sobota, 1 października 2011

    Niegdyś utarło się, że kobieta samotna musi być pyskata, bezczelna, budzić postrach zarówno inteligencja jak i urodą, a dokładniej rzecz ujmując jej brakiem. Owe przekonanie niezwykle często stosują autorki książek fantastycznych, których głównym celem jest zapewnienie czytelnikowi rozrywki. Z tego nurtu nie wyłamała się Kira Izmajłowa wydając na świat „Maga niezależnego Flossię Naren”. Czy wyszło jej to na dobre? Przekonajmy się. 
    Flossia Naren, niezależny mag-justycjariusz. Bohaterka nie liczy się z niczym i nikim prócz siebie, własnych przeczuć i korzyści, jakie może osiągnąć. Pracuje wtedy, gdy chce, dla kogo chce, dodatkowo żądając od pracodawców sowitej zapłaty, bo przecież z czegoś trzeba utrzymać wielki dom i służbę. Wbrew pozorom nie zajmuje się zawodowo rzucaniem uroków, zdejmowaniem klątw czy też odprawianiem pradawnych rytuałów. Panna (chwała tym, którzy wymyślili stan cywilny) Naren jest prywatnym detektywem, mogącym stawać w szranki z samym Sherlockiem Holmes’em, a wynik tego starcia zapewne budziłby wątpliwości do ostatniej sekundy. Wiekiem najprawdopodobniej mogłaby oscylować w okolicach średniowiecza, zaś swoimi poglądami nieustannie wyprzedza i zadziwia swoich współbratymców. Jednym z nich jest porucznik gwardii królewskiej, Laurinne. Nieśmiały, pełniący funkcję dziewicy wpadającej nieustannie w tarapaty, mający niekiedy chwile przebłysku inteligencji, którą, na co dzień skrzętnie skrywa w niepozornym ciele młodzieńca i która pozwala mu dzielnie zastępować doktora Watson’a. 
Flossia i Laurinne ramię w ramię przemierzają ziemie Arestanu by wyjaśnić zagadkowe morderstwa, odnaleźć prowodyra rozprzestrzeniającej się w mieście śmiertelnej epidemii. Uzupełniają się, denerwują, peszą, zaskakują. Co wyniknie z tej znajomości? Romans, przyjaźń czy kłopoty? Tego jak zawsze musicie dowiedzieć się sami.

    Kira Izmajłowa w swojej książce nie tworzy nowego świata na miarę Tolkiena. Smoki, olśniewające urodą księżniczki, stowarzyszenia magów, para królewska wraz z całą świtą – to wszystko jest czytelnikowi doskonale znane. Pozwala za to na pełny relaks przy dobrze napisanej powieści, gdzie akcja ma swoje wyżyny i doliny. Postacie wykreowane przez autorkę są przemyślane i autentyczne. Pisarka nie ogranicza się jedynie do nazwania cech charakteru swoich podopiecznych, ale przede wszystkim „wprowadza je w życie” za pomocą konkretnych zachowań i reakcji na zastałe ich sytuacje.
„Mag niezależny” to literatura z gatunku łatwych  i przyjemnych, nie znajdziecie bowiem tutaj filozoficznych rozważań nad ludzką naturą czy też dalekosiężnych wizji dotyczących rozwoju cywilizacji, nie oznacza to jednak, że jest to lektura głupia.
Powieść napisana jest lekkim i barwnym językiem, a poczucie humoru występuje częściej niż przysłowiowa igła w stogu siana. Zagadki, z którymi przychodzi się zmierzyć Flossi są w rzeczywistości połączone misternie utkaną siecią intryg, co dodaje aury tajemniczości i nie pozwala czytelnikowi, bo przecież właśnie, dlatego czytamy powieści detektywistyczne – sami chcemy spijać śmietankę satysfakcji z dobrze wykonanej pracy, spocząć na laurach.
    Polecam wszystkim, którzy mają ochotę na chwilę zapomnienia. 

6 komentarzy:

Nyx pisze...

O, to ja sięgnę na pewno, bo Kira Izmajłowa nie jest mi obca. Czytałam jej książkę "Wyższa magia" i była całkiem dobra ;)

Cyrysia pisze...

Zawsze skutecznie omijałam książki fantasty, ale czasami robię wyjątek i sięgam po nie. Teraz też mnie zaciekawiła ,,Mag niezależna'' i chyba zdecyduje się po nią sięgnąć.

Cassiel pisze...

Zachęciłaś mnie i teraz będę polowała na tę książkę. :)) Na jesienne długie wieczory, akurat. :)

Unknown pisze...

Nyx,
Ja obecnie przeczytałam 2 z 3 książek Izmajłowej, wrażenia są pozytywne, więc i 3 nie powinna zawieźć.

Cyrysiu,
W tej książce niewiele jest magii, przeważa inteligencja i dedukcja bohaterki zamiast efektownych sztuczek, które zresztą sama często wyśmiewa.

Cassiel,
Książkę czyta się błyskawicznie (przynajmniej w moim przypadku tak było), więc pojęcie długich wieczorów jest tutaj względne. Niemniej jednak polecam.

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarze. :)

Annathea pisze...

Czytałam, ale jakoś mnie nie zachwyciła, choć też nie odrzuciło. Zagadki kryminalne były zbyt proste, a magia za mało magiczna.
Opis na okładce obiecywał pełnokrwistą bohaterkę, taką zołzę, a Naren jest zazwyczaj po prostu chamska.
Czekam na drugą część, może całość będzie lepsza.

Unknown pisze...

Sumire,
Swoją recenzję pisałam po przeczytaniu dwóch tomów, co niewątpliwie wpłynęło na postrzeganie pierwszej części. Jednak nie mogę wiele zdradzić, nie chcę zabierać przyjemności z lektury. :)

Pozdrawiam i dziękuję, że zechciałaś podzielić się swoim zdaniem.