexico-stained-glass-botanical-garden-8.jpg" height="454" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #333333;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPuFS_5unBVab3Ze7mNJAJjLTFko__G3v71uRZhw0oJamQqaKay_Uva6M8lo18xGheL5OwokfTuk2PHtUKu2D5lg_SwvAnowfPkew66JtNRbyYaIuLGX9Z03p8-PB7BzCIm93uYsQNFLA/s1600/cosmovitral-toluca-mexico-stained-glass-botanical-garden-9.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPuFS_5unBVab3Ze7mNJAJjLTFko__G3v71uRZhw0oJamQqaKay_Uva6M8lo18xGheL5OwokfTuk2PHtUKu2D5lg_SwvAnowfPkew66JtNRbyYaIuLGX9Z03p8-PB7BzCIm93uYsQNFLA/s1600/cosmovitral-toluca-mexico-stained-glass-botanical-garden-9.jpg" height="460" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglogFuvU_CjthL8y401-jddsIef07lAFoVpx70GKGwDdnt6sVJYpgbZ9CqS09Lg3ik8tqkqCA9OEDXJZlj6VRjVtyWwBnzZduibu7oEgc3DefrjYdH1Q_cFK7NjgjLYPqMWJZMS3C8ig8/s1600/cosmovitral-toluca-mexico-stained-glass-botanical-garden-13.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglogFuvU_CjthL8y401-jddsIef07lAFoVpx70GKGwDdnt6sVJYpgbZ9CqS09Lg3ik8tqkqCA9OEDXJZlj6VRjVtyWwBnzZduibu7oEgc3DefrjYdH1Q_cFK7NjgjLYPqMWJZMS3C8ig8/s1600/cosmovitral-toluca-mexico-stained-glass-botanical-garden-13.jpg" height="480" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #333333;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrnyNs0L8PkujAXNksu87QDpzzz57q8NKjB3wwytGzC291l6v7LK-qCcJwXlzGtEeGN8s4Ydw_FT74hEg_SCDKlEPgJF-UNo5adl1rMoA1Q6W_uuV4VE-wTQFEZ4IQtHuXrferypf7jEk/s1600/cosmovitral-toluca-mexico-stained-glass-botanical-garden-6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrnyNs0L8PkujAXNksu87QDpzzz57q8NKjB3wwytGzC291l6v7LK-qCcJwXlzGtEeGN8s4Ydw_FT74hEg_SCDKlEPgJF-UNo5adl1rMoA1Q6W_uuV4VE-wTQFEZ4IQtHuXrferypf7jEk/s1600/cosmovitral-toluca-mexico-stained-glass-botanical-garden-6.jpg" height="480" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #333333;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLn9Ph3Vn5ZRjRoXoVEXrTbJ364ZMqNsmZG-bmo7xAIrwFyZq-GCxqI1m6bFKGufkkDL-05FXfdt2_CY3Ba2ErJKHR34hQ8Y75DjfDnbF-ZRtYjiWqmkfKdijSJ80jSNjvwHubbOwyHJU/s1600/cosmovitral-toluca-mexico-stained-glass-botanical-garden-3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgLn9Ph3Vn5ZRjRoXoVEXrTbJ364ZMqNsmZG-bmo7xAIrwFyZq-GCxqI1m6bFKGufkkDL-05FXfdt2_CY3Ba2ErJKHR34hQ8Y75DjfDnbF-ZRtYjiWqmkfKdijSJ80jSNjvwHubbOwyHJU/s1600/cosmovitral-toluca-mexico-stained-glass-botanical-garden-3.jpg" height="480" width="640" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="color: #333333;"><br /></span>
<span style="color: #333333; font-size: xx-small;"><a href="http://www.visualnews.com/2014/01/28/abandoned-market-hides-stained-glass-wonderland/" target="_blank">via</a></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-88001570477398490092014-01-31T19:17:00.003+01:002014-01-31T19:17:41.625+01:00The naked lady who stood on her head - dr Gary Small <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLCvZgonBx9PX9SFQcU4K4MgP2w3qz0A_VjGXuBm8igMI2htV9YSrydhvgSyc3SyWk3O12_w1OKVhAOihW0MlFjrXj3aRX48cWH98IIA1qjV9Q1PiGxd5It98GnVtIEZvr4LWVQPX2maA/s1600/naked.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLCvZgonBx9PX9SFQcU4K4MgP2w3qz0A_VjGXuBm8igMI2htV9YSrydhvgSyc3SyWk3O12_w1OKVhAOihW0MlFjrXj3aRX48cWH98IIA1qjV9Q1PiGxd5It98GnVtIEZvr4LWVQPX2maA/s1600/naked.jpg" height="200" width="200" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;"><i> J</i></span>edną z głównych zasad psychoanalizy
jest determinizm. Oznacza on, że wszystko ma swoją przyczynę, nic
nie dzieje się bez powodu. Czasem tylko ta przyczyna nie jest
widoczna gołym okiem, potrzeba rozmowy ze specjalistą i niekiedy
zwykłego przypadku, odrobiny szczęścia, by rozwiązać zagadkę.
Taką osoba był Gary Small, lekarz psychiatra, obecnie jeden z
największych specjalistów w dziedzinie starzenia się mózgu i
Alzheimera. Wybrał najciekawsze z tych zagadek i opisał je,
zachowując przy tym anonimowość swoich pacjentów.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Każdy rozdział to inny przypadek.
Mamy tytułową kobietę, która naga stała na głowie. Poznajemy
mężczyznę, który chciał odciąć sobie rękę. Kobietę
próbującą zaspokoić oczekiwania własnej matki i jednocześnie
przechodzącą z jednego uzależnienia do drugiego. Młodego
mężczyznę, który oślepł z powodów psychologicznych oraz
jedenaście innych historii. Bez wątpienia wyjątkowych.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wydarzenia umieszczone są
chronologicznie. To też pokazuje, jak zmieniała się perspektywa
autora, jak rozwijało się zaufanie do samego siebie. Nie obyło się
również bez walki o uznanie, utarcia nosa profesorowi od
„prawdziwej medycyny”. W sposób prosty wyjaśniał dlaczego dane
zaburzenie wystąpiło, jak można je wyleczyć i co dalej stało się
z jego pacjentami. Historie mają początek, rozwinięcie i
zakończenie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Opowieści to nie tylko suche fakty,
medyczny opis przypadku. Dr Small opisuje uczucia pacjentów, jak i
swoje. Szczerze wyznał, że czasem czuł się jak oszust. Lekarze
innych specjalności zawsze muszą podeprzeć swoje tezy badaniami i
to na ich podstawie budują je. Proces terapii jest za to płynny,
dynamiczny, wiele reakcji pacjentów jest nieświadomych. Nawet jeśli
pacjent usiądzie w naszym gabinecie, usiądzie w na kanapie... To
jeszcze nie oznacza, że ma pełną chęć i motywację do
współpracy, że nie będzie wykorzystywał systemu obron, które
lekarz będzie musiał pomóc mu przełamać.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Widzimy, że lekarz jest człowiekiem.
To banalne stwierdzenie, ale wielu z nas oczekuje nieomylności. Tak
się nie da, szczególnie gdy w grę wchodzą uczucia. Dr Small
przyznał się do swoich słabości, które przekształcił w kolejne
doświadczenia.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Ważną postacią jest jego żona,
Gigi. Można powiedzieć, że w niektórych przypadkach jest
przysłowiową szyją, która steruje głową. Posiada naturalną
intuicję psychologiczną, dzięki czemu staje się wsparciem. W
końcu za każdym wielkim mężczyzną stoi kobieta.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Książka napisana jest po angielsku.
Nie wiem, czy kiedykolwiek zostanie przetłumaczona na język polski.
Nie powinno być to jednak przeszkodą dla osób, które znają
angielski w stopniu nieznacznie wyższym niż komunikatywny.
Sprawdzenie kilku słów w słowniku nie wymaga dużych nakładów
energii, nie odrywa od lektury. Nie użyto wielu terminów
medycznych, a te wykorzystane zostały dokładnie wytłumaczone.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Przyznam się, że wyszukałam sylwetkę
autorka w Google. Okazał się będącym w formie panem.
Przypomina mi trochę młodszego prof. Starowicza. Można powiedzieć, że jest jego
amerykańskim odpowiednikiem. Tak samo pozuje z gwiazdami, tylko
tamte są większe – np. J. Lopez. Jak na Amerykanina przystało,
potrafi się „sprzedać”. Profesjonalna strona internetowa aż
zachęca do zapoznania się z jego publikacjami, umacnia wizerunek
naukowca.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Podsumowując:</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dobrze napisana książka. Na faktach,
lekko i zarazem empatycznie o bólu, niedogodnościach, zaburzeniach.
Daje nadzieję na lepsze jutro.
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-14506265982147242702014-01-12T18:13:00.002+01:002014-01-12T18:13:51.122+01:00Miejsce na dziś - Haiku Stairs, Hawaii <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhXrXSK0FDJkaWhvDveLv45Q1HBzx2_BnJScrjhXol4F3xcHDbuLcaG7janNkjqGexbh6yLwFeeD4Ghte8g8p8kZspMhk58Zl6GeZ0wS2up3TMM2vdUSNHAvc-8KUXEpJJpow7gythaIo/s1600/1+fallen.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjhXrXSK0FDJkaWhvDveLv45Q1HBzx2_BnJScrjhXol4F3xcHDbuLcaG7janNkjqGexbh6yLwFeeD4Ghte8g8p8kZspMhk58Zl6GeZ0wS2up3TMM2vdUSNHAvc-8KUXEpJJpow7gythaIo/s1600/1+fallen.jpg" height="320" width="223" /></a><br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-size: large;"><i> H</i></span></b>awaje kojarzą się z plażą,
wiecznym słońcem i windsurfingiem dla spragnionych wrażeń. Do
tego jeszcze drinki z palemką na powitanie, pstrokate koszule,
łańcuchy z kwiatów. Klasycznie mieszkańcy przedstawiani się jako
obywatele o ciemnej karnacji, ubrani w trawiaste spódniczki, panie
dodatkowo noszące złączone połówki orzecha kokosowego w celu
ochrony biustu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Teraz okazuje się, że Hawaje to
również idealne miejsce dla ludzi poszukujących widoków
zapierających dech w piersiach i niebojących się wspinaczki.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Droga jest wyboista, zanim dojdzie się
do celu wspinaczki należy przedzierać się w tamtejszym lesie,
unikać ogromnych korzeni drzew. Ścieżka rozpoczyna się w dolinie
Haiku i prowadzi wzdłuż góry Puʻukeahiakahoe, aż osiągnie się
poziom 85 tysięcy metrów, 85 km.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDITk2BRn7RVZ9bG58kraTiWNQJljLi3hXD5FagT4q1IVIS6TgWTAMXJgK-942PDDNhk2gAOFqUb4QTfPGgoph2n1MmsMYRkiGiSVdM57KZ21mdlieh5UpxewP8_yK9Z3CudjGmS-q5W8/s1600/20110703-DSC_36651.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDITk2BRn7RVZ9bG58kraTiWNQJljLi3hXD5FagT4q1IVIS6TgWTAMXJgK-942PDDNhk2gAOFqUb4QTfPGgoph2n1MmsMYRkiGiSVdM57KZ21mdlieh5UpxewP8_yK9Z3CudjGmS-q5W8/s1600/20110703-DSC_36651.jpg" height="265" width="400" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGjO0aNpQdN6VKPlIc_9TNbiQmXz4FARq9Jdlrd8oqMd1g-SkNLuMIjd1G0uVSqEw3ACuOu3vVEftXGbeUGYusQC6ENwrTHDOJFu4ru5l3iUCLWKfdE4nJDxqAiLYdvn0rSf9XX4sA1uA/s1600/20110703-DSC_38661.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjGjO0aNpQdN6VKPlIc_9TNbiQmXz4FARq9Jdlrd8oqMd1g-SkNLuMIjd1G0uVSqEw3ACuOu3vVEftXGbeUGYusQC6ENwrTHDOJFu4ru5l3iUCLWKfdE4nJDxqAiLYdvn0rSf9XX4sA1uA/s1600/20110703-DSC_38661.jpg" height="320" width="212" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Schody które widzicie na zdjęciu to
tak naprawdę połączone ze sobą drabiny okrętowe, wykonane z
żelaza. Ich liczba wynosi 4.000. Nie wyglądają na
najbezpieczniejszą konstrukcję świata, ale wyprawa warta jest
ryzyka. Historia schodów sięga II wojny światowej, gdzie miały zapewniać wojsku dostęp do
anteny radiowej. Powszechnie nazywane są również Schodami do nieba - Stairway to Heaven.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCBSfzGT0KNMt9Wz1FVAUWHdxY3Tk8JSbt7DdF3kRbYuK1zaXny1iwHD3JPHhGJegbDno56AV31aHluroF03ocMg1JM2VsDHxPgsOBVP5hpg7byewzkp0IiQ4wW9bbiDsqnzJYwPmaZOQ/s1600/haiku-stairs-11.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCBSfzGT0KNMt9Wz1FVAUWHdxY3Tk8JSbt7DdF3kRbYuK1zaXny1iwHD3JPHhGJegbDno56AV31aHluroF03ocMg1JM2VsDHxPgsOBVP5hpg7byewzkp0IiQ4wW9bbiDsqnzJYwPmaZOQ/s1600/haiku-stairs-11.jpg" height="213" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Więcej zdjęć na: <a href="http://www.unrealhawaii.com/2011/07/moanalua-saddle-to-haiku-stairs/" target="_blank">link </a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: xx-small;">Źródła zdjęć: <a href="http://1.bp.blogspot.com/-KMilZOBn-Jw/UlmDzxIOUYI/AAAAAAAAFas/C4F-2dciFog/s1600/fallen-9000-6%255B6%255D.jpg" target="_blank">1</a>, <a href="http://www.unrealhawaii.com/2011/07/moanalua-saddle-to-haiku-stairs/" target="_blank">2, 3</a>, <a href="http://myfuturetrips.com/wp-content/uploads/2013/12/haiku-stairs-11.jpg" target="_blank">4</a></span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-55982928780795760162014-01-11T17:34:00.001+01:002014-01-11T17:34:04.159+01:00Filmowy miszmasz - przegląd <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Gambit%2C+czyli+jak+ogra%C4%87+kr%C3%B3la-2012-176653" target="_blank"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhLdXpKdhU3UHI0lF5H9c25fQ5Fo2S0vcvTB8O4ry9fezAmkx-cxEfK2iC9wGUuKeqMPaRiByrpAwRwcCruL6DJge6LFcldAsRrFqggg-DRQQ7AsGcTflPK4bwbL21lQZhJm77M6kyzzLw/s1600/gambit.jpg" height="320" width="222" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: large;"><b>O</b></span>d samego początku miałam mieszane
uczucia wobec tego filmu. Mój podziw dla Colina był tak samo duży
jak niechęć do Cameron Diaz. Po zakończonym seansie nie było
inaczej.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
On znawca sztuki, ona „urokliwa/prosta”
kowbojka. Razem mają oszukać jego szefa i tym samym zarobić
znaczną sumę pieniędzy, wszystko w ramach komedii. Niestety, na
próżno szukać dowcipu w dialogach, a gagi sytuacyjne są jedynie
powtórzeniem tego, co już było i to w o wiele lepszym wykonaniu.
Nie podobała mi się fabuła, brak w niej elastyczności i
zmienności wątków, brak zaskoczenia.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nawet fantastyczny warsztat i urok
Colina - tylko dzięki niemu udało mi się obejrzeć film do końca
– nie był w stanie zatuszować kiepskiej Cameron. Ona
przyzwyczaiła już, że wybiera mało wymagające role, które
ograniczają się do „wyglądania”. Postacie drugoplanowe są
minimalnie widoczne, więc spuszczę na nie zasłonę milczenia.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Zdecydowanie nie polecam.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Tylko+nie+mi%C5%82o%C5%9B%C4%87-2011-591410" target="_blank"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_bj8uL4TkOb5GP3E1LBBQ4jqMr0SjVpEyoZuMklUDkLfETjleALlYmXYacMqohX9PViV8P6Ljs9A3GI-v-ArOugRPMhHn2J8AvhGczpHmyV-9KQuMYDY7tsEyGYSdJdz4FU-4RuO2TJs/s1600/mi%C5%82o%C5%9B%C4%87.jpg" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-size: large;">M</span></b>iłość można spotkać wszędzie.
Czasem jednak mamy jej zwyczajnie dość, mówimy o „czasie dla
siebie, odpoczynku”. Julien jest specjalistą od związku, ratuje
je lub uświadamia pacjentom, że należy się rozstać. Sam unika
związków z powodów altruistycznych. Jest przekonany o tym, że
przynosi swoim partnerkom nieszczęście, one same zaś po krótkim
czasie bycia razem starają się go unikać. Gdy spotyka Johannę nie
ma zamiaru wychodzić poza sferę przyjaźni i jak możecie się
domyśleć, teoria nie ma nic wspólnego z praktyką. Rozpoczyna się
seria urokliwych i śmiesznych katastrof. Czy dziewczyna to
wytrzyma? Przekonajcie się sami.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Francuzi mają dar do komedii
romantycznych. Są lekkie, zabawne i przyjemne dla oka. Dobrze
dobrani aktorzy. Główna bohaterka pełna dziewczęcego uroku i
naiwności. Mężczyzna zaś jest połączeniem testosteronu z
powszechnie pożądaną wrażliwością.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Film jest prawdopodobny i przez to
pozbawiony hollywoodzkiego blichtru. Nie mamy wrażenia, że naciąga
się granice rzeczywistości i tym samym widza nabija się w butelkę.
Komedia idealna na spokojny wieczór pod kołdrą czy na ulubionym
fotelu z miską popcornu.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W TV film będzie emitowany 13.01 na Canale+
o godzinie 19.30 oraz 18.01 na Canale+Film o godzinie 16.40.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://www.filmweb.pl/film/Dwoje+do+poprawki-2012-582655" target="_blank"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgYGos0DfSaMpFcwHSY8r1xbbj8QFAw4OM5y4QiBf9OJ1SlnHjXULGUXH0H_Yv278nLAJ3mq7_fzR07Gbc3EnPjCaLZ1IZu6uatE5y6udjQ8Q-6eCrFt1kA5eg4hU-aXQGXkiezJJvz8zg/s1600/dwoje.jpg" height="320" width="227" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-size: large;"> P</span></b>rzykładne małżeństwo ze stażem,
posiadające dorosłe dzieci. Czas płynąłby dalej, tak samo jak
ich idealne życie, gdyby nie „fanaberie” żony i potrzeba
bliskości. Po latach wychowywania dzieci, sprzątania domu i dbania
o wyprasowany garnitur męża zdecydowała, że ma prawo do „czegoś
więcej”. Pod jej przymusem wybierają się w podróż, by uratować
małżeństwo i trafiają pod opiekę znanego terapeuty. Poddawani są
typowym technikom terapeutycznym, dostają „prace domowe” i
odbywają sesje terapeutyczne....
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Główny bohater ma problemy z
mówieniem o swoich uczuciach, ciężko zmienić wieloletnie
przyzwyczajenia, na które przecież zgadzała się jego żona grana
przez Meryl. Ponieważ miała to być komedia, sesje nie są
dramatyczne i nie widzimy potoku łez, który często zdarza się w
rzeczywistości. Sama terapia była skrócona i ograniczona do
najciekawszych wątków.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie przypominam sobie, bym śmiała się
szczególnie głośno. Film posiada typowy rozwój fabuły, więc
zakończenie też nie jest dla nikogo zaskoczenie. Choć było
prosto, lekko i przyjemnie, to miałam wrażenie, że utracono
potencjał historii. A przecież w niebanalny sposób można było
pokazać, że namiętność w związku jest kwestia umysłu i dbania
o wzajemną intymność, nie ma ona nic wspólnego z wiekiem. Sama
Meryl grała jakby poniżej swoich możliwości, które są ogromne,
co przecież powszechnie wiadomo.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Film, który można obejrzeć. Może
niektóre panie zechcą pokazać go swoim mężczyznom i rozpocząć
przy tym „niezobowiązującą” rozmowę?
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Jeśli o mnie chodzi, świat nic by nie
stracił bez tej produkcji, choć ciężko jednoznacznie ją skreślić. </div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Chcecie sprawdzić, czy mam rację?
Zapraszam przed TV. HBO2: 13.01 Poniedziałek o godzinie 17.00 oraz 14.01 Wtorek o godzinie 7.50. </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-87678707829897119442014-01-09T10:53:00.000+01:002014-01-09T10:53:13.703+01:00Torta di mele - toskańskie ciasto z jabłkami <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1qWjqy2IOHGNQGmcs-EqzA3Squs1oc9DrZltLV7DQ20p5c-eIgnRMh2_liAMlRovlG55r2LrgY8nK35WfpwUpmrIm-AR3vTEZQNNtQMSVx8OWibvx4sr-rvb_jxzJy__uBU1SZ6uimt4/s1600/apple+cake.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh1qWjqy2IOHGNQGmcs-EqzA3Squs1oc9DrZltLV7DQ20p5c-eIgnRMh2_liAMlRovlG55r2LrgY8nK35WfpwUpmrIm-AR3vTEZQNNtQMSVx8OWibvx4sr-rvb_jxzJy__uBU1SZ6uimt4/s1600/apple+cake.png" height="320" width="283" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><br /></b></span></div>
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>D</b></span>om bez wydobywającego się z
piekarnika zapachu ciasta jest tylko zwykłym pomieszczeniem.
Słodkość otula, przynosi ukojenie, daje poczucie bezpieczeństwa.
Z takimi wspomnienia nie może się równać nic innego. Dlatego też
zapraszam Was do przetestowania przepisu na ciasto rodem z Toskanii.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Składniki:
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
2 łyżki masła
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
200 gr mąki typu 00 (choć ja użyłam
500, bo taką miałam pod ręką)</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
140 gr cukru – można zmniejszyć wg
uznania
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
2 duże lub 3 średnie jajka
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
120 ml mleka</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
2 łyżeczki proszku do pieczenia
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
1 łyżeczka sody
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Skórka otarta z jednej cytryny
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
4 małe jabłka/ok. 910 gr (moje były
lekko kwaskowate)
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Przepis</div>
<ol>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Piekarnik nastawić na 180 stopni.</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
20 cm formę nasmarować masłem i
oprószyć mąką. → przyznam się, że ja użyłam formy
kwadratowej. Ponieważ moja forma była metalowa, odatkowo wyłożyłam
też sam spód kawałkiem papieru do pieczenia.
