Uwielbiam programy o zbrodniach, poznawanie tajników dochodzeń policyjnych etc. To nic, że potem boje się iść do łóżka, a gdy już w nim jestem to obowiązkowo musi być na nocnej szafce jabłko z nożykiem ( ponoć większość ludzi nie uważa nożyka przy jabłku za rzecz służącą do obrony) a mój luby śmieje się i nazywa swoją waleczną amazonką. Z wielką radością przyjęłam powstanie kanału ID gdzie zbrodnie są praktycznie 24 godziny na dobę. Z jeszcze większą radością przyjęłam wydanie po polsku książki „Stulecie detektywów”. Co prawda miałam ciut inne wyobrażenie na temat jej treści jednak nie przeszkadza to bynajmniej w moich zachwytach nad książką. Zacznijmy jednak od początku.
Niewątpliwie książka ma ciekawą okładkę. Symbolizuje „zaproszenie” do mózgów detektywów, co faktycznie dzieje się podczas czytania książki. Kolejny plus za fantastyczny wstęp liczący 17 stron! Treść podzielona jest na 4 główne rozdziały, każdy zaś rozdział ma swoje podrozdziały. W spisie treści możemy dokładnie znaleźć, co znajduje się w każdym z nich, bez wertowania całej książki.
Jurgen Thorwald oprócz szerokiej wiedzy z zakresu kryminalistyki i historii posiada również zmysł literacki. Czyta się szybko i z zainteresowaniem. Pomimo dużej ilości nazwisk nie ma najmniejszego problemu z połapaniem się, kto jest, kim. Autor bardzo dokładnie wprowadza każdą postać do swojej historii. Aby zrozumieć dzieje kryminalistyki, trzeba przede wszystkim zrozumieć mentalność dawnych pokoleń, ich przekonania i wierzenia, warunki polityczne i ekonomiczne. Wszystko to znajdziemy w lekturze, zgrabnie połączone. Opisy procesów sądowych są odpowiednio łączone z przełomami, jakie niosły dla światowej kryminalistyki. Książka ukazuje wiele paradoksów dawniejszych wymiarów sądowych. Największym z nich jest przede wszystkim powstanie pierwszego biura policji kryminalnej w Paryżu, utworzonego przez dawnego więźnia. Zobaczymy jak łatwo było wygrać sprawę sądową, jeśli miało się znane nazwisko, wtedy z góry przyjmowano, że ten ktoś ma rację. Od zarania dziejów pieniądze były jakimś motorem napędzającym, kryminalistyka też bez nich dzisiaj nie byłaby taka sama. Wielokrotnie motorem byli bogaci zapaleńczy, którzy na własny koszt wyposażali swoje laboratoria nie zważając na ignorancję ze strony państwa. Czytając tą książkę niejednokrotnie miałam wrażenie, że czasy zacofania sądów i społeczeństwa nie minęły i tylko pozornie posunęliśmy się w rozwoju cywilizacji.
Pomimo żarliwości, z jaką czytałam wiem, że nie zapamiętam wszystkiego. Nie możliwością jest bym zapamiętała rzeczy szczególnie z chemii czy fizyki, których obecni detektywi uczą się latami. Bynajmniej nie przeszkadza mi to wcale. Książka daje możliwość poznania historii kryminalistyki i wyniesienia najważniejszych aspektów z niej. Nikt przecież nie oczekuję, że będę się uczyć odczynników poszczególnych trucizn czy sposobu ich wytwarzania.
Dzięki niej moja wiedza się poszerzyła, co niewątpliwie wpłynie na odbiór kolejnych kryminałów, które będę czytać. Pomoże też w ocenie doniesień prasowych na temat morderstw i tym podobnych spraw kryminalnych.
Jedyne, co mogę teraz zrobić to po raz kolejny polecić Wam książkę.
Pozycja zdecydowanie obowiązkowa dla lubujących się w kryminałach.
Polecam!
Home
»
Jurgen Thorwald
»
Kryminał
»
popularnonaukowa
»
przeczytane w 2010
» Stulecie detektywów - Jurgen Thorwald
niedziela, 7 lutego 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
12 komentarzy:
Oko za oko ;]- zapraszam do siebie!
Ostatnio zauważyłam też, że budzi się we mnie ochota na porządny kryminał, bo nigdy ich nie czytałam.
pozdrawiam :)
no i proszę dzięki Tobie odkryłam kanał ID który niebawem będę miała wraz z nką. Książka rzeczywiście ciekawa, aczkolwiek nie wiem czy mając takie kolejki kryminałów do przeczytania chce mi się czytać o teorii że tak powiem :) choć nigdy nie mówię nigdy jak mi kiedyś w ręce wpadnie to pewnie przeczytam.
Anhelli - to niemożliwe że nie czytałas żadnego kryminału - jak Tyś się uchowała w świecie książki hihi.
Madziula,
Myślę, że to jest bardzo dobrze opisana teoria. Nie ma w tej książce ani jednej strony, która byłaby nudna czy źle napisana. Do tego jest bogata w wiele przykładów zbrodni od strony dochodzenia. Kryminały z reguły kończą się na wykryciu zbrodniarza, tutaj kolejność jest odwrócona :) Co nie zmienia faktu, ze warto przeczytać.
Całkowicie rozumiem Anhelli ponieważ ja sama dopiero od niedawna zaczęłam czytać kryminały. Moja znajomość w tym temacie jest bliska zeru obecnie, ale stale nad tym pracuje :). Co ciekawe programy o zbrodniach oglądam od kilku ładnych lat, a książek jakoś nie czytałam. Taki mój życiowy paradoks :).
Pozdrawiam serdeczenie :).
Na co dzień stykam się z kryminalistyką, bo to nie tylko mój przedmiot zainteresowań, lecz również dziedzin którymi zajmuję się naukowo, ale lektura Thorwalda wciąż tkwi na mej półce (obok nieprzeczytanego "Stulecia chirurgów"), gdyż zajmując się prowadzeniem badań dot. najmłodszej kryminalistyki nie mam czasu na nic innego (zapuściłam się nawet w blogowych recenzjach).
Natomiast jedno co mogę napisać, to że kryminalistyka jednak niewiele ma wspólnego z kryminałami, a przynajmniej ja nie znalazłam kryminału, który związany byłby z tą dziedziną nauki. W zakres kryminalistyki wchodzi bowiem identyfikacja i indywidualizacja sprawców na podstawie śladów, a sama dedukcja, chociaż wydawałoby się powiązana, jest oparta na poszlakach i nie wchodzi w jej zakres.
Claudette,
Zgodze sie z Tobą, że faktycznie większości danych w książce Thorwalda nie znajdziemy w kryminałach. Chodziło mi szczególnie o rozdział w którym zajmuje się zmianami w ciele zmarłego. To można odnieść do kryminału, z reguły czas zabójstwa jest ważny by wyeliminować większy krąg podejrzanych.
Pozdrawiam serdecznie :).
Na mnie czeka rozpoczęte już "Stulecie chirurgów".Gdzieś czytałam,że ma wyjśc niedługo druga część detektywów?
Balianno,
Dokładnie tak :). Na merlinie sprzedaż jest bodajże od 22 lutego. Na "Stulecie chirurgów" też mam chęć, tylko z czasem gorzej :).
:) polecę mojej siostrze, bo ma podobne zainteresowania i zapędy :)
Dziękujemy :)
Ja mam pytanie: to jest powieść, tak? Bo kiedy czytałam recenzję, to odniosłam wrażenie, że bardziej chodzi o coś w stylu "Zarys kryminalistyki w zarysie":)
Dodałam adres twojego bloga do ulubionych - bo lubię tu zaglądać:)
Skarletko,
To nie jest powieść. Ciężko tą książkę ująć w jakieś ramy. Nie ma tutaj fikcji, fabuły, jednego konkretnego wątku i rozwiązania go... są same fakty ale napisane bardzo przystepnym, troche literackim językiem tak by każdy laik zrozumiał i nie usypiał.
Jest mi niezmiernie miło z tego faktu. Mam nadzieję, że tak będzie dalej.
Pozdrawiam serdecznie :)
Mają w bibliotece - jak tylko oddam którąś z moich 19 zdobyczy, to spróbuję "Stulecie detektywów" przeczytać:)
Trzeba poświęcić na to troche czasu. Mnie to zajęło miesiac, ale tylko ze względu na sesje. Bez tego można spokojnie uporać się w max. półtora tygodnia. Autor ma naprawdę świetne pióro, bardzo lekkie szczególnie jeśli patrzeć na tematyke jaką wybrał.
Prześlij komentarz