środa, 20 stycznia 2010



     Tak mało wiemy o sobie nawzajem. Na ogół leżymy zanurzeni, jak kawałki kry, wystając pod powierzchnie zimną i białą skorupą naszych społecznych bytów. Oto miał przed oczami rzadki widok tego, co spoczywa pod powierzchnią, widok prywatności i zamętu pojedynczego człowieka, godności wywróconej do góry nogami przez przemożny imperatyw czystej fantazji i czystej myśli, przez nieusuwalny ludzki pierwiastek – umysł.*
Od dawna już planowałam zapoznać się z twórczością I. McEwan’a więc wyzwanie czytelnicze spadło mi niemal jak z nieba. Po błyskawicznym przeczytaniu mogę jedynie karcić siebie za te zwlekanie.
 Próbuję w głowie wymyślić coś, co odpowiadałoby tak genialnej lekturze. Wszystko jednak wydaje się błahe i niegodne mistrzowskiego pióra autora. Pomimo ciężkich tematