czwartek, 22 lipca 2010

        Jak ocalić świat? To pytanie zadaje sobie wielu ludzi. Odpowiedzi bywają różne jak np. strajki ekologów w celu ratowania zwierząt będących na wymarciu czy też „pokojowe” demonstracje przeciw wojnom. Te pomysły tyczą się zapaleńców, którzy robią wrażenie będąc stłoczonymi w jednym konkretnym miejscu i konkretnej porze. Jednak większość ludzi „odpuszcza sobie”, czego przykładem są polskie wybory. Nie robią nic, bo uważają, że to i tak nic nie zmieni. Tymczasem można i trzeba zmienić, ale nie świat tylko siebie. Tą jedną cząsteczkę, która przy odrobinie szczęścia będzie pierwszym kawałkiem domina zupełnie tak jak w przypadku bohaterów książki Rosy Montero.
Taksówkarz, była profesor, prostytutka i lekarz. Co ich łączy? Wszystko i nic. „ My ludzie nosimy w sobie nierozwinięte zalążki przeróżnych życiowych dróg; najświętszy człowiek może nagle popełnić każde barbarzyństwo, a najokrutniejszy i nieżałujący swoich grzechów zbój potrafi okazać nagle wielką hojność, a nawet bohaterstwo.” *.
Człowiek chce wierzyć, że wszystko, co robi, każda napotkana osoba... ma sens. Pisarka daje temu dowód nie tylko akcja swojej powieści, ale też zamieszczonymi teoriami różnych naukowców prawdziwych, nie fikcyjnych.
Mając solidne podstawy swojej historii wystarczy już tylko ( a może aż?) mieć pióro przemawiające od wyobraźni czytelnika. Z pełną odpowiedzialnością mogę Was zapewnić, że tego pani Montero zdecydowanie nie brakuje. Smutek i radość odczuwamy niczym własne odczucia.
Śmierć ukochanej osoby.. Niezależnie od tego, kiedy następuje nigdy nie jesteśmy na nią gotowi. Chyba właśnie wtedy też usilnie poszukujemy sensu tego cierpienia, tak jak robi to taksówkarz. Musi minąć czas by zrozumiał, że choć jego żony nie ma fizycznie to zawsze będzie w jego sercu i tego nikt mu nie odbierze. Poruszony zostaje też temat związku, kiedy to kobieta jest starsza i to o całe 13 lat. Widać, że prawdziwa miłość rządzi się swoimi prawami i nie ma wieku. Warto o tym pamiętać, zanim skreśli się kogoś, bo tego oczekuje społeczeństwo.
Prostytucja. Zjawisko zawsze wzbudzające wiele emocji wśród kobiet. Nie wyobrażamy sobie oddawać swego ciała, co noc innemu mężczyźnie, dawać mu poczucie kochania i siły. Bulwersujemy się na to jak alfonsi wykorzystują „swoje” podopieczne. Zapominamy jednak, że wszystkie te przemyślenia powstają w wygodnym fotelu, na kolanach ukochanego mężczyzny. Nie popieram prostytucji, jednak książka uświadamia, że to nie jest najgorsze, co mogło się tym dziewczynom przytrafić. Żyją i to może być dla nich najważniejsza wartość, potrafią docenić to. Często dzięki prostytucji mogą wykształcić swoje dzieci, dać im jedzenie. Nie zawsze można iść do uczciwej pracy, a państwo często pomaga tylko na ekranach naszych telewizorów.
Pisarka podejmuje się również próby wyjaśnienia, dlaczego Internet dla wielu może być tak pociągający. Każdy z Nas może tam stworzyć siebie na nowo, nadać sobie wszystkie cechy, których w rzeczywistości nam brakuje. Poznajemy ludzi, którym możemy wyjawić nasze największe sekrety bez konsekwencji ośmieszenia czy odrzucenia. Możemy tworzyć pozory, według których też oceniamy innych. Kobieta siedząca każdego wieczoru w barze z kieliszkiem wina jest dla nas zwyczajną pijaczka. Nie przyjmujemy do wiadomości, że swoją godnością a przede erudycją może nasz przewyższać. Rosa Montero pokazuje jak łatwo dać się zwieść, jak niewiele wiemy o świecie i jego mieszkańcach. Często inni ludzie potrzebni są tylko do tego by móc ich obwinić za swoje niepowodzenia, dowartościować się kosztem ich upokorzenia.
Cała akcja dzieje się w Madrycie. Nie ma jednak opisu tego cudownego miasta, jakim jest, nie czujemy jego zapachów, nie poznajemy zwyczajów mieszkańców. Nie dane jest nam również przechadzanie się wśród romantycznych zaułków. Ten zabieg celowy czy też nie, pomaga uzmysłowić sobie, że bohaterowie tej historii mogą mieszkać za ścianą a może nawet w nas samych. Ciężej jest przez to powiedzieć: „ To mnie nie dotyczy”.
W książce nie ma konkretnej instrukcji ocalenia świata, jak mogło się wydawać po tytule. Nie jesteśmy bombardowani żadną ideologią, groźbami końca świata. Cała uwaga skupiona jest na jednostce. To do niej chce trafić autorka i udaje jej się to. Możliwe, że już na początku czytania tej książki będziecie „ocaleni” wtedy możecie jedynie upewnić się w swoim postępowaniu, sposobie postrzegania świata a dodatkowo przeczytanie lekturę napisaną świetnym stylem, pełną przeróżnych uczuć. Przeżyjecie razem z bohaterami ich wzloty i upadki. Kto wie, może nawet odczujecie katharsis? Jakkolwiek odbierzecie tą książkę, będzie to dobry odbiór, bo Wasz.
Powieść z gatunku tych przeczytanych raz a zostających na długo w pamięci,
Polecam.
*”Instrukcja jak ocalić świat” Rosa Montero, wyd. Muza, str. 271

6 komentarzy:

Hiliko pisze...

Woooow, jakie zmiany! Cudownie!
Przede wszystkim masz bajeczny szablon. Taki wakacyjny...
Tak dawno nie zaglądałam na blogi - na swój, na Wasze ... - teraz żałuję, bo mam ogromne zaległości. ;)
Co do samej recenzji - fantastyczna. Koniecznie muszę poszukać w bibliotece za tej książki. A tak na marginesie to mam już Tylko Ciebie Chcę Mocci ;)

Alina pisze...

Recenzja rzeczywiście przemawia. Aż chce się sięgnąć po tę książkę i uświadomić sobie, że przecież nie jesteśmy idealni. Jeśli tylko będę miała okazję, przeczytam.

Klaudyna Maciąg pisze...

Zapowiada się naprawdę dobra książka - muszę jej poszukać, chętnie przeczytam.

Tucha pisze...

Ty zawsze wiesz jak zaczarować i napisać tak, żeby zachęcić :)

B. Silver pisze...

Wszystko się zgadza, Miss, z tymi wyborami, poza jednym... gdyby tylko były uczciwe... A tu już mam odmienne na ten temat zdanie.
Wolę zmieniać siebie, cała reszta to Matrix, niestety.

Pozdrawiam serdecznie :)

Anonimowy pisze...

Widziałam gdzieś tą książke w zapowiedziach.. Kiedys podobało mi się bardzo "Stąd do Tartaru" tej samej autorki.