piątek, 27 maja 2011

       Wiecie, co jest najprzyjemniejsze w karierze mola książkowego? Najprzyjemniejsze jest to, kiedy przeczytacie powieść debiutującego Autora, spodoba się Wam się, jesteście pod wielkim wrażeniem. Wydana zostaje kolejna książka a Wy możecie stwierdzić, że autor nie tylko nie nadużył Waszego zaufania, ale też rozwinął swój warsztat. Tak stało się w przypadku drugiej powieści Arnego Dahla „ Zła krew”.
Kolejny raz mogłam z ogromną przyjemnością śledzić poczynania Drużyny A, wydziału szwedzkiej policji ds. specjalnych (czyt. Seryjnych morderców). Arne Dahl pokazuje policjantów jako ludzi z własną historią a nie tylko maszyny do typowania przestępców. Mają swoje problemy, ludzi których kochają i dla których żyją. Przede wszystkim są osobami, które interesują się światem, są oczytani i niezwykle inteligentni. Z każdą stroną wiemy o nich coraz więcej i jednocześnie są coraz większą tajemnicą, to zdecydowanie postacie wielowymiarowe.
Kryminał skandynawski (w tym i ten) cechuje się dużym zwróceniem uwagi na problemy i przemiany społeczne. Pisarz perfekcyjnie oddaje klimat narastającej paniki wśród opinii publicznej, dystans cechujący Szwedów a jednocześnie ich przyjacielskie nastawienie. Pokazane jest jak trudno funkcjonować pod presją mediów, kiedy wszyscy żądają głowy mordercy albo komendanta.
Pan Dahl poszedł o krok dalej w swojej karierze literackiej i odważył się na kryminał międzynarodowy, gdzie znaczna i decydująca część fabuły rozgrywa się w Stanach Zjednoczonych. Pokazuje, że nawet najlepsze komputery i gadżety warte miliony dolarów nigdy nie będą w stanie zastąpić ludzkiego mózgu.
Język jest prosty a jednocześnie niesamowicie sugestywny. Bez najmniejszego problemu na papier przelane zostały emocje takie jak strach, niepewność, zawód, żal, wstyd, miłość, tęsknota. Nie mogłam się wprost oderwać od tej książki, czułam wszystko na każdym milimetrze mojej skóry. Dahl cechuje się również umiejętnością celnością spostrzeżeń, w życiu osobistym bez wątpienia jest genialnym obserwatorem. Potrafi w jednym krótkim zdaniu zawrzeć to co większość by pomyślała i rozciągnęła na milion słów.
Intryga jest przemyślana w sposób perfekcyjny. Autor zwodzi za nos do ostatniego momentu. Gdy skończyłam tą książkę byłam nie tylko pod ogromnym wrażeniem kunsztu ale przede wszystkim długo nie mogłam dojść do siebie po tym co przeczytałam i tym w jaki sposób przeniosło się to na moje myślenie, sumienie. W tej książce nie ma łatwych odpowiedzi. Wynik walki dobra ze złem nie jest oczywisty, widać, że życie to nie tylko cała gama kolorów, ale też i masa odcieni szarości.

„Zła krew” to obowiązkowa lektura dla każdego miłośnika kryminałów.

0 komentarzy: