W byciu kibicem nie ma nic pragmatycznego i logicznego. To
kalendarz wyznaczony terminarzem klubu. Fascynacja sięgająca niekiedy zenitu,
obraza klubu równa się obrazie najbliższego członka rodziny. Ludzie mogą
przychodzić i odchodzić, klub jest zawsze i wszędzie. Tak właśnie wygląda świat
Nicka Hornby’ego, który możecie poznać czytając „ Futbolową gorączkę”.
Historia, która potwierdza, że po czymś złym może przyjść
dobro. Rozwód rodziców nie jest niczym przyjemnym, wtedy jeden z nich w
większości przypadków staje się tym weekendowym. Gdzie zatem można zabrać 11
letniego chłopca, by nie musieć z nim rozmawiać? Oczywiście, że na mecz piłki
nożnej. To właśnie tu początkowa niechęć przemienia się w najwierniejsza i
najdoskonalsza miłość, której będzie wierny aż do końca swoich dni. Opisuje
czas od młodzieńczości aż do dorosłości, a każde wydarzenie/każdy rozdział tej
książki kojarzy z konkretnym meczem.
Hornby miał na swój sposób ogromne szczęście, że mógł
dorastać i obserwować futbol, w którym pieniądze nie miały tak wielkiego
znaczenia. W bardzo dokładny i zabawny sposób oddaje atmosferę, jaka miała
miejsce wokół tego sportu, wszystkie zaszłości między klubami.
Oprócz pięknej strony futbolu trzeba również opowiedzieć o
tej złej – np. o rasizmie, którego do dzisiejszego dnia nie udało się
całkowicie wyeliminować nawet z największych stadionów na świecie. A skoro już
mowa o stadionach... Za pomocą trybun i miejsc, w których siedział/stał możemy
zaobserwować jak zmieniały się etapy jego życia i nie mógł tego procesu w żaden
sposób cofnąć.
Znamienny dla tej książki jest fakt, że tylko niewielu ludzi
zasługuje na to by wymienić ich z imienia. Oczywiście wyjątek stanowią gracze
Kanonierów, oni nie tylko mają imiona, oni mają tego nazwiska. Tego szczęścia
nie miała niestety dziewczyna autora czy matka (na którą w dość zabawny sposób
wściekał się, gdy ta pozwoliła mu samemu jechać na mecz poza miastem –
paradoksów w tej książce nie brakuje). Nawet z samego siebie tworzy
bezimiennego autora, choć dzisiaj z całą pewnością możemy mówić, że jest to
książka autobiograficzna. Być może chciał dzięki temu opisać oddzielny gatunek,
jakim są fanatycy i pokazać, że w rzeczywistości ta „choroba” u wszystko ma
takie same objawy.
W przypadku Nicka bycie kibicem objawia się pewnym
masochizmem. Doskonale by się nadawał na kibica polskiej reprezentacji.
Dlaczego? Otóż dopinguje ich nawet, gdy ma pewność przegranej. Mało tego, ma z
tego przyjemność – wszak dokładnie przewidział, że tak właśnie się stanie.
Szały radości są jeszcze większe, bo tak rzadkie – w tamtych czasach Kanonierzy
nie byli wybitnymi piłkarzami, a już na pewno nie utrzymywali formy na stałym
poziomie.
Czy jest to książka dla osób, które nie mają wiele wspólnego
z piłką nożną? Tak. Oczywiście, że nie zapamiętacie nazwisk. Bądźmy jednak
szczerzy, ja większości też nie znałam i nie zapamiętałam. Być może opisy akcji
kończących się gole nie zrobią na Was większego wrażenia. Za to unikatowe,
ironiczne poczucie humoru już tak. Wiele sytuacji wydaje się lekko ubarwionych,
wręcz nieprawdopodobnych... ale to w nich tkwi siła. Nie sposób się nie śmiać,
gdy ponoć ukochana dziewczyna mdleje, a równie ukochany mężczyzna zwraca uwagę
jedynie na boisko. Ta książka pozwoli Wam zasmakował atmosfery i choć odrobinę
zrozumieć tych kosmitów, na jakich zwykle wyglądają kibice.
Podsumowując:
Napisana z ogromnym poczuciem humoru i pasją historia
chłopca, który stał się mężczyzna. A to wszystko z pomocą piłki nożnej –
najwspanialszego sportu na świecie.
7 komentarzy:
Fajne, ale nie tak jak Wierność w stereo:)
Właśnie dzięki tej książce pokochałam parę lat temu Hornby'ego i jego prześwietne poczucie humoru. Zresztą jak nie kochać gościa, który pisze o angielskiej piłce? :) Masz rację, że odnajdą się w tej książce nie tylko fani futbolu - humor autora jest raczej uniwersalny.
Czytałam również 'Wpadkę' - równie dobra, a w planach mam czekającą na półce, a wspomnianą przez Agatę Adelajdę, 'Wierność w stereo'.
Ja nie przepadam za futbolem, wolę uprawiać inne sporty.
Pisanyinaczej,
fascynujące, co to ma do rzeczy? Przeczytałeś chociaż o czym napisała Miss Jacobs czy znowu sadzisz wszędzie swoje głupie komentarze, byle były?
Byłam kiedyś wielką fanką futbolu, uwielbiałam Manchester United. Miałam zatargi z przyjacielem, który wolał Arsenal :) Lubiłam sobie pogawędzić w gronie znajomych chłopaków o Lidze Mistrzów czy o Premiership.
Teraz na piłkę nożną nie mam po prostu czasu, ale nadal bardzo ją lubię. Miałam w planach kupno "Futbolowych wdówek", ale ta powieść chyba będzie lepsza :) Uwielbiam angielski humor.
Boże Święty, czy ludzie na prawdę myślą, że to o piłce nożnej?!
Hornby to klasa. Umie obserwować i przelewać obserwacje na papier.
Prześlij komentarz