środa, 26 lutego 2014

  Zastanawiałam się, jak opisać autorkę ludziom, którzy nigdy wcześniej o niej nie słyszeli. Doszłam do wniosku, że jej odpowiednikiem na polskim rynku jest Ewa Drzyzga. Jak to w Ameryce czasem bywa: odpowiednikiem lepszym, ciekawszym, znacznie bogatszym i atrakcyjniejszym, kiedy oceniamy jakość programu. Jej show codziennie oglądają setki tysięcy widzów, może miliony. Zapraszane są do niego gwiazdy światowego formatu, jak i ci  „zwykli” bohaterzy. Najsłodsze są tam oczywiście dzieciaki. Tańczące, śpiewające, a nawet nurkujące w podwórkowym basenie. Mnóstwo historii, które można by spisać i wydać na papierze. Ale... Ellen to przede wszystkim człowiek, kobieta myśląca i chcąca podzielić się swoimi spostrzeżeniami. To właśnie je zawarła w tej krótkie, ale jakże urokliwej pozycji.

Już sam tytuł sugeruje , że może być zabawnie. I wiecie co? On nie kłamie. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Jestem pełna podziwu dla faktu, że nawet rozdział o ekologii i segregacji śmieci okazał się zabawy, dający impuls do autorefleksji. Najbardziej do gustu przypadła mi napisana bajka. Wiem, że teraz każdy może taką napisać i wydać. Jednak czy w jednej bajce zawrze historię dla dziecka i pikantne przypisy dla dorosłych? Nie, tak robi tylko Ellen.

Nie przeczytacie tu szokujących wyznań. Nie ma tu także obnażonych sekretów Hollywood. Śmiem jednak twierdzić, że to właśnie w zwyczajności i prostocie tkwi siła. Widać zwrot ku naturze, istocie życia. Prawda o tym, że to nie posiadane miliony zapewniają nam szczęście tylko bliscy wokół.

Na uwagę zasługuje styl, w jakim książka została napisana. Przede wszystkim język jest niewyszukany w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Zakładam, że 95% społeczeństwa nie miałoby problemu z jego zrozumieniem. Zaznaczam jednocześnie, że nie jest to promowanie celebryckiej głupoty. Sama kariera Ellen udowadnia, że nie jest to przypadkowa osoba, która zbudowała ją na skandalach i pokazywaniu swojego ciała. Nawet Einstein mówił o tym, że jeśli nie potrafimy wyjaśnić innym, to znaczy że sami tego nie zrozumieliśmy.

Autorka zwraca się do nas w sposób bezpośredni. Miałam wrażenie, że to przyjacielskie spotkanie na kawie, gdzie opowiada mi o tym, jaka jest szczęśliwa. Czasem przybieramy poważne miny, ale tylko po to by zaraz wybuchnąć śmiechem. Wiem, że słowa kierowane są tylko do mnie. Jak najlepsza przyjaciółka sprawia, że czuję się wyjątkowa, łączy nas nić porozumienia.

To książka o codzienności w niecodziennie zabawny sposób. Idealna dla poszukiwaczy relaksu, którzy mają ochotę na zapoznanie się z „literaturą środka”. Zapewnia dużą dawkę pozytywnej energii. Pokazuje czytelnikowi, że najlepiej być sobą. To wystarcza.

POLECAM!

0 komentarzy: