poniedziałek, 23 sierpnia 2010

        Saga Zmierzchu bez wątpienia stała się ikoną popkultury. Możemy się nią zachwycać, podziwiać, nie cierpieć jej, krytykować. Jedno łączy wszystkich – każdy wie, o czym jest.
Rzeczą oczywistą jest też, że każdy będzie chciał zgarnąć swoją działkę z tej olbrzymiej góry pieniędzy, która jest nieodłącznym elementem ikon dzisiejszych czasów. Powstają pamiętniki, koszulki, bielizna, kosmetyki i oczywiście literatura... o Zmierzchu bądź wpadająca w nurt narzucony przez panią Meyer.
„Zmierzch i historia” to jeden z produktów, dzięki którym można łatwo zarobić a niewiele się narobić. W końcu czymże jest przelanie paru wiadomości, które wałkuje się przez większość swojego życia. Produkt dla nastolatek do tego głównie amerykańskich, więc wszystko, co jest tam napisane będzie dla nich nowością. One przyjmą ją bez najmniejszych wątpliwości, to po prostu kolejna rzecz do ich kolekcji.
Jednocześnie to też pozycja, która przyda się przeciwnikom sagi. Obnaża wszystkie niedoskonałości fabuły, brak wiedzy na temat przytaczanych okresów historycznych, inspirowanie się dziełami, do których nie dorasta się nawet w połowie. Według mnie pokazuje niestety jak marną pisarką jest pani Meyer ( ocena wciągnięcia podczas czytania nie jest równa ocenie całej książki ). Nancy R. Reagin bardziej dopowiada swoją wizję niż wyciąga wiadomości ze Zmierzchu.
Widać, że tak naprawdę Meyer nie miała pomysłu na swoich bohaterów oprócz tego, żeby żyli długo i szczęśliwie, Edward był zabójczo przystojny a Bella naiwną panienką, do tego moim zdaniem z lekka puszczalską. Postacie posiadają jedynie te cechy, które są potrzebne na daną chwilę, ale skąd i dlaczego je mają, dlaczego odbierają pewne rzeczy tak a nie inaczej tego już p. Meyer nie wyjawia. Ogromne pole do popisu ma dzięki temu N.R. Reagin i co ważniejsze wykorzystuje je. Jej interpretacje niekiedy wprowadzały mnie w zdumienie, ( bo ja odbieram sagę jako powieść dla naiwnych dziewczynek, które chcą się poczuć księżniczkami, przez co Edward zawsze będzie robił wrażenie więc nie kusiło mnie dopatrywanie się w tym jakiejkolwiek głębi) a nawet wywoływały salwy nieposkromionego śmiechu. Ubawiłam się czytając, że rodzina Cullenów jest tak naprawdę rodziną gejowską czy też lesbijską. Co ich łączy? Odrzucenie społeczne oraz ukrywanie się. Cóż, dla każdego coś dobrego.:-)
Książka napisana jest bardzo prostym językiem. Nie używa się w niej skomplikowanych słów, aby w odczuciu czytelnika była mądrzejsza niż jest w rzeczywistości. Świetnie popularyzuje wybrane przez siebie aspekty historyczne. O ile traktowanie kobiet w dawnych latach nie jest już dla nikogo tajemnicą czy zaskoczeniem, to wczesne osadnictwo w Ameryce czy też Wojna Secesyjna, forma rządów Medyceuszy we Florencji to tematy, o których warto wiedzieć więcej niż sam fakt, że cos takiego istniało.
Mówią, że nie pluje się do własnego gniazda. Tę zasadę zdecydowanie przyjął zespół, któremu kierowała p. Reagin. Nakreślają niedoskonałości książki, ale nie krytykują otwarcie – to już zostawiają czytelnikom. Podobało mi się, że na końcu każda z członkiń tego zespołu jest pokrótce scharakteryzowana w sposób zabawny, ironiczny. Panie ( zdziwiłabym się gdyby, któryś poważny profesor zechciał napisać cokolwiek do tej książki...) same siebie nazwały kadrą liceum w Forks.
Po przeczytaniu tej książki zastanawiałam się, czemu ta saga trafiła do mnie. Odpowiedź była jedna.. Edward, ale nie tej książkowy, ale filmowy ze swoim cudownym brytyjskim akcentem i genialną mimiką twarzy. Przyznaję, że wpierw obejrzałam film a dopiero potem przeczytałam książkę.
Czy warto sięgnąć po „ Zmierzch i historię”? Moim zdaniem tak. Dla fanów będzie to dobre uzupełnienie a i krytycy też znajdą coś dla siebie. Każda książka, która wnosi coś do życia młodych czytelników jest warta tego by ją napisać. Wiem, że autorkom pewnie takie szczytne cele po głowie nie chodziły tylko poszły razem z falą popularności ale jeśli dzięki temu statystyczny młody człowiek przeczyta jedną książkę więcej to super.
Przeczytanie jej zajmie Wam 2-3 wieczory, a dowiecie się całkiem sporo i nie będziecie mieli problemu, żeby tą wiedze zapamiętać. Wybór należy do Was. :)

7 komentarzy:

Moreni pisze...

Obawiam się, że to jednak pozycja nie dla mnie. Kuszące są ciekawostki i opisy, a także analiza, której próbkę zaprezentowałaś (niewątpliwie śmiechogenna;)). Z drugiej strony, "Zmierzchu" nie cierpię na tyle, że dostaję wysypki na wieść o kolejnych nawiązaniach do niej, popełnianych przez p. Meyer. Tak, że raczej nie.:)

Edyta pisze...

Ciężko czytać o czymś czego się nie zna ;) ja tą Sagę tylko oglądałam. Do tego jak na razie tylko w 2 częściach więc raczej sobie odpuszczę :) Choć niewątpliwie dla znających całość jest to jakaś ciekawostka.

Unknown pisze...

Moreni,
Jeśli tak odbierasz sagę, to faktycznie może lepiej sobie darować.

Edith,
W książcę jest omawiana fabuła i przytacza się wszystko od nowa :).Ponieważ Saga nie jest specjalnie skomplikowana, więc znajomość filmu spokojnie wystarczy do orientowania się w tej interpretacji.
Prawde mówiąc z tej małej książeczki, dowiedziałam się więcej o bohaterach niż z 4 tomów powieści. Meyer skupiła się na wyglądzie, Reagin zaś na umyśle i duszy.

Pozdrawiam Was obie bardzo serdecznie :).

Alina pisze...

Ja "Zmierzch" przeczytałam, zanim jeszcze ktokolwiek o nim słyszał. No, dobrze. Ktoś słyszał na pewno, ale zrobiłam to, zanim stał się popularny. Pamiętam tylko ogólny zarys fabuły. Najlepiej pamiętam ostatnią część. Nie jestem ani fanką, ani wrogiem. Ale zaczyna mnie już denerwować. "Zmierzch i historia" wydaje się pozycją fascynującą i bardzo chętnie bym przeczytała.

Klaudyna Maciąg pisze...

Chętnie sięgnę - z czystej ciekawości. Takie uzupełnienia z reguły są najbardziej interesujące :)

papierowa latarnia pisze...

ja wszystkiemu co ma cos wspolnego ze "Zmierzchem" mowie nie
owszem, przeczytalam ksiazki (chyba 3czesci) i obejrzalam pierwsza czesc i to za duzo
niezrozumialy dla mnie szal i przede wszystkim przesada w tym wszystkim
tak jak napisalas, to ze ksiazka jest wciagajaca, nie znaczy ze jest dobra :)

Paulina Olczak pisze...

A ja sięgnęłabym po tę książkę tylko po to, by dowiedzieć się, jakie błędy popełniła p. Meyer. Nie będę sama jej specjalnie szukać, może kiedyś mi się trafi. :)