</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Cukier (130 g lub mniej. Ja
osobiście dodałam 100g cukru) ubić z jajkami na puszystą i lekko
żółtą masę.
</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Dodać mleko, skórkę cytrynową
oraz przesiane suche składniki: mąkę, proszek do pieczenia i
sodę. Dokładnie wymieszać wszystko przy pomocy miksera.
</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Jabłka obrać i wydrążyć.
Część z nich pokroić w kostkę i wymieszać razem z ciastem,
część pokroić w plasterki i ułożyć na górze. Proponuję
zasadę 2.5 : 1.5.
</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Jabłka posypać łyżką cukru i
wstawić do piekarnika.
</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
W oryginalnym przepisie podano
czas ok 75 minut, aż do brązowego koloru i suchego patyczka po
wyjęciu ze środka ciasta. Ponieważ ja użyłam innej formy, moje
ciasto piekło się o 40 minut, było też niższe i szersze.
</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Wyjąć z piekarnika, po dłuższej
chwili przełożyć na kratkę do całkowitego ostygnięcia.
</div>
</li>
</ol>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhENvPXArrcBydUKZJx5hMtp0RC-0ISCF7GhtryVwAS5DX_5bxI0l7v9rVppfJ5vVVXGxmWoKk9WuokhsDvR1GGC4FJKTvH0ef4O0AUFMjFABfZ5dhntIPevHDeYkc72BcSs2CNaZPYtf8/s1600/nonna_papera.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhENvPXArrcBydUKZJx5hMtp0RC-0ISCF7GhtryVwAS5DX_5bxI0l7v9rVppfJ5vVVXGxmWoKk9WuokhsDvR1GGC4FJKTvH0ef4O0AUFMjFABfZ5dhntIPevHDeYkc72BcSs2CNaZPYtf8/s1600/nonna_papera.jpg" height="235" width="320" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Z <a href="http://www.amazon.com/Dolci-Italys-Sweets-Francine-Segan/dp/158479898X" target="_blank">książki</a> dowiedziałam się, że
Włosi na widok ciasta, mogliby powiedzieć: „P<em><span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: small;"><span style="font-style: normal;">areva
la torta di<br />nonna papera!”. Co znaczy: „Wygląda jak ciasto
babci Kaczora Donalda”.Słynęła ona z przygód i nienagannych
wypieków. Kreskówka z postacią babci Elviry była bardzo popularna
wśród Włochów do tego stopnia, że w latach 70 wydano książkę
kucharską z „jej” przepisami. </span></span></span></span></em>
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<em><span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: small;"><span style="font-style: normal;">Również
dzisiaj, kiedy wpiszecie w Google hasło „ nonna papera” wyskoczą
Wam zdjęcia słodkości z książką w tle. </span></span></span></span></em>
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<em><span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: small;"><span style="font-style: normal;"><br /></span></span></span></span></em></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<em><span style="color: black;"><span style="font-family: Times New Roman;"><span style="font-size: small;"><span style="font-style: normal;">Zdjęcie ciasta i przepis pochodzą z książki "<a href="http://www.amazon.com/Dolci-Italys-Sweets-Francine-Segan/dp/158479898X" target="_blank">Dolci: Italy's Sweets - Francine Segan</a>". </span></span></span></span></em></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-72385326474661551152014-01-07T23:38:00.002+01:002014-01-07T23:38:23.175+01:00Miejsce na dziś - Canyon Point, Utah, USA<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiN12IxbBRmfIYuVKeplm9gu_1Ujrz7LWL-480k1ISHs47KduJZ46UDM8PYpCj2MGlvrku0G7AzdG5ef-MG7mwdUWk4lWxoOFIjVRJAV4tk5a_rNh0bQtFP9xayeCIdZ5KBlrFGpCsxdo0/s1600/Bez%C2%A0tytu%C5%82u.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiN12IxbBRmfIYuVKeplm9gu_1Ujrz7LWL-480k1ISHs47KduJZ46UDM8PYpCj2MGlvrku0G7AzdG5ef-MG7mwdUWk4lWxoOFIjVRJAV4tk5a_rNh0bQtFP9xayeCIdZ5KBlrFGpCsxdo0/s1600/Bez%C2%A0tytu%C5%82u.png" height="432" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="background-color: white; color: #333333; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;"><i> Resort położony wokół skał liczących sobie 165mln (!) lat. Idealnie wpasowana architektura w środowisko naturalne. Do najbliższego miasta 25 minut. Do dyspozycji gości są 34 apartamenty, kominki, jacuzzi i inne bajery. Przyjemność za bagatela 1100$ za noc... Pomarzyć zawsze można. :) </i></span></div>
<span style="background-color: white; color: #333333; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; font-size: 13px; line-height: 18px;"><br /></span>
<span style="background-color: white; color: #333333; font-family: 'lucida grande', tahoma, verdana, arial, sans-serif; line-height: 18px;"><span style="font-size: xx-small;">Zdjęcie pochodzi z magazynu Conde Nast Traveler</span></span>Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-15657102004639714292014-01-07T23:29:00.002+01:002014-01-07T23:29:38.762+01:00Małżeństwo wagi półśredniej - John Irving <div style="margin-bottom: 0cm;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFc7nfTlU9V5DDp-cL1fWjo2gZDGg921Dp7gYkBNW11G34CzP_eiNjcvoXhFDXR72HtHENEqomJHNYOcnR-oRFe2gnGOs_ziBEffck1WleYkNPYANnLscz-mU7AEsSt4jTPTLVfh0dAc0/s1600/irving.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjFc7nfTlU9V5DDp-cL1fWjo2gZDGg921Dp7gYkBNW11G34CzP_eiNjcvoXhFDXR72HtHENEqomJHNYOcnR-oRFe2gnGOs_ziBEffck1WleYkNPYANnLscz-mU7AEsSt4jTPTLVfh0dAc0/s1600/irving.jpg" height="320" width="208" /></a></div>
<span style="font-size: x-large;"><i><b><br /></b></i></span>
<span style="font-size: x-large;"><i><b> N</b></i></span>iektórzy z nas zawarcie małżeństwa nazywają podpisaniem papierka, cyrografu. Większość ludzi na swój sposób chciałoby sformalizowania związków, bo to w końcu powiedzenie drugiej osobie, że chcemy dzielić z nią życie, razem stawiać czoła wyzwaniom. W przysiędze małżeńskiej mowa jest o chorobie, niedoli. Moim zdaniem największym wyzwaniem podczas bycia razem jest codzienność. Na początku wszystko wydaje się cudowne, świeże, ekscytujące. Wyzwaniem jest, by po kilku/kilkunastu latach wspólnej egzystencji również odczuwać te emocje, by nie poddać się rutynie i w konsekwencji zobojętnieć lub wejść na śliski grunt eksperymentów.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W dzisiejszym świecie rewolucja seksualna nadal postępuje. Coraz to nowsze formy zaspokojenia są łatwo dostępne. Jednym ze sposobów jest wymiana partnerów ze stałych związków, w Ameryce takie pary nazywa się „swappers”*. Przykład relacji dwóch takich par został opisany przez J. Irvinga.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Dwa małżeństwa z długim stażem. Oba posiadające dzieci. Wydaje się, że każda z nich dobrała się na zasadzie przeciwieństwa, „kultury wyższej z niższą”. Chcąc urozmaicić swoje życie seksualne, postanawiają wymieniać się partnerami. Wszystko ma się odbyć dyskretnie, bez informowania o tym dzieci, które zresztą przyjaźnią się ze sobą. Powodem może być fascynacja lub zwykła potrzeba, bo jak przyznaje jedna z bohaterek: „Gdyby nie to, że istnieją orgazmy, cały świat nie byłby wart złamanego grosza”**.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W założeniu miało być przyjemnie i bez zobowiązań. Nad uczuciami nie da się jednak zapanować, nie ma prostego równania matematycznego do rozwiązania. Widzimy więc zazdrość, kłótnie, próbę zadośćuczynienia i pokazania swojej wyższości nad innymi. W tej rozgrywce nie ma wygranych i przegranych. Każdy z nich został tak samo poszkodowani po wybuchu bomby, którą przecież sami zbudowali. Wszyscy przekonali się, że „idea równości brzmi pięknie w teorii, trudniej natomiast zaakceptować ją w praktyce”**.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Przyznam się, że książka mnie nie zszokowała. Nie zdobyłam też nowej perspektywy, wszak od dawna wiedziałam, że zapraszanie do sypialni osoby trzeciej, musi skończyć się kłopotem. Mimo tego uważam, że autor mistrzowsko oddał klimat psychologiczny. Pokazał nie tylko teraźniejsze konsekwencje decyzji, jak również pozwolił poznać przeszłość swoich bohaterów, zrozumieć, dlaczego to właśnie siebie wybrali.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Piękny i bogaty język pozwala na urozmaicenie fabuły, uchwycenie wzlotów i upadków. Czytałam niemal z zapartym tchem, nie licząc minut ani godzin spędzonych na fotelu. Nie ma postronnego narratora, całą historię poznajemy dzięki jednemu z mężczyzn. Egoistycznemu, poniekąd zadufanemu, lubiącemu oskarżać swojego „przeciwnika”, umniejszać go w swojej głowie, bo w rzeczywistości nie miałby z nim fizycznych szans. W odbiorze kobiety może być on zwyczajnym tchórzem, dlatego też trudno o poczucie empatii. Nie inaczej jest z bohaterkami. Miałam problem z utożsamieniem się z nimi, w końcu te wzorce były dalekie od moich własnych.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Mimo wyrazistego narratora autorowi udało się uniknąć jednoznacznego potępienia lub gloryfikowania swoich bohaterów. Oni są jedynie tłem dla rozważań w głowie czytelnika. Tu każdy może wybrać swoją odpowiedź, nie ma jednego wyniku w tym życiowym równaniu. Ja zobaczyłam ludzi zagubionych, którzy próbowali znaleźć drogę powrotną i skręcali w nieodpowiednie strony. Nie potępiłam, zrozumiałam i sama już wiem, czego nie należy robić.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: x-small;">*Nie, nie nastąpił tu błąd „w druku”. Wielu z Was zapewne pomyślało o „swingers'”, ale to określenie różnych form seksu: orgii, seksu grupowego, wymiany partnerów.</span></div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: x-small;">** Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Małżeństwo wagi półśredniej”. </span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-23191065531140968842014-01-04T19:15:00.001+01:002014-01-04T19:15:10.091+01:00Potrójnie Kokosowy Pie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5SNf3qtM9pmNOWqGcXwJ0Y1Vx37bq9U64pYMt3xaca1i3p86WfduvpOUxiuE1GRVe-cx1uNfTOk9fp7b4gFzL3FyAaf4KZEGvJzZaz_p70tdXC6tAWbpma1WDoASATCNv4HAZO5w29XE/s1600/c1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg5SNf3qtM9pmNOWqGcXwJ0Y1Vx37bq9U64pYMt3xaca1i3p86WfduvpOUxiuE1GRVe-cx1uNfTOk9fp7b4gFzL3FyAaf4KZEGvJzZaz_p70tdXC6tAWbpma1WDoASATCNv4HAZO5w29XE/s320/c1.png" width="221" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><b><i> T</i></b></span>emperatura za oknem nieustannie
zaskakuje i rozpieszcza. Słońce rozgrzewa i łaskocze w policzki.
Automatycznie w głowie pojawia się myśl o wakacjach. Jeśli
odpoczynek to najlepiej pod palmami. Nie jestem w stanie wszystkim
zafundować wyjazdu, ale mogę podać przepis na ciasto z owocami
tych egzotycznych drzew. Zapraszam na Kokosowy Pie.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b>Ciasto</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
165 g mąki
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
50 g wiórków kokosowych
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
113 g schłodzonego masła, pokrojone w
kostki
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
2 łyżeczki cukru</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
1/4 łyżeczki soki
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
75 g (ok. 1/3 szklanki) lodowatej wody
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
I. W misce procesora połączyć mąkę,
wiórki kokosowe, cukier i sól. Pulsując uzyskać konsystencję
kruszonki. Powoli dodawać wodę, pulsując za każdym razem. Użyjcie
tylko tyle wody, ile potrzeba jest aby ciasto połączyło się
delikatnie pomiędzy palcami, ono nie wymaga wyrabiania. Nie będzie
stanowić zwartej kuli w mikserze.
</div>
<ol start="2" type="I">
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Na stole rozłóżcie kawałek
folii spożywczej, przełóżcie na niego ciasto i zawińcie
szczelnie. Ciasto zależy schłodzić ok 30-60 minut.</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Schłodzone ciasto rozwałkować
na grubość 3mm. Wyciąć okrąg średnicy 30 cm.
</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Forma do pieczenia powinna być
mniejsza (23 cm). Przełożyć ciasto do formy, odciąć zwisający
nadmiar ciasta i palcami uformować dekoracyjny brzeg.</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Tak przygotowane ciasto włożyć
na co najmniej godzinę przed upieczeniem do lodówki, co
zapobiegnie kurczeniu się w piekarniku.
</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Gdy ciasto jest gotowe, po
wyjęciu z lodówki można nakłuć je widelcem w kilku miejscach.
Wyłożyć je papierem do pieczenia, na który trzeba wysypać groch
lub fasolę (lub specjalne obciążniki, jeśli takie macie).
</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Piekarnik powinien być rozgrzany
do 205° C. Pieczemy ok 20-25 minut lub do momentu, kiedy obręcz
nabierze złotego koloru. Po tym czasie wyjmujemy ciasto, usuwamy
fasolę i pergamin i wstawiamy do piekarnika by na spodzie ciasta
pojawiły się złote łaty, ok 10 minut.
</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Po wyjęciu z piekarnika zostawić
do ostudzenia.
</div>
</li>
</ol>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyNSOGtI74KRq24a6cQrwW1DsKTE7wL6yfZ5MxudG41zrEHv3XS778C_3ReMCJVFrqIu2W4vtWupPycogZ3XGYbbHv2OYYY_LVEYseUboLyswmDxUTMJR5fVtfBs9V2-8Zxs-I_ap6aX4/s1600/c2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyNSOGtI74KRq24a6cQrwW1DsKTE7wL6yfZ5MxudG41zrEHv3XS778C_3ReMCJVFrqIu2W4vtWupPycogZ3XGYbbHv2OYYY_LVEYseUboLyswmDxUTMJR5fVtfBs9V2-8Zxs-I_ap6aX4/s320/c2.png" width="216" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b>Krem:</b></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
1 szklanka mleka
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
1 szklanka mleka kokosowego
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
2 szklanki wiórków kokosowych
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
1 laska wanilii</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
2 duże jajka</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
125 g cukru (ja osobiście dałam mniej)</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
3 łyżki mąki
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
57 g masła w temperaturze pokojowej
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<ol type="I">
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
W garnuszku na małym ogniu
połączyć mleko, mleko kokosowe, wiórki kokosowe. Używając
czubka noża przeciąć laskę wanilii i zeskrobać ziarenka, które
dodajemy do płynu razem z laską. Wszystko doprowadzić do wrzenia.</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
W misce wymieszać jajka, cukier i
mąkę. Dodać do nich ok 1/3 gorącego płynu, trzeba je nim
zahartować. Połączone jajka z mlekiem ponownie przelać do
garnuszka i delikatnie mieszać aż do ścięcia się kremu i
powstania widocznych bąbli. Od tego momentu mieszamy jeszcze 4-5
minut i zdejmujemy krem z ognia. Dodajemy do niego masło i
mieszamy, pod wpływem ciepła roztopi się. Wyjmujemy laskę
wanilii – po delikatnym oczyszczeniu możecie włożyć ją do
słoika z cukrem, będziecie mieli własny cukier waniliowy. :)
</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
W celu przestudzenia kremu należy
przełożyć go do miski, którą stawiamy na kostkach lodu
(najlepiej będących w miększej misce/garnku) i sporadycznie
mieszamy. Kiedy krem ostygnie przykrywamy go folią spożywczą –
ona powinna dotykać kremu, to zapobiegnie stworzeniu się skorupy
na wierzchu. Wstawiamy do lodówki do całkowitego ostygnięcia.
</div>
</li>
</ol>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Przybranie
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
600 g schłodzonej śmietany kremówki
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
63 g cukru
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
1 łyżka ekstraktu waniliowego
(opcjonalnie, ewentualnie można dodać cukier waniliowy)</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
60 g niesłodzonych płatków kokosowe
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Biała czekolada (Ja kupiłam z
dodatkiem wiórków kokosowych)</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<ol type="I">
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Do nagrzanego do 180 stopni włożyć
płatki kokosowe i piec ok 7-8 minut, aż ładnie się zrumienią. W
ciągu tego czasu delikatnie mieszać kokosa, aby się nie przypalił
Odstawić do ostygnięcia.</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Czekoladę należy „pokroić”
obieraczką lub (tak jak ja) włożyć ją na dłuższą chwilę do
zamrażalnika i pokroić nożem na mniejsze kawałki.
</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
W mikserze ubijamy kremówkę
razem z cukrem i ekstraktem waniliowym.
</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Kiedy ciasto jest już schłodzone
możemy przełożyć do niego zimny krem i za pomocą rękawa
cukierniczego udekorować bitą śmietaną. Możecie też nadać
plackowi bardziej rustykalny i domowy wygląd wykładając na niego
śmietanę bez posługiwania się rękawem.
</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Gotowe ciasto posypujemy czekoladą
i płatkami kokosowymi.</div>
</li>
</ol>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbz2347j2kRxkO_BzDgqkkiLdTFI3HBRrgRXsJfUU03zrSR2IF1g6LEISHSdYrcCcJP6DPbws83AdiIM6v8ImC4jxOIIwC4ALIJisXcEAeGN-pOUcCdg439Kruu8PhyIfBY9pZXO5nexU/s1600/c3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbz2347j2kRxkO_BzDgqkkiLdTFI3HBRrgRXsJfUU03zrSR2IF1g6LEISHSdYrcCcJP6DPbws83AdiIM6v8ImC4jxOIIwC4ALIJisXcEAeGN-pOUcCdg439Kruu8PhyIfBY9pZXO5nexU/s320/c3.png" width="210" /></a></div>
<div>
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b>Porady:</b></div>
<ol>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie przejmujcie się, jeśli
ciasto Wam się odrobinę przypiecze. Krem i tak sprawi, że nie
będzie ono twarde, a lekka nuta słoności/goryczy dodatkowo
przełamie słodki smak.</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Ja dodałam mniej cukru, ponieważ
wszystkie składniki w kremie mają dla mnie naturalnie słodki
smak. Dodatkowo wybrałam też wiórki kokosowe bez dodatku cukru.
</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Nie musicie bawić się w
podpiekanie płatków kokosowych. One na pewno dodają uroku, ale ja
nie bawiłam się w ich poszukiwanie.
</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Przepis wydaje się długi, ale
wbrew pozorom jest prosty. Najlepiej zrobić ciasto i w czasie jego
chłodzenia zacząć przygotowywać już krem. Możecie również
upiec ciasto dzień wcześniej, zaś krem w dniu podania.
</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Po rozwałkowaniu i wykrojeniu
ciasta nie wyrzucajcie resztek. Najlepiej zawinąć je w folię
spożywczą i zamrozić. W dowolnej chwili będziecie mogli zrobić
kolejny placek lub kilka mniejszych porcji w formie do pieczenia
babeczek.
</div>
</li>
<li><div style="margin-bottom: 0cm;">
Pojemność puszki mleka
kokosowego wynosi ok 400 ml. W lodówce będzie przydatne do
spożycia przez kilka dni. Oznacza to, że możecie zrobić kolejną
porcję kremu. Jeśli nie chcecie bawić się w pieczenie ciasta...
W miseczka możecie przełożyć nim biszkopty lub herbatniki, dodać
owoce takie jak banany. Jeśli krem wyjdzie za gęsty lub będziecie
chcieli go więcej – ubijcie śmietanę i dodajcie ją do kremu.
Tak przygotowany deser można przybrać śmietaną, czekoladą,
owocami.
</div>
</li>
</ol>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b>Smacznego. :) </b></span><br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: xx-small;">Przepis i zdjęcia pochodzą z książki "The Dahlia Bakery Cookbook" - Tom Douglas, Shelley Lance</span></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-32851359089481890242014-01-04T11:10:00.001+01:002014-01-04T11:41:57.490+01:00Szpital Babylon - Imogen Edwards - Jones<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOIM4c8igy26Q4CUHP4GIPrK7aix9-dAd15Mxgj9ajhLANwMu9wXjZ-wF92FaKzs3KQIT5QzAgrjeDalQUoGubeS4AVFWL7-i82YMP9uTpyerHeIEiVoor7PkWEkhrElzmmOPr6eYBr5E/s1600/bab.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOIM4c8igy26Q4CUHP4GIPrK7aix9-dAd15Mxgj9ajhLANwMu9wXjZ-wF92FaKzs3KQIT5QzAgrjeDalQUoGubeS4AVFWL7-i82YMP9uTpyerHeIEiVoor7PkWEkhrElzmmOPr6eYBr5E/s1600/bab.jpg" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: x-large;"><i> O</i></span> tym, że najlepiej nie chorować wie
każdy. Kiedy jednak przydarzy nam się to nieszczęście musimy
skorzystać z pomocy lekarza. Z punktu widzenia pacjenta to
niekończące się kolejki, niekompetencja i chamstwo. Tak bywa w
Polsce. Jak jest w Anglii? Przekonajmy się.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Fabuła książki została stworzona na
podstawie rozmów z pracownikami brytyjskiej służby zdrowia:
le</div>
karzami, pielęgniarkami etc. Ich opowieści zostały połączone w
opowieść trwającą jedną dobę, wyczerpującą i pełną
nieprzewidywalnych zdarzeń. Naszym przewodnikiem zostaje lekarz,
który odbywa ostatni dyżur w szpitalu. Następnego dnia ma już go
tam nie być, przechodzi do innej jednostki. Może właśnie dlatego
pozwala sobie na taką szczerość?
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
<i>To jak pracować dla
jakiejś wielkiej fabryki, gdzie łatwiej jest mieć palnik gazowy
włączony cały dzień, niż go włączać i wyłączać, bo
skończyły się zapałki. Właśnie taka sama logika obowiązuje w
służbie zdrowia. Zbyt trudno wysterylizować parę nożyczek, więc
użyjmy ich raz i wyrzućmy.</i></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: xx-small;"><i>"Szpital Babylon" I.E.-Jones</i></span></div>
<div align="CENTER" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Wyżej
cytowana nieefektywność systemu, narkotyki, zbyt długi czas
oczekiwania na Izbie Przyjęć (W Polsce statystycznie jest on krótki
niż 3 godziny), korzystanie ze szpitalnych leków, romanse, zbyt
długie godziny pracy, przemądrzali pracownicy administracji. To nie
jest wielkie zaskoczenie, bo chyba każdy choć raz tak właśnie
wyobrażał sobie tamtejszą anomię.
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Sposób
wyrażania opinii przez naszego przewodnika jest bezpośredni,
oddający atmosferę panującą w miejscu pracy. Gdy czas oznacza
życie pacjenta nie ma miejsca na dyplomację. Zdarzają się
pacjencji, którzy jednak zmuszają do zatrzymania się, pomyślenia
oraz zapłakania nad ich i własnym losem. Spotykamy się również z
przypadkami, które nie są w stanie wzbudzić empatii, bo same wobec
siebie jej nie mają, bagatelizują i ośmieszają tragedię.
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Oprócz
smutnych historii zdarzają się także te wyciskające łzy radości.
Jeden z pacjentów śmiało mógłby dostać skierowanie do <a href="http://tektonika-uczuc.blogspot.no/2013/11/pan-od-seksu-zbigniew-lew-starowicz.html#more" target="_blank">prof.Starowicza</a>. ;)
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Przez
pewien czas po przeczytaniu zastanawiałam się nad obrazem lekarzy,
jaki wynika z tej książki. Mimo wcześniej wspomnianych negatywnych
przykładów działalności personelu, to widać również
poświęcenie, ogromny wysiłek wkładany w swój zawód. Gdzieś w
tym wszystkim widać usprawiedliwienie. Na samym początku autorka
zaznacza, że rozmawiała z najlepszymi specjalistami. Jestem
przekonana, że bycie najlepszym oznacza również posiadanie i
przestrzeganie własnego/zawodowego kodeksu.
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Poza
tym, należy pamiętać, że celem nie było tu dziennikarskie
śledztwo, aby zdemaskować oszustów. Rozmówcy zaufali autorce, co
zobowiązuje. Konwencja opiera się na dowcipie, pewnym
wyolbrzymieniu i jednocześnie pominięciu niektórych zdarzeń. Nie
jest to zatem rzetelny obraz sytuacji panującej w brytyjskiej
służbie zdrowia, a jedynie jej wycinek.
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Książka
została napisana w sposób lekki, dzięki czemu czytanie zajmie Wam
jeden wieczór. Tłumaczowi zdarzały się wpadki w przełożeniu
żargonu medycznego, ale dla mnie nie były one szczególnie rażące.
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
Dlaczego
warto przeczytać? Podczas kolejnej wizyty w szpitalu Wasza
wyobraźnia może zostać pobudzona, a wspomnienia scen z książki
pozwolą przetrwać ciągnące się minuty/godziny oczekiwania na
swoją kolej.
</div>
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<br />
<div align="LEFT" style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-61628102637460646902013-12-27T17:37:00.001+01:002013-12-27T17:37:27.342+01:00Bomba, czyli alfabet polskiego szołbiznesu - Karolina Korwin-Piotrowska<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9bcrZqgBXMMf83BYimsrb1GSENEFYzYZeukBhYRmWQK226gKJrTFDJaIWzike8PALQuo_HmqDORS9vEfLy9LCT4AGbhGXbDXbkJDlFdtAre2z08YI9dgkWOdBVwy2R2f0Z_9AI3R75yY/s1600/bomba-alfabet-polskiego-szolbiznesu-b-iext21305472.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9bcrZqgBXMMf83BYimsrb1GSENEFYzYZeukBhYRmWQK226gKJrTFDJaIWzike8PALQuo_HmqDORS9vEfLy9LCT4AGbhGXbDXbkJDlFdtAre2z08YI9dgkWOdBVwy2R2f0Z_9AI3R75yY/s200/bomba-alfabet-polskiego-szolbiznesu-b-iext21305472.jpg" width="131" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><i><span style="font-size: x-large;"> C</span></i></b>hyba każdy choć raz miał okazję
obejrzeć „Magiel towarzyski” emitowany na TVN Style. Opinie są
podzielone. Ktoś powie, że dobrze wykonują swoje zadanie. Inny
zaś, że to opluwanie ludzi. Czy prawda leży pośrodku? Ciężko
stwierdzić. Na pewno najwięcej obrywa się współprowadzącej
Karolinie Korwin-Piotrowskiej. Wydaje się, że to ona skupia na
sobie największą ilość krytyki za wypowiedziane słowa, jest
bardziej rozpoznawalna od swojego kolegi, Tomasza Kina. Z wywiadów
poprzedzających wydanie książki można było wywnioskować „wielką
rzecz”, coś co zmieni świadomość czytelników, wyjawi skrywane
tajemnice. Czy tak było naprawdę? Zaraz się tego dowiedzie.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Alfabet nie jest tylko symboliczny.
Faktycznie, osoby i osobistości zostały uporządkowane według
nazwisk oraz haseł związanych z show biznesem, takich jak agencji,
botoks czy dzieci.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Czytałam oskarżenia, że autorka bije
brawa tym, których lubi i „pluje” na pozostałych. Cóż,
zacznijmy od początku. Każda książka jest naznaczona
subiektywizmem, nie może być tu wyjątku. My również mamy w
swojej głowie ludzi, których cenimy bardziej niż pozostałych, tak
samo pochlebniej będziemy się o nich wyrażać. Warto jednak
zaznaczyć, że nawet przy tych „lubianych” widać słowa
krytyki, zarzutów.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Czy Karolina opluwa ludzi/wylewa na
nich szambo? Nie, po prostu się nimi nie zachwyca. Bycie znanym to
nie jest powód do braw. Każdy z nas ma prawo powiedzieć, że aktor
słabo się wywiązał ze swojego zdania. Tutaj bardziej odziera się
ludzi z blichtru, który próbują wokół siebie zbudować, przy
okazji zakrywając niewygodną prawdę o kredytach. Pokazuje brak
szczerości i hipokryzję polskich gwiazdeczek, które chciałyby
mieć ciastko i je zjeść. Nie da się, bo nie można być tylko do
połowy w ciąży. Nie dziwmy się więc, że pani Janda będzie o
wiele wyżej oceniana niż Joanna Koroniewska. Przy tym nikt nie
mówi, że ta druga jest złym/gorszym człowiekiem. Tu ocenia się
jedynie poczynienia zawodowe i kreowany przez siebie wizerunek.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Niektórych denerwowało przypominanie
o tym, że autorka skończyła studia wyższe, obejrzała kilka
dobrych filmów, przeczytała ważne książki. Nie czyni jej to
lepszej i nie odniosłam wrażenia, by chciała tym faktem popisać
się. Poza tym obecnie tak dużo promuje się głupoty, że wskazanie
innej drogi będzie dla mnie zawsze chwalebne. Sama zresztą
skorzystałam z kilku „porad”, dodałam filmy do listy,
wyszukałam na YT kilka piosenek etc.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Zamiast zadzierania nosa widziałam
dystans do siebie. Pani Karolina podzieliła się z czytelnikiem
również niechlubnymi i mało przyjemnymi doświadczeniami z „Top
Model”, przytoczyła opinie znanych na swój temat i tym samym
pokazała, że każdy kij ma dwa końce.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Forma książki jest przejrzysta i
pozwala czytelnikowi na wybór. Można wybierać najbardziej
interesujące kawałki, można przeskakiwać strony, można
przeczytać całość. Wszystko wedle życzenia.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Język jest zrozumiały, choć na pewno
nie podwórkowy. Autorka wykazuje się swoją wiedzą i używa czasem
„inteligenckich” zwrotów. Nie doszukałam się za to żadnych
błędów w tekście.</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Jedyny problem to fakt, że nie
napisano tu niczego nowego. Samą pozycję nazwałabym raczej
papierową wersją „Magla”, podsumowaniem kilku lat pracy. To
logiczny wniosek, skoro dziennikarka stawia na naturalność i
szczerość, to nie mogła tu napisać niczego innego. Do niektórych
osób/zagadnień dodała jedynie kilka zdań, ale one również nie
stanowiły objawień. Ponieważ książka została wydana jedynie pod
Jej nazwiskiem, dodatkowo nie ma tu wizji i pewnej spontaniczności,
to też humoru jest o wiele mniej. Ja się nie śmiałam, bardziej
ogarniał mnie smutek z powodu tej całej przaśności, którą widać
w telewizji czy gazetach. Smutek z powodu całej tej mgły, która ma
zasłonić brzydotę, rozmyć jej kontury.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Czy książka jest warta polecenia?
Cóż, z przykrością muszę powiedzieć, że lepiej zasiąść
przed telewizorem. Bomba okazała się niewybuchem.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-4832360944766997017.post-89287057971769038082013-12-25T22:23:00.002+01:002013-12-25T22:23:51.536+01:00Sex w powietrzu - Recenzja x2<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhecSfBhELlUQ0yXr911x52uBmVsV3Ojm-RV_0-WRnEYNtu98IvEpGEUgRD1YMesRb9vxvhMDBzUnvfuiGZRPuzmvKusfQgsDC2IDcl15HUbPa1OziuTeDq7WX0KnRXo4-pY0NiSHtgv2k/s1600/jena2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhecSfBhELlUQ0yXr911x52uBmVsV3Ojm-RV_0-WRnEYNtu98IvEpGEUgRD1YMesRb9vxvhMDBzUnvfuiGZRPuzmvKusfQgsDC2IDcl15HUbPa1OziuTeDq7WX0KnRXo4-pY0NiSHtgv2k/s200/jena2.jpg" width="124" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<b><span style="font-size: x-large;"><i> S</i></span></b>eks wisi w powietrzu. Kiedy już
ulepimy wszystkie pierogi, wypijemy cały barszcz i zjemy pół
rocznego połowu ryb... Możemy odpocząć. A kiedy człowiek się
nudzi, to różne rzeczy przychodzą mu do głowy. :-) Zanim jednak
wpadną do niej, zastanówmy się co sprawia, że to właśnie z tymi
osobami chcemy się „nudzić”. Odpowiedzi poszukałam w książce
Jeny Pincott.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
W zasadzie nie wiem, co bardziej mnie
zdziwiło. Fakt, że ktoś wpadł na pomysł badań czy też fakt, że
ktoś wydał na nie pieniądze. Badań jest bez liku, o wszystkim. Od
hormonów, układu odpornościowego, wrażliwości na zapach przez
rozmiar genitaliów, wzrost, kolor oczu, typu zachowania i tak aż do
tytułowych blond włosów. Wyniki jednego z badań nawet wysłałam
koleżance i potwierdziła wnioski. Niestety, znalazła potwierdzenie
dla niecnych czynów. Ale to już temat na inną historię. ;)
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Wyniki potrafią zadziwić i/lub
sprawić, że pobiegniecie do łazienki, aby przyglądać się
swojemu ciału lub oczom. Tak jak ten, że bardzo prawdopodobieństwo
(jedyna istotna statystycznie różnica), że niebieskooki mężczyzna
zwiąże się z również niebieskooką kobietą. Powód? Geny
odpowiadające na niebieski kolor oczu są recesywne. A to z kolei
oznacza, że jeśli jego partnerka będzie posiadaczką dominujących
piwnych oczu... Teoretyczna zdrada ma szansę nie ujrzeć światła
dziennego, przynajmniej jeśli chodzi o oczy.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Większość wniosków jest
rozpatrywana i tłumaczona pod kątem biologicznym, ewolucyjnym.
Należy jednak pamiętać, że obecnie efekt kulturowy i nasze obecne
potrzeby potrafią zdominować biologię. Dlatego też zalecam
czytanie z przymrużeniem oka, traktowanie teorii jako jednego z
możliwych wyjaśnień a nie prawdy absolutnej.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Książka napisana w sposób prosty,
więc wszelkie trudne nazwy zostały szczegółowo wytłumaczone.
Podzielona na rozdziały, w formie pytanie-odpowiedź. Obok poważny
badań i przemyśleń znajdziemy całkiem przyziemne i zabawne
anegdoty. Nie bez powodu amerykanie są świetni w pisaniu
podręczników. Wiedzę łatwo zapamiętać i przytoczyć ją później
na przyjęciu lub po prostu przekazać dalej.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Chcecie poznać odpowiedź na „Główne”
pytanie? Cóż, jako przyszły dyplomowany psycholog mogę jedynie
powiedzieć... To zależy. :-)
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh76n9JHHp-lvJdJVSoLbHlurKVX8YzcBbVvt3Pn5RD22lOSu8xdtis9KgtHrjD9zlAp1Yhsu7G3id-50HV873MDXfnoLMOLMZ8SO94NJXxrVl_qbn4emSGknM9yOUDBEF7VTYVWnE3fdM/s1600/masters.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh76n9JHHp-lvJdJVSoLbHlurKVX8YzcBbVvt3Pn5RD22lOSu8xdtis9KgtHrjD9zlAp1Yhsu7G3id-50HV873MDXfnoLMOLMZ8SO94NJXxrVl_qbn4emSGknM9yOUDBEF7VTYVWnE3fdM/s1600/masters.jpg" /></a></div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<br />
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
<span style="font-size: x-large;"><b><i> C</i></b></span>hoć serial nie jest emitowany w
polskiej telewizji, stał się prawdziwym hitem wśród moich znajomych i
nie tylko – sądząc po wypowiedziach na forach internetowych.
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Mówiąc krótko. Opowiada o czasach,
kiedy seks był obowiązkiem żony, a hipokryzję nazywano
poprawnością polityczną/dobrym wychowaniem. Głównym bohaterem
jest Masters, ginekolog, położnik, a „po godzinach” pionier
badań nad ludzką seksualnością. Rozumując stereotypowo, jeśli
seks to mężczyzna i kobieta. Kobieta w tym przypadku to Virginia
Johnsosn. Piękna, inteligentna, bystra i jak na owe czasy
wyzwolona. Dziś już wiemy, że opracowali metody lecznice, które
wykorzystuje się w terapii wielu zaburzeń seksualnych. Wtedy była
atmosfera tajemniczości, następnie skandalu...
</div>
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Oprócz nich poznajemy historie
przełożonych, współpracowników, rodzin. Każda z nich wyjątkowa.
Niektóre bawią, inne uczą i poruszają. Bardzo dobrze
przedstawiony jest wątek homoseksualizmu, ówczesnego stosunku do
niego, sposobów „leczenia” i przede wszystkim ludzkiej tragedii.
</div>
<br />
<div style="margin-bottom: 0cm;">
Fantastyczne dialogi, wyraziste
postacie i scenografia. Całość zasługująca na Emmy. Nie wiem na ile jest to
wiarygodne, a raczej jaki jest stosunek procentowy rzeczywistości do
wyobraźni scenarzystów. Mam w planach przeczytanie książki, która
pozwoli mi samej oszacować... Na razie jednak polecam obejrzeć, co
też można zrobić online. Ja sama poświęciłam jedną noc na
obejrzenie 4 odcinków i już nie mogę się doczekać kolejnego
sezonu. :-) </div>
Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/00751366044076098641noreply@blogger.com0