sobota, 11 stycznia 2014


    Od samego początku miałam mieszane uczucia wobec tego filmu. Mój podziw dla Colina był tak samo duży jak niechęć do Cameron Diaz. Po zakończonym seansie nie było inaczej.
On znawca sztuki, ona „urokliwa/prosta” kowbojka. Razem mają oszukać jego szefa i tym samym zarobić znaczną sumę pieniędzy, wszystko w ramach komedii. Niestety, na próżno szukać dowcipu w dialogach, a gagi sytuacyjne są jedynie powtórzeniem tego, co już było i to w o wiele lepszym wykonaniu. Nie podobała mi się fabuła, brak w niej elastyczności i zmienności wątków, brak zaskoczenia.
Nawet fantastyczny warsztat i urok Colina - tylko dzięki niemu udało mi się obejrzeć film do końca – nie był w stanie zatuszować kiepskiej Cameron. Ona przyzwyczaiła już, że wybiera mało wymagające role, które ograniczają się do „wyglądania”. Postacie drugoplanowe są minimalnie widoczne, więc spuszczę na nie zasłonę milczenia.
Zdecydowanie nie polecam.


     Miłość można spotkać wszędzie. Czasem jednak mamy jej zwyczajnie dość, mówimy o „czasie dla siebie, odpoczynku”. Julien jest specjalistą od związku, ratuje je lub uświadamia pacjentom, że należy się rozstać. Sam unika związków z powodów altruistycznych. Jest przekonany o tym, że przynosi swoim partnerkom nieszczęście, one same zaś po krótkim czasie bycia razem starają się go unikać. Gdy spotyka Johannę nie ma zamiaru wychodzić poza sferę przyjaźni i jak możecie się domyśleć, teoria nie ma nic wspólnego z praktyką. Rozpoczyna się seria urokliwych i śmiesznych katastrof. Czy dziewczyna to wytrzyma? Przekonajcie się sami.

Francuzi mają dar do komedii romantycznych. Są lekkie, zabawne i przyjemne dla oka. Dobrze dobrani aktorzy. Główna bohaterka pełna dziewczęcego uroku i naiwności. Mężczyzna zaś jest połączeniem testosteronu z powszechnie pożądaną wrażliwością.
Film jest prawdopodobny i przez to pozbawiony hollywoodzkiego blichtru. Nie mamy wrażenia, że naciąga się granice rzeczywistości i tym samym widza nabija się w butelkę. Komedia idealna na spokojny wieczór pod kołdrą czy na ulubionym fotelu z miską popcornu.
W TV film będzie emitowany 13.01 na  Canale+ o godzinie 19.30 oraz 18.01 na Canale+Film o godzinie 16.40.




    Przykładne małżeństwo ze stażem, posiadające dorosłe dzieci. Czas płynąłby dalej, tak samo jak ich idealne życie, gdyby nie „fanaberie” żony i potrzeba bliskości. Po latach wychowywania dzieci, sprzątania domu i dbania o wyprasowany garnitur męża zdecydowała, że ma prawo do „czegoś więcej”. Pod jej przymusem wybierają się w podróż, by uratować małżeństwo i trafiają pod opiekę znanego terapeuty. Poddawani są typowym technikom terapeutycznym, dostają „prace domowe” i odbywają sesje terapeutyczne....
Główny bohater ma problemy z mówieniem o swoich uczuciach, ciężko zmienić wieloletnie przyzwyczajenia, na które przecież zgadzała się jego żona grana przez Meryl. Ponieważ miała to być komedia, sesje nie są dramatyczne i nie widzimy potoku łez, który często zdarza się w rzeczywistości. Sama terapia była skrócona i ograniczona do najciekawszych wątków.
Nie przypominam sobie, bym śmiała się szczególnie głośno. Film posiada typowy rozwój fabuły, więc zakończenie też nie jest dla nikogo zaskoczenie. Choć było prosto, lekko i przyjemnie, to miałam wrażenie, że utracono potencjał historii. A przecież w niebanalny sposób można było pokazać, że namiętność w związku jest kwestia umysłu i dbania o wzajemną intymność, nie ma ona nic wspólnego z wiekiem. Sama Meryl grała jakby poniżej swoich możliwości, które są ogromne, co przecież powszechnie wiadomo.
Film, który można obejrzeć. Może niektóre panie zechcą pokazać go swoim mężczyznom i rozpocząć przy tym „niezobowiązującą” rozmowę?
Jeśli o mnie chodzi, świat nic by nie stracił bez tej produkcji, choć ciężko jednoznacznie ją skreślić. 


Chcecie sprawdzić, czy mam rację? Zapraszam przed TV. HBO2: 13.01 Poniedziałek o godzinie 17.00 oraz 14.01 Wtorek o godzinie 7.50.  

0 komentarzy: