Zdjęcie. Jeden ułamek sekundy, który pozwala opowiedzieć wielozdaniową historię. Dowodem na to jest książką „Czekając na Roberta Capę” autorstwa Susany Fortes.
Nie nazwałabym tej książki biograficzną. Wyżej wymieniona autorka zainteresowała się historią 2 znamienitych fotografów i postanowiła przedstawić swój punkt widzenia podpierając się wieloma biografami oraz ich zdjęciami.
W żadnym wypadku nie można nazwać tej lektury obiektywną. Pisarka przelała swoją fascynację na papier na tyle mocno, że czytelnik ( przynajmniej moja osoba) przejmuje jej zdanie jako swoje niczym tego darowanego konia, któremu nie zagląda się w zęby.
Gdy zaś zechcę przemyśleć swoje odczucia ( ja zechciałam) to widzi się, że bohaterowie nie są biali czy czarni. Sytuacje, które ich spotykają oraz wybory, których dokonują są często na granicy moralności.
Język, którym posługuje się jest niezwykle „giętki, miękki”. Potrafi oddać za jego pomogą najmocniejsze uczucia jak i piękno krajobrazu. Nie miałam najmniejszego problemu by „poczuć na własnej skórze” atmosferę napięcia, niewiedzy, spekulacji, która panowała w Paryżu jak i brutalność podczas wojny w Hiszpanii.
Pisarka posiada niezwykły dar zamykania rzeczywistości w pewnych klamrach, często jednozdaniowych. Po nich już nic nie można dodać Każde kolejne zdanie będzie tylko powieleniem, przekształceniem. Te zdania zapadły w mojej pamięci i jestem przekonana, że będę nie raz i nie dwa posługiwać się nimi.
Susana Fortes pokazuje wojnę z perspektywy ludzi, którym przyszło w niej uczestniczyć nie zawsze z własnej woli jak to jest w przypadku głównych bohaterów. Wojna to nie są sceny z amerykańskiego filmu, którego budżet szacuje się na miliony dolarów. Wojna to przede wszystkim ludzie, który boją się o własne życie, którzy nie mają, co jeść, którzy tracą swoje domy. Dzięki temu ta książka jeszcze bardziej odciska się na duszy czytelnika.
Dobrym pomysłem było również uczynienie Gerty Pohorylle vel Gerdy Taro narratorką powieści. Szczególnie panie mogą się wczuć w tą rolę czekającej. Łatwo się z nią utożsamić ponieważ nie jest lamentującą niewiastą. Wie, czego chce od życia i potrafi do tego sama dążyć. Ten zabieg zabieg pozwala też na zróżnicowanie bohaterów. Gerta jest tą twardo stąpającą po ziemi kobieta, która dba o swojego mężczyznę, gdy ten się pojawi. Robert zaś to wolny strzelec. Raz jest, raz go nie ma. Prawdziwy męski artysta.
Ta książka to piękna historia miłości. Opis wszystkich jej barw i cieni. Droga od buntu, zaprzeczeń do bezgranicznego oddania. Historia, która sprawiła, że po moich policzkach pociekły łzy wzruszenia.
Ludzie sławni, bogaci są „lubiani” i pożądani nie, dlatego, że są wyjątkowi w jakiś nadzwyczajny sposób, ale dlatego, że roztaczają swoją aurę na innych. Oni pozwalają innym czuć się lepszymi, bardziej wartościowymi. Właśnie dzięki tej zasadzie Robert Capa mógł zaistnieć w ludzkiej świadomości. Urodził jako Andre Friedmann. Urodził się jako jeden z wielu. Umarł i został zapamiętany jako jeden z nielicznych. Człowiek, który nie bał się marzyć i wyciągać rękę po to by chwytać życie.
To wreszcie też historia fotografii, które do dzisiaj uchodzą za niedoścignione. „Istnieją fotografie zrobione nie po to, by wspominać, lecz po to, by zrozumieć. Obrazy, które stają się symbolami pewnej epoki, choć nikt nie wie, kiedy to się dzieje. Ktoś schowany w okopie słyszy serię z broni maszynowej i nie patrząc, unosi aparat ponad usypany wał. Reszta pozostaje tajemnicą.”*
Jeśli chcecie spróbować odkryć więcej to zapraszam do lektury.
Kilka moich ulubionych cytatów:
„Dobry gracz musi się zachowywać tak, jakby miał zawsze asa w rękawie, powtarzał mu ojciec. Jeśli umiesz odegrać rolę triumfatora, wygrywasz partię. Niestety, czasem zdarza się, że życie odkrywa zawczasu twoją gierkę. Pozostaje ci wtedy postawić wszystko na ostatnią kartę.”*
„Istnieją fotografie zrobione nie po to, by wspominać, lecz po to, by zrozumieć. Obrazy, które stają się symbolami pewnej epoki, choć nikt nie wie, kiedy to się dzieje. Ktoś schowany w okopie słyszy serię z broni maszynowej i nie patrząc, unosi aparat ponad usypany wał. Reszta pozostaje tajemnicą.”*
„Miłość przypomina krótkie spięcie to nagłe olśnienie, kiedy czytając ten sam akapit po raz drugi, znajdujemy znienacka związek między zdaniami. To dzikie uczucie, które wdziera się jak wicher w przyzwyczajenia drugiej osoby, podrywa wszystko w powietrze, tak jak przy wietrzeniu domu podczas burzy. Chce wszystko wymazać, wymyślić na nowo, jakby przed nią świat nie istniał.”*
„Nagrodzona fotografia rodzi się w wyobraźni wydawców i nabiera ostatecznego kształtu pod spojrzeniami czytelników.”*
„Największe niebezpieczeństwo dla niektórych kobiet to magiczna różdżka chrzestnej matki. Uratuję cię, pomyślała. Potrafię tego dokonać. Może i drogo za to zapłacę, może i na to nie zasługujesz, ale ja cię uratuję. Nie istnieje uczucie, które daje więcej mocy. Ani miłość, ani litość, ani pożądanie.”*
„Szczęście to jak psie gówno przyklejone do podeszwy. Masz je albo go nie masz.”*
„Zakochujemy się zawsze w opowieści, nie zachwyca nas imię ani ciało, lecz to, co jest w nich zapisane.”*
*Wszystkie cytaty pochodzą z książki „ Czekając na Roberta Capę” Susan Fortes, wyd. Muza
Home
»
literatura hiszpańska
»
przeczytane w 2010
»
Susana Fortes
» Czekając na Roberta Capę - Susana Fortes
piątek, 4 lutego 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarzy:
zwrócę uwagę na ten tytuł, bo ja chętnie wszystko, co o fotografii ;)
pozdrawiam,
tola.
Prześlij komentarz