piątek, 14 maja 2010

   Wszystkiego mieć nie można. Prawda stara jak świat, ale niektórzy o niej skutecznie zapominają. Tak jest w przypadku Anne Bishop. Pisarka chciała połączyć fantastykę psychologiczną skupiającą się na relacjach między postaciami i tą „zwykłą” pokazującą magiczne krainy i stwory. 
Czytałam parę opinii, które tą książkę zachwalały i przez które zaczęłam się zastanawiać nad swoją sprawnością intelektualną. Myślałam sobie: „ Czy ta książka jest dla wyjątkowo mądrych a ja się do nich nie zaliczam?”. Działo się tak przez zbyt dużą ilość szczegółów niekoniecznie sprawnie ze sobą połączonych przez pierwsze 80 stron książki. Chyba pierwszy raz w swoim życiu szukałam zajęcia byle tylko odejść od książki. Później było trochę lepiej, choć daleko do ideału. Podobało mi się odwrócenie ról podczas poruszania problemu prostytucji. To mężczyzna był tym wykorzystywanym. Pomysł dobry, być może nawet i oryginalny szkoda, że wykonanie już kuleje. Miałam wrażenie, że temat jest poruszony bardzo powierzchownie i tylko w jednym aspekcie – obrzydzenia do siebie samego i nienawiści do tych, którzy wykorzystują, a przecież ten problem ma szerokie spektrum zagadnień. Tak samo było w przypadku pedofilii. Sami przyznajcie, że problem jest poważny i musi być naprawdę słabo opisany, jeśli nie porusza. W bohaterach brakowało mi jakiejś ikry życia. Byli za mało wyraziści jak dla mnie. Niestety, ale same muskuły czy słodka buzia osobowości nie tworzą. Ciężko też mówić o jakieś akcji, która powalałaby i wciągała. Były 2 czy 3 sytuacje „poważniejsze”, ale bez ekscytacji z mojej strony. Wyglądało na to, że autorka nie wiedziała, na czym ma się skupić i pomysł klarował się dopiero podczas pisania. Nie jest to złe pod warunkiem, że w takim stanie nie idzie do druku. Chciała zawrzeć tam wszystko a w rezultacie to „wszystko” było bardzo powierzchowne i do niczego. Lektura nie pobudziła żadnej struny mego serca a mózg doprowadziła do frustracji.
Niektórzy mają dar pisarstwa od momentu poczęcia, inni muszą styl wypracować. Mam nadzieje, że Anne Bishop należy do tej drugiej kategorii i następne tomy trylogii będą, co najmniej zadowalające a mój trud zostanie nagrodzony. Na razie najlepszą częścią książki jest okładka...

9 komentarzy:

Tucha pisze...

Ha :) Też napisałam, że do 80 strony bardzo ciężko mi szło...Potem lepiej, końcówka już fajna i jestem po przeczytaniu drugiego tomu i powiem Ci moja droga, że widać postępy, czyta się dużo lepiej więc zabieram się za tom trzeci i mam nadzieję, że tu Bishop już w pełni pokaże swój talent :)

Unknown pisze...

Tucho,
Moim skromnym zdaniem talent albo się ma od razu albo w ogóle. Reszta to tylko konsekwentna pracowitość i nauka. Tego być może Anne nie odmówie przy kolejnych tomach, ale talentu jak najbardziej.

clevera pisze...

Tak, początek rozkojarzony, ale potem pochłonęła mnie i nie przeszkadzał mi styl jakby autorka pisała dla nastolatków. Natomiast to okładka mnie się nie spodobała, zbyt infantylna, jak na tyle scen agresji w środku. Myslę, że po twoich wrażeniach drugi tom może ciebie rozczarować, bo jest bardzo spokojny, mało dynamiki, ale trzeci już nabiera tempa.:)

Unknown pisze...

Clevero,
Właśnie tutaj w tym tkwi główny problem autorki. Według mnie nie umiała się zdecydować do kogo pisze. Czy do nastolatków czy do starszych czytelników więc pomieszała to. Niestety ta mieszanka nie wszystkim smakuje.

Klaudyna Maciąg pisze...

Ciekawa opinia - jak dotąd, spotykałam się jedynie z pozytywnymi i trochę mnie to już przerażało, bo aż nakazywało sięgnąć po 'coś' tej autorki. I tak pewnie któregoś dnia przekonam się na sobie, ale - póki co - od fantastyki trzymam się z daleka.

Unknown pisze...

Futbolowo,
Nie ma książki, która podobabała by się wszystkim. To dobrze, bo dzięki temu dyskusje o nich są jeszcze bardziej pasjonujące.
Do każdej książki trzeba dojrzeć, każdą przeczytać w odpowiednim dla siebie czasie. Jak to mówią : " co nagle, to po diable".

Tucha pisze...

Nad talentem trzeba pracować, sam talent do niczego może się nie przydać :)
Jestem ciekawa Twojej opinii o drugiej części. I z tym się zgadzam - nie ma takiej książki, która zachwyciłaby wszystkich i dobrze!
Ściskam

Unknown pisze...

Tucho,
Zgadzam się, że nad talentem trzeba pracowąć. Człowiek musi się stale rozwijać i poszukiwać nowych wrażen oraz celów.
Na opinię drugiej części musisz trochę poczekać. Poza tym moja Droga ja również czekam na recenzję " Baru dobrych ludzi" :-).
Ja się wziełam za siebie i piszę zaległe recenzję więc nie ma taryfy ulgowej.
Ściskaj tylko nie uduś ;-).

B. Silver pisze...

Podobnie jak Futbolowa jestem zdziwiona... wszędzie tylko achy i ochy, a tu proszę... Hm. Teraz mam dylemat.

Pozdrawiam serdecznie :)