czwartek, 4 sierpnia 2011

    Starość – uciekamy przed nia, wydajemy setki złotych by jak najpóźniej zacząć dostrzegać jej konsekwencje na swojej twarzy, niejeden człowiek zaprzedałby duszę diabłu byle tylko wyglądać wiecznie jak Dawid spod dłuta Michała Anioła lub Wenus z Milo. W końcu jednak dociera do Nas, że i tak nie wygramy, więc czy warto stale biec? Czy naprawdę chodzi o bycie sprinterem, czy to są ogólnoświatowe igrzyska? Odpowiedzi postanowiłam poszukać w zbiorze opowiadań wydawnictwa Amea.
    To już drugi zbiór polskich, młodych i zdolnych literatów, który dane było mi przeczytać. Fakt, ze ponownie mogę z dumą powiedzieć „Dobre, bo polskie” jest jeszcze przyjemniejszy. Tematem każdej pracy jest już wyżej wspomniana starość. Autorzy nie starają się uspokoić czytelnika, nie przedstawiają mu sielskiej wizji z krzesłem na białej werandzie i zgrai wnuków biegających we wszystkie strony świata. Zmuszają za to do zastanowienia się nad własną egzystencją, jej sensem, tym, czego chcemy od życia i jak to osiągnąć. Zwracają uwagę na ludzi starszych jak i tych pędzących niczym ferrari, matki i córki. Przedstawiają starość jako proces, umiejscawiają ją w konkretnym czasie i przestrzeni, liczą ją w zmarszczkach, spojrzeniach w lustro, przypomnieniach o urodzinach lub też w pierwszych zanikach pamięci. Wnioski, jakie można wyciągnąć nie zawsze są oczywiste, czasem chowają się w zakamarkach pamięci by po kilku dniach z nich wyskoczyć i objawić się w całej krasie, dla wielu czytelników z pewnością nie będzie to najmilsze spotkanie. 
Choć autorzy różnią się wiekiem, doświadczeniem i pasjami to połączył ich wspólny cel. Widać, że do powstania tego zbioru przyczyniło się wiele osób, każdy wypielił swoją grządkę najlepiej jak potrafił. Podobał mi się fakt, że połączono tutaj 2 sztuki: literaturę i fotografię, której przedstawicielem jest Roman Lipczyński. Zdjęcia nie są piękne na pierwszy rzut oka, z pewnością nie znalazłyby się na stronach Vogue’a czy Vanity Fair, ale za to idealnie oddają sens opowiadań.
    Nie ukrywam, że  choć kilka opowiadań wybija się dla mnie znacząco, to bez wątpienia wszyscy jak jeden mąż reprezentują dobry poziom, który można promować i polecać. 
 

2 komentarzy:

Cyrysia pisze...

Raczej nie przepadam za opowiadaniami, lecz może z ciekawości sięgnę po te pozycje.

niedopisanie pisze...

Czytałam i cieszę się, że miałam taką okazję, bo tematyka rzeczywiście często pomijana, a istotna.