środa, 13 kwietnia 2011

Próbowałam...
Za dnia i nocy.
Przed i po ferworze nauki i zmęczenia.
W lepszym i gorszym okresie życia.
Naście razy...

I co? Poległam jak żołnierz na wojnie. Nie ten styl, nie ten język.
W zasadzie nawet nie rozumiałam, o co tak naprawdę autorowi chodziło.
To jedna z niewielu książek, które odstawiłam nie dokończywszy czytania.
Możecie mnie zlinczować, ale nie mam poczucia winy, bo za bardzo szanuję swój czas.

2 komentarzy:

ka-milla pisze...

też się oglądałam za tą książką, bo podobała mi się okładka; na szczęście przyjrzałam się jej dokładniej w księgarni i zdecydowanie odłożyłam ją na półkę, samo wspomnienie, że autor wzorował się na Gombrowiczu mnie zniechęciło - to nie moja bajka :)

Agnes pisze...

Jak to pisał Pennac - masz prawo do nieczytania. :)