środa, 3 lutego 2010


        Nie lubię Paulo Coelho. Bo jak tu lubić kogoś, kto chce wydobyć ze mnie ostatni grosz za to wszystko, co jako fan powinnam znać? Bo jak wierzyć komuś, kto pisze o moralności a przykładem nie świeci? Ponoć jest uduchowiony. Moim zdaniem jego religią jest pieniądz, co widać na przykładzie powyżej.
Paulo Coelho jest dla mnie typowym wytworem marketingowym. Jeśli ktoś mówi setki razy, że to dobry pisarz to masy za tym pójdą... Dodatkowo napisze się na okładce, że miliony kupiły to ja też kupić muszę, bo wstyd nie znać. Bo jak ktoś może w towarzystwie powiedzieć, że nie znam Paulo Coelho?! To nie przystoi intelektualiście. Całe szczęście wspaniały Coelho zadbał o intelektualistów, którzy nie lubią przemęczać swych ocząt. Tak, więc wydał książeczkę by intelektualista mógł błyszczeć nie wiedząc nic poza tym, co wykuł rano przez balem.
Przyznaję „Alchemika” przeczytałam i nawet mi się podobał, potem jednak było już typowo gorzej. Z czytaniem jego książek jest jak z jedzeniem fast foodów. Jesz tłusto, ale bezwartościowo, po 30 minutach znowu jesteś głodny. Nie ma tam żadnego objawienia. Autor po prostu ubiera w ładne zdanka prawdy znane od pradziejów.
Czy widzieliście, żeby Schmitt wydawał takie książeczki? Nie... Bo nie musi. On zajmuje się tym, co mu wychodzi najlepiej i z czego czerpie satysfakcje, czyli pisaniem. Panu Coelho radziłabym zaś zatrudnić się w agencji reklamowej zamiast pisać nowe biblie dla ubogich. 

17 komentarzy:

Anna M. pisze...

Jakbyś wyjęła mi to z ust. Podobał mi się "Alchemik", reszta jego książek już nie. Poza tym irytuje mnie podawanie prawd na talerzu. Książka ma pobudzić do refleksji, do stawiania sobie pytań, do własnych przemyśleń na dany temat. Dlatego do kolejnych tekstów jego autorstwa już po prostu nie zaglądam. Strata czasu.

Tucha pisze...

Po części masz rację, Schmitt po prostu kocha pisać i nie goni za szumem medialnym, a w przypadku Coelho to Go chyba to kręci :)
"Weronika postanawia umrzeć" mi się bardzo podobała, tak samo jak "Demon i Panna Prym", ale "Pielgrzym" był beznadziejny. O tych nowszych się nie wypowiadam, bo nawet nie miałam ich w ręku, Coelho się już "najadłam" :)

Sara Deever pisze...

Podobnie jak ty nie przepadam z Coelho z początku bardzo trudno mi było w ogóle podejść do jego twórczości,bo prawie wszędzie był reklamowany, a to zawsze powoduje u mnie jakiś dystans do autora, bo mam wrażenie , że to będzie przereklamowane.Przeczytałam "Weronika postanawia umrzeć" książka nie jest zła, ale dłużyła mi się nie wiem czy to z powodu tematu czy , że czytałam w wersji e-book , za którym moje oczy nie przepadają ;)
Natomiast Schmitta bardzo lubię (nie wiem czy tu już kiedyś tego nie pisałam :)

madziula pisze...

Myślę prawie tak samo jak Ty - Coelho to wytówr marketingowców. Rzeczywiście Alchemik bardzo mi się podobał - do tego stopnia, że kupiłam swój egzemplarz, potem długo długo nic ciekawego, dla mnie za bardzo bożego, a potem jeszcze podobała mi się Jedenaście minut. I to tyle.

Elenoir pisze...

Nie zauważyłam nigdy, żeby ktoś się oburzał, że nie lubię tego pisarza.
Co prawda twórczości jego nie znam, bo zdołałam przeczytać tylko kilka pierwszych stron "Alchemika". Uznałam je za tak niestrawne, że nie miałam ochoty sięgać po inną jego książkę.

Szymon pisze...

Ja swego czasu przeczytałem jedynie "Pielgrzyma" licząc na jakieś ciekawostki o camino de Santiago a tymczasem Coelho przytłoczył mnie jedynie natrętnym koktajlem New Age'owskim. Odrzuciło mnie od niego raz na zawsze...

Marzena Zarzycka pisze...

Twój tekst to esencja tego, co myślę na temat Coelho. Po "Alchemiku" już nie dałam mu następnej szansy. Książka nic nie wniosła do mojego życia, chociaż okazała się "świetną" księgą złotych myśli... Polecam każdemu licealiście piszącemu wypracowanie na temat miłości (jeśli nie chce być za bardzo odkrywczy;)

Pozdrawiam

Balianna pisze...

Kiedyś próbowałam sobie wmówić,że Coelho jest jakimś mędrcem głoszącym prawdy życiowe ;) ale po przeczytaniu poowy Pielgrzyma odpuściłam. ;)
To było kilka lat temu, teraz na półce mam "Weronikę..." i zastanawiam się czy czytać, czy może obejrzeć film.

Schmidtt..- mam mieszane uczucia. W całości przeczytałam Oskara i Panią Różę- piękne.
Chwyciłam jakąś drugą książkę (naprawdę nie pamiętam jaką, to było w księgarni), przeczytałam kilka stron i odrzuciłam czując zalatujące grafomaństwo. Może źle trafiłam.

Mała Mi pisze...

Witam :)
z tymi intelektualistami to się zgadzam... nie jestem jego specjalną fanką, ale czytałam ostatnio "Zwyciężca jest sam" i mi się podobało :)
Jest takie, jakby to nie on pisał...
Spróbujcie : )

Unknown pisze...

Ciesze się, że nie jestem sama w swoim przekonaniu :).

Balianno,
Może faktycznie trafiłaś w nieodpowiedni moment. Ja zawsze jestem pod wrażeniem Schmitta i mam nadzieję, że to się nigdy nie zmieni.

Mała Mi,
Jeśli chodzi o książkę " Zwyciężsca jest sam" to czytałam jej recenzje swojego czasu w Nesweeku i nie była pochlebiająca wręcz przeciwnie. Z tego co pamietam wykazywała sporo hipokryzji Coelho w opisie świata.
Zdecydowanie wole sięgnąć po inne książki. Co do jego osoby to już z góry jestem nastawiona na nie.

izusr pisze...

Pierwszą jego książką, którą miałam okazję przeczytać było "Jedenaście minut". Wokół Coelho nie było wtedy jeszcze tego całego szumu, więc książka mnie urzekła i nawet dzisiaj jeszcze chętnie do niej wracam. Co do reszty książek mnie osobiście drażni ciągłe odwoływanie się do Boga, czy też Bogini... W "Jedenastu minutach" tego nie było, może dlatego tak bardzo mi się ta książka podobała...

Anhelli pisze...

Przeważnie nie wypowiadam się na temat, którego nie znam. Coelho przez jednych uwielbiany, przez innych znienawidzony, jak dla mnie... obojętny. Mam ambiwalentny stosunek do jego prozy, gdyż nigdy nie pociągała mnie tego typu proza. Ale fakt, nie przemawia do mnie landrynkowa wizja moralności jaką serwuje facecik, który niczym nawrócony kryminalista podczas odsiadki, próbuje zbawiać świat. Najgorsi są ponoć fałszywi prorocy, czyż nie?

pozdrawiam serdecznie :)

Mała Mi pisze...

Wiesz... Miss... na recenzjach świat się nie kończy :)

Unknown pisze...

Mała Mi,
Owszem nie kończy się ale niektóre są bardziej prawdopodobne od innych. Każdy wybiera na co poświeca swój czas. Mnie swojego czasu szkoda poświęcać na Coelho, dla mnie nie jest tego wart. Ale są różne gusta.

Anonimowy pisze...

kochana, jak już wcześniej zdarzyło nam się rozmawiać na ten temat, tym razem znów Cię poprę. nie ma możliwości przeczytać nie przymuszając się kolejnych jego powieści. poza tym ostatnio doszłam do wniosku na temat jego kolejnych tytułów, że facet naprawdę jedzie już tylko i wyłącznie na fakcie, że jest popularnym pisarzem. każdemu po kolei i z osobna proponuję się przyjrzeć, że Coelho cały czas krąży wokół tego samego, zmieniają się po prostu miejsca wydarzeń i nazwiska bohaterów, nie wiele więcej. jest nadal religia, seks i dążenie do doskonałości duchowej. ile można? polecam buddyzm, dużo więcej wniesie niż "dzieła" Coelho.

Logos Amicus pisze...

Przyznam, że nieco mnie ten zgodny chór pań odrzucających Coelho zaskoczył. Bo to przecież taka "kobieca" i subtelna - jak najczęściej z ust płci pięknej słyszałem - literatura.
Niestety, moje zdanie pokrywa się z większością przedstawionych tu opinii: "Alchemika" dało się jeszcze jakoś przeczytać, zaskoczyło mnie (pozytywnie) "Jedenaście minut" (prawdę pisząc, nie spodziewałem sie po panu Coelho, takiej tematyki), ale już następne książki okazały się dla mnie niestrawne (najbardziej odrzucało mnie to jego "prze-uduchowienie", które zacząłem odbierać jako pewnego rodzaju umizgi do czytelnika i ogólne wyczerpanie intelektualne i emocjonalne, vide: "Być jak płynąca rzeka", "Pielgrzym" i inn.).

Nie wiem jednak czy wiecie o życiowych perypetiach pisarza (podobno wyszła u nas w kraju niedawno jego biografia) - o jego przeszłości narkomana, o depresji z jaką się zmagał? To by tłumaczyło pewne sprawy, ale czy nasze krytyczne spojrzenie na tworzoną przez niego literaturę mogłoby ulec zmianie?

Pozdrawiam

Unknown pisze...

Logos Amicus,
Biografia to jedno a pisanie to drugie :-). Poza tym przy mojej awersji do tego pana bardzo sceptycznie bym do niej podchodziła i zastanawiała się co jest prawdziwym faktem, a co kolejnym tworem marketingowym.