sobota, 26 lutego 2011


    Carlos Ruiz Zafon, choć przewidywalny to uwodził mnie swoim piórem. Miałam zamiar spędzić miły wieczór, po którym z satysfakcją skończonej lektury poszłabym spać. W zamian za to odczuwałam radość z końca a potem już tylko wielkie rozczarowanie.

Historia opowiada o nastoletnim Maxie, który wraz z rodzinom przeprowadza się do małego miasteczka nad Atlantykiem. Tam też poznaje chłopca imieniem, Roland. Zaczynają dziać się rzeczy, których nie sposób wyjaśnić przy pomocy logicznego myślenia....
Moim zdaniem postacie są słabo nakreślone w zasadzie jednowymiarowe. One mają spełnić zadania wymyślone przez pisarza i nic więcej. Wątek przyjaźni jest nieco naciągnięty. Nie wydaje mi się by można w kilka dni nawiązać więź, dla której zaryzykuje się swoje życie.
Język jest prosty co jest naturalne u Zafona jednak tym razem brakuje magii. Nie poczułam atmosfery miasteczka, w którym mieszkają nastolatki. Rozumiem, że w powieści dla młodzieży nie trzeba tak bardzo zwracać uwagę na miejsce rozgrywania się akcji. Wiem też, że moje wymagania wobec autora w skutek czytania wcześniejszych Jego powieści dla dorosłych są bardzo duże. Nie zmienia to jednak faktu, że mogło być o wiele lepiej.
Minus należy się również wydawnictwu, które z tyłu okładki zdradza zbyt dużą część fabuły. Ciężko było mi wczuć się w nastrój grozy, który próbował stworzyć autor. Właściwie to czekałam tylko na potwierdzenie tego, co już wiedziałam.
Plusy? Okładka i fakt, że była to pierwsza książka Zafona.
Pozostaje czekać tylko na Prawdziwe Nowości.


5 komentarzy:

szfagree pisze...

Słyszałam, że ta jest gorsza od Gry i Cienia wiatru. Będę musiała sprawdzić :D

Katarzyna pisze...

Mimo, że jest nieco słabsza ta książka od Cienia wiatru i tak bardzo mi się podobała. Ja poczułam ta specyficzną 'magię' jak w poprzednich książkach tego autora.

papierowa latarnia pisze...

no to chyba pierwsze niepochlebna opinia o tej książce, przez co jeszcze bardziej jestem jej ciekawa!

Claudette pisze...

Mnie bardzo się ten debiut Zafóna podobał :)

Dałam się porwać historii Maxa, oczarował mnie język i subtelność tej opowieści. Myślę, że mało jest tak pięknych książek dla młodzieży.

Jeśli chodzi o prostotę, naiwność - zwróciłam także na to uwagę w mojej recenzji, ale myślę, że takie, a nie inne przedstawienie postaci jest związane z Czytelnikami, dla których "Książę Mgły" jest napisany.
Nie przypominam sobie także, by choćby postaci dzieci z Bullerbyn były ukazane wielowymiarowo, a przecież jest to także doskonała książka dla młodszych moli :)

Oczywiście są też powieści dla dzieci i młodzieży, których bohaterowie są prawdziwi z krwi i kości, dokładnie scharakteryzowani, przedstawieni na różnych płaszczyznach (choćby Ania z Zielonego Wzgórza, czy bohaterowie Jeżycjady), ale te książki są zwykle wielowątkowymi sagami.

Wydaje mi się, że debiut Zafóna był doskonałą wizytówką i świetnym wstępem do jego dalszej kariery pisarskiej :)

Unknown pisze...

Szfagree,
Jest o wiele uboższa bo też i adresaci możliwe, że są mniej wymagający.

Katarzyno,
Cieszę się, że na coś ta książka jednak się przydała. :)

Papierowa latarnio,
Warto wyrobić sobie swoje zdanie. :) Książka jest krótka więc nawet jeśli Ci się nie spodoba to stracisz niewiele czasu.

Claudette,
Zgodze się, że dla młodych czytelników to może być dobra lektura. Jednak ja czasy naiwności mam za sobą i recenzję pisałam z perspektywy względnie dojrzałem studentki, która miała już wyrobione zdanie a co za tym idzie i oczekiwania wobec prozy pana Zafona.

Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za komentarze. :)