czwartek, 12 lipca 2012



Poczucie humoru. To cecha, która sprawia, że przeciętniak może stać się bogiem seksu, a przynajmniej może liczyć na kilka/kilkanaście punktów więcej przy ogólnej ocenie. Najbardziej oczywistym przykładem tego zjawiska jest Woody Allen. Jestem przekonana, że większość pań, które same mają coś w głowie, wolałaby spędzić wieczór z Nim niż z przystojniakiem patrzącym jedynie we własne odbicie w lustrze.

Przykład możemy znaleźć też na własnym boisku, to Artur Andrus. Może nie nakręcił filmów, może trochę większy w wymiarze szerokości. Za to zgadzają się okulary i nienaganne poczucie humoru połączone z inteligencją. To musiało zaowocować świetnym zbiorem felietonów.

Codzienne sprawy ukazywane są tu w niecodziennym świetle. Wszak pan Andrus jest satyrykiem, więc nieobce są mu dziwne i na pierwszy rzut oka niezrozumiałe skojarzenia. Większość z tekstów jest aktualna: urzędy skarbowe nadal istnieją na tych samych ulicach, polska reprezentacja nadal przegrywa i zawodzi kibiców, polska gościnność nie zna granic i wiele innych.

Oczywiście, poczucie humoru jest kwestią względną. Nie dam Wam gwarancji, że każdy felieton doprowadzi do łez spowodowanych śmiechem. Mówiąc uczciwie, to i ja się nie śmiałam z każdego, ale z przeważającej większości – tym samym uważam, że spełniono główny warunek.

Kolejnym plusem jest duża ilość krótkich wierszyków. Niekiedy oparte na rymach częstochowskich, przez co bardzo łatwo wpadają do głowy i trudno z niej wychodzą. Nieraz już zdarzało mi się je cytować w rozmowie, zawsze wywoływały uśmiechy na twarzy moich interlokutorów.

Minusów nie ma. Może być jedynie ostrzeżenie skierowane do czytelników. Czyta  się niezwykle szybko, jest lekko, zabawnie i przyjemnie, ale ... bardzo łatwo można przedobrzyć. Lepiej przeczytać jeden/dwa felietony na dzień i zostawić w sobie uczucie niedosytu niż przeczytać 100-200 na raz, wtedy bowiem wszystko miesza się ze sobą i ciężko wyznaczyć jasne granice między końcem a początkiem.

Podsumowując:
Idealna dla odstresowania się. Wyważone połączenie błahostek z rzeczami ważnymi i poważnymi, wszystko doprawione inteligentnym dowcipem. 

5 komentarzy:

Stayrude pisze...

Czytałam ją i bardzo mi się podobała. Rzadko przy której książce wybucham śmiechem a w tym przypadku właśnie tak było.

Alannada pisze...

Sama nie wiem, może kiedyś

Viconia pisze...

Uwielbiam Andrusa, więc tę książkę wręcz pochłonęłam :)

Miłośniczka Książek pisze...

czytałam już kilka recenzji na temat tej książki
jednak to nie zupełnie to, co lubię czytać, więc odpuszczam lekturę
pozdrawiam

Wioleta Sadowska pisze...

Lubię inteligencki dowcip więc jak najbardziej to pozycja dla mnie :)