sobota, 22 maja 2010


    Zastanawialiście się kiedyś na ile osób może wpłynąć Wasza decyzja w zaledwie 24 godziny? Jeśli nie to dzięki tej książce będziecie mieli okazje.
Każdy z nas chciałby być wolny. Melania Mazzucco pokazuje nam, że to nie możliwe. Wszystkie nasze decyzje wpływają na życie innych tak samo jest w drugą stronę. To sprawia, że nie ma wolności całkowitej i tylko od nas  zależy jak bardzo będziemy niezależni wśród wszystkich konwenansów, oczekiwań i codziennych masek. Agnieszka Chylińska niedawno powiedziała, że „artysta nie ma już prywatności. Artysta ma intymność”. Myślę, że pisarka pokazuje, że to tyczy się również tych „zwykłych” śmiertelników. Bohaterowie „są na językach” innych złoszczą się na to, ale nie przeszkadza im „brać na języki” innych. 
Występuje również problem rodzicielstwa. Wypisywanie czeków i sponsorowanie nauki nie oznacza bycia rodzicem. Powinniśmy rozstawać się z partnerem, ale nigdy z dzieckiem.
Pani Mazzucco porusza również tematykę małżeństwa dla pozorów. Mówi o tym, że związku nie można stworzyć na zdradzie. Jeśli ktoś raz zrobi to bez konsekwencji, będzie robił to nadal, a każda kochanka mianowana na żonę ( jeśli w ogóle do tego dojdzie) będzie taką samą wymagającą „jędzą”, która nie może dać szczęścia więc trzeba ją zdradzać. Melania pokazała również drugą drugie rozwiązanie tego sporu mianowicie: zdradzający mężczyzna wybiera swoją żonę, oznakę idealnej reputacji. Dwie drogi wyboru pisarka pokazała również za pośrednictwem postaw kobiet, Mai duszącej się w związku z powodu obawy przed stratą dotychczasowego komfortu i pozycji społecznej oraz Emmy nie zgadzającej się na brutalność męża, próbującej stanąć na własnych nogach pomimo przeciwności losu. Czytelnik ma możliwość wybrania, którą postawę ceni bardziej i znalezienia do tego odpowiedniej argumentacji.
Jednak głównym tematem powieści moim zdaniem jest prześladowanie. Tutaj wiąże się ono z wyzwiskami, czatowaniem pod oknem, nieustannymi telefonami. Oprawcy zależy na wytworzeniu sytuacji zagrożenia, by tylko on był tym ostatnim sprawiedliwym. Widzimy jak trudno zgłosić takie przestępstwa z powodu opieszałości policji. Jest to szczególnie trudne by oprawcą jest policjant. Wtedy ryzykuje się życie jednostki dla „dobra ogółu”. Granica zawsze jest niewidoczna i łatwo ją przekroczyć. Niestety wtedy nie ma już odwrotu.
Zakończenie powieści wbiło mnie dosłownie w fotel, dlatego przemilczę je i pozwolę Wam przeżyć to na własnej skórze.
Wszystko to i jeszcze więcej dzięki naprawdę niesamowitej lekkości pióra Melanii Mazzucco. Każdy krok wykonany przez bohaterów jest dokładnie przemyślany, nie znajdziecie żadnej nieścisłości. To swojego rodzaju wyczyn przy 9 bohaterów tak ściśle ze sobą powiązanych niczym kostki domina. Autorka ukazuje nam również obraz Rzymu zupełnie inny od tego turystycznego. Miasta brudnego, ciemnego, tajemniczego i niezwyciężonego.
Tytuł jest oczywiście ironią, bowiem dla żadnego z bohaterów ten dzień nie jest piękny. Historia uwrażliwia na cierpienie innych, ostrzega przed ocenianiem po pozorach i pozwala docenić te prawdziwie piękne dni.

P.S. Piosenka zespołu Police "Every breath you take" idealnie pasuje do motywu prześladowania opisanego w książce.

13 komentarzy:

Claudette pisze...

Zwróciłam uwagę na tę powieść, bo w końcu to "Seria z Miotłą". Twoja recenzja utwierdziła mnie w przekonaniu, że to będzie właściwy wybór.
Żałuję, że nie upewniłam się wcześniej, choćby podczas którejś z empikowskich promocji, ale nie ma tego złego... :) Dziękuję za recenzję.

Pozdrawiam :)

Claudette pisze...

Jeszcze zapomniałam napisać, iż piosenki Stinga i Police chodzą za mną od ponad tygodnia. W tym oczywiście "Every breath you take" :)

Unknown pisze...

Claudette,
Ja uwagę zwróciłam ze względu na pochodzenie autorki. Wychodzę z założenia, że to, co włoskie nie może być złe. Nie może i już. Być może marne to kryterium, ale jeszcze nigdy się na nim nie zawiodłam. Serce jak widać jest najlepszym drogowskazem również przy wyborze książek.
Co do Stinga to ma tak cudowny głos że wybaczam mu nawet te blond włosy. Ciekawe jest, że piosenka „Every...” prosperuje u nas w większości jako piosenka o tej pozytywnej miłości. Pewnie nasze „gwiazdy” przyzwyczaiły nad do tego, że jeden zwrot oznacza 4 minutową piosenkę.

Pozdrawiam serdecznie :-)

KassWarz pisze...

Chodziłam koło tej książki, czaiłam sie koło niej, ciągnęło mnie do niej i odpychało- jednak dzięki Twojej recenzji odpychanie wygasło, teraz chcę już tylko książkę ową przeczytać !:) to dobrze chyba:)

Unknown pisze...

Zakończenie - faktycznie szokujące! Ja długo nie wiedziałam co napisać o książce, bo nie mogłam wyrzucić z pamięci tego zaskakującego zakończenia.

Anonimowy pisze...

książka, którą koniecznie muszę dodać do swojego zestawu na lato. taka treść musi wciągać.

Unknown pisze...

Kaś,
Warto przeczytać, naprawdę :-).

Moni,
Ja też bardzo długo zbierałam się z recenzją. Takie zakończenia trzeba przemyśleć by nie poddać się zbytnio silnym emocjom.

Kinguś,
Już jedną listę Ci dałam, ale jeśli chcesz kolejną to nie ma problemu :-).


Pozdrawiam Was bardzo serdecznie.

B. Silver pisze...

Już czytałam tę książkę, ale zbieram się jeszcze na jej zakup. Ach ta Mazzucco, to prawdziwy rodzynek w śródziemnomorskim kręgu literackim :)

Pozdrawiam serdecznie :)

Klaudyna Maciąg pisze...

Już kiedyś słyszałam wiele dobrych opinii o tej książce i nawet w pewnym momencie już prawie ją kupiłam i mogę teraz żałować, że jeszcze nie mam jej na swojej półce...

Honey pisze...

Hmm... Recenziujesz również filmy?

Honey pisze...

Chyba nie to szkoda ;)) polecam 'zakazane owoce' powinien Ci się spodobac.)))) bądź francuski hell.

Tucha pisze...

Halo, halo,halo :)
Miss Jacobs, co to za blogowa cisza :)?

Meme pisze...

Ta książka może być fajną lekturą na wakacje ;P Zastanowie się ;)Zapraszam do mnie ;D [www.ksiazki-meme.blogspot.com]