Zastanawiałam się, jak opisać
autorkę ludziom, którzy nigdy wcześniej o niej nie słyszeli.
Doszłam do wniosku, że jej odpowiednikiem na polskim rynku jest Ewa
Drzyzga. Jak to w Ameryce czasem bywa: odpowiednikiem lepszym,
ciekawszym, znacznie bogatszym i atrakcyjniejszym, kiedy oceniamy
jakość programu. Jej show codziennie oglądają setki tysięcy
widzów, może miliony. Zapraszane są do niego gwiazdy światowego
formatu, jak i ci „zwykli” bohaterzy. Najsłodsze są tam
oczywiście dzieciaki. Tańczące, śpiewające, a nawet nurkujące w
podwórkowym basenie. Mnóstwo historii, które można by spisać i
wydać na papierze. Ale... Ellen to przede wszystkim człowiek,
kobieta myśląca i chcąca podzielić się swoimi spostrzeżeniami.
To właśnie je zawarła w tej krótkie, ale jakże urokliwej
pozycji.
Już sam tytuł sugeruje , że może
być zabawnie. I wiecie co? On nie kłamie. Uśmiech nie schodził mi
z twarzy. Jestem pełna podziwu dla faktu, że nawet rozdział o
ekologii i segregacji śmieci okazał się zabawy, dający impuls do
autorefleksji. Najbardziej do gustu przypadła mi napisana bajka.
Wiem, że teraz każdy może taką napisać i wydać. Jednak czy w
jednej bajce zawrze historię dla dziecka i pikantne przypisy dla
dorosłych? Nie, tak robi tylko Ellen.
Nie przeczytacie tu szokujących
wyznań. Nie ma tu także obnażonych sekretów Hollywood. Śmiem
jednak twierdzić, że to właśnie w zwyczajności i prostocie tkwi
siła. Widać zwrot ku naturze, istocie życia. Prawda o tym, że to
nie posiadane miliony zapewniają nam szczęście tylko bliscy wokół.
Na uwagę zasługuje styl, w jakim
książka została napisana. Przede wszystkim język jest
niewyszukany w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Zakładam, że 95%
społeczeństwa nie miałoby problemu z jego zrozumieniem. Zaznaczam
jednocześnie, że nie jest to promowanie celebryckiej głupoty. Sama
kariera Ellen udowadnia, że nie jest to przypadkowa osoba, która
zbudowała ją na skandalach i pokazywaniu swojego ciała. Nawet
Einstein mówił o tym, że jeśli nie potrafimy wyjaśnić innym, to
znaczy że sami tego nie zrozumieliśmy.
Autorka zwraca się do nas w sposób
bezpośredni. Miałam wrażenie, że to przyjacielskie spotkanie na
kawie, gdzie opowiada mi o tym, jaka jest szczęśliwa. Czasem
przybieramy poważne miny, ale tylko po to by zaraz wybuchnąć
śmiechem. Wiem, że słowa kierowane są tylko do mnie. Jak
najlepsza przyjaciółka sprawia, że czuję się wyjątkowa, łączy
nas nić porozumienia.
To książka o codzienności w
niecodziennie zabawny sposób. Idealna dla poszukiwaczy relaksu,
którzy mają ochotę na zapoznanie się z „literaturą środka”.
Zapewnia dużą dawkę pozytywnej energii. Pokazuje czytelnikowi, że
najlepiej być sobą. To wystarcza.
POLECAM!