"Czas jest wszystkim, co masz ... i pewnego dnia może się okazać, że masz go mniej, niż sądzisz."*
Są na tym świecie rzeczy, zdarzenia, uczucia, o których nie wiem ile słów by się napisało to i tak zawsze to będzie za mało. Do tej kategorii zalicza się książka „Ostatni wykład” .
Opowiada o niesamowitym wykładowcy uniwersyteckim, który postanowił wygłosić ostatni wykład, kiedy dowiedział się o swojej śmiertelnej chorobie.
Miał w sobie niesamowitą siłę by mówić nie o śmierci, lecz o marzeniach i o tym jak do nich dążył. Posługując się banalnymi dla większości frazesami, dociera do ludzi. Robi to z charyzma, ciepłem, poczuciem humoru.
Historia zdarzyła się naprawdę, na wykładzie obecnych było 400 osób w tym felietonista Jeffrey Zaslow. To właśnie dzięki niemu mamy okazję obcować z wykładem w formie piśmiennej.
Na jednym z blogów czytelniczych przeczytałam opinię o tym, że książka jest słaba, pisana prostym językiem. Owszem pisana jest prostym językiem. Randy nie ma talentu Zafona czy Schmitta. Jednak przecież nie o to chodziło. Ta książka to przede wszystkim pamiątką, którą kochający ojciec chciał zostawić swoim dzieciom, by miały jak najwięcej faktów jego istnienia i tego jakim był człowiekiem, Czy w obliczu takiej miłości, można mówić o słabej treści ? Moim skromnym zdaniem zdecydowanie nie. Nie ma nic piękniejszego niż akt czystej miłości, której dowodem jest ta oto książka. Miłości nie tylko do swoich dzieci czy żony, ale również do samego życia i ludzi.
Jeffrey oczywiście mógł stworzyć swoją książkę na podstawie tej historii. Jednak nie miałaby tej mocy jaką według mnie ma teraz.
Być może jest banalna, być może ma prosty język i zawiera zwykłe frazesy... Dla mnie to wspaniały przykład mądrości, pokory i radości. Z tego wszystkiego chcę czerpać ile się da.
* "Ostatni wykład" Randy Pausch, Jeffrey Zaslow
0 komentarzy:
Prześlij komentarz