Bywają takie dni, że chcemy uciec jak najdalej od miejsca, w którym jesteśmy. Uciec przede wszystkim od przytłaczających myśli. Ja w takich momentach lubię zając się czymś absolutnie błahym. W czasie swojego ostatniego „bezmózgowia” zaczytywałam się w książce „Moje rzymskie wakacje” Kristin Harmel, bo jak się lenić to najlepiej we Włoszech. Biorąc pod uwagę okres, w którym czytałam tą książkę spełniła ona moje wszystkie wymagania a nawet trochę je przewyższyła.
Fabuła jest prosta i bardzo przewidywalna, ale przecież nie chciałam się męczyć to narzekać na to nie będę. Choć większość akcji ma miejsce w Rzymie to powieść jest bardzo amerykańska, bo przecież od swoich korzeni nie ma ucieczki. Autorce jedynie udało się wychwycić, co niektóre zachowania Włochów i przedstawić je w sympatyczny i wesoły sposób. Także mamy tutaj oczywiście wszechobecnych i natrętnych lowelasów, miłość do strajków i oczywiście Jedzenia. We Włoszech Jedzenie zdecydowanie jest przez duże J i inaczej być nie może.
Bohaterowie nie różnią się niczym specjalnym od bohaterów innych przyjemnych romansów. Jak zawsze jest kontrast między draniem, który wykorzystuje a tym dobrym, którego nie zauważamy. Do tego szczypta przyjaciół, duża łyżka problemów rodzinnych i 300 stron pojawia się bez problemu. Miłym akcentem na koniec są przepisy kulinarne. Autorka była tak miła, że nawet napisała co bohaterzy pili do tego. Ten akcent kieruję szczególnie do Tuchy, bo nie sposób zapomnieć o jej włoskiej wariacji (na marginesie - Tucho moja droga, te przepisy o wiele bardziej przypominają moje Włochy i absolutnie nie są trudne za co autorce chwała).
Jak pewnie zauważyliście w tej recenzji nie opisuje swoich przemyśleń. Nie, dlatego, że tak książka ich nie dostarcza a jedynie nie zmusza do nich. To czy jakieś refleksje się pojawią czy nie zależy od czytelnika i tego, czego potrzebuje. Ja potrzebowałam chwili przyjemnego wytchnienia.
P.S. Proponuję równie patrzeć na to, kto projektował okładki bądź po prostu, kto jest autorem zdjęcia. Dzięki temu właśnie zabiegowi odkryłam profil na jednym z portali internetowych, gdzie są naprawdę świetne zdjęcia. Gdybyście mieli ochotę zobaczyć to zapraszam na ten adres.
Home
»
Kristin Harmel
»
literatura amerykańska
»
powieść
»
przeczytane w 2010
» Moje rzymskie wakacje - Kristin Harmel
piątek, 26 marca 2010
Related Posts
Małżeństwo wagi półśredniej - John Irving
Niektórzy z nas zawarcie małżeństwa nazywają podpisaniem papierka, cyrografu. Więk...Read more
Księga stylu Coco Chanel - Karen Karbo
Styl niegdyś kojarzył się z czymś niepowtarzalnym, zapieraj...Read more
Piąta aleja, piąta rano - Sam Wasson
Istnieją filmy, które przypominają mi o dzieciństwie. Czasie, kiedy wszystko br...Read more
Seriously... I'm Kidding - Ellen Degeneres
Zastanawiałam się, jak opisać autorkę ludziom, którzy nigdy wcześniej o niej nie słyszeli....Read more
The naked lady who stood on her head - dr Gary Small
Jedną z głównych zasad psychoanalizy jest determinizm. Oznacza on, że wszystko ma...Read more
Szpital Babylon - Imogen Edwards - Jones
O tym, że najlepiej nie chorować wie każdy. Kiedy jednak przydarzy nam się to nie...Read more
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)