poniedziałek, 31 października 2011


    Dzisiaj przedstawię Wam miejsce wyjątkowe, bo prowadzone przez jedną z najbliższych osób mojemu sercu. Zapraszam do odwiedzenia bloga „Chwilozofia życia – czyli o codzienności ubranej w doznania”. Jego właścicielką jest She, zwana przeze mnie Bellą.
Tak naprawdę to już dawno ją poznaliście, za pośrednictwem mojego bloga stała się Waszą dobrą znajomą. Bowiem Bella kryje się w milionie słów, jakie przyszło mi tu zamieścić. To ona mnie mobilizowała, poprawiała przecinki (których chyba nigdy się nie nauczę stawiać poprawnie), służyła mi za podręczny słownik synonimów i niekiedy też korygowała błędy stylistyczne. Swoje piętno odcisnęła też w moim postrzeganiu świata, a co za tym idzie odbiorze książek i recenzjach, jakimi przyszło mi się z Wami dzielić.
Ta reklama jest niczym w porównaniu z setkami przegadanych godzin, milionami wysłanych sms’ów, litrami przelanych razem łez i kilkoma pobudkami w środku nocy. To podziękowanie za wiarę we mnie, kiedy ja wątpiłam.
Mam nadzieję, że będziecie Jej kibicować równie mocno jak ja, bo jest tego warta.
Zapraszam. :-)


PS. Długo myślałam nad tym, z czym kojarzy mi się moja droga Bella. Zastanawiałam się, co sprawi jej przyjemność i jednocześnie nie zdradzi tego, czego sama nie będzie chciała. Odpowiedź jest tylko jedna - FC Barcelona.  Stąd też herb Dumy Katalonii zamiast screen’u bloga. :-)

3 komentarzy:

She pisze...

Czuje się wzruszona i poruszona. Dogłębnie i do szpiku. Z ochem i achem i jeszcze kilkoma innymi onomatopejami :) Za uznanie mocniej niż za polecenie, ale w obu przypadkach nieskończenie. :)

A wszystkim tym, którym przemyka własnie przez myśl, że dobrały się dwie różowe psiółki, spiesze zburzyć światopogląd i doniesc, że calkiem niezwyczajnie dopasowały się szwagierki na gruncie przeciwienstw i tak już im pozostało, jak dotąd na 3 lata :) (pukajac w niemalowane)

Dziękuję... za wszystko Bells :*

Cyrysia pisze...

Już zdążyłam poznać blog She i bardzo mi się tam podoba. Brakuje tylko mocnej kawki i ciasta a chyba bym siedziała tam non stop.
A tak na poważnie również mocno kibicuje temu blogowi, bo uważam że jest niepowtarzalny i prawdziwy, jak zresztą większość, przez to tak lubię zaglądać to tu, to tam. Jest coś we mnie z detektywa, bo wpadam na różnorodne blogi, czytam recenzje i odkrywam zachwycający warsztat i całe serce włożone w tą pracę i podoba mi się to.
Ech..jakoś tak się filozoficznie zrobiło a kysz a kysz...
Teraz już lepiej, z uśmiechem na twarzy pozdrawiam was obie ;-)

Weronika Król pisze...

Pięknie zaprezentowałaś She. Kilka minut przed wejściem na Twojego bloga weszłam na "Chwilozofię życia" - mimo iż dotychczas są tylko dwie recenzje, nieprędko stamtąd wyjdę ;) Bardzo mi się tam podoba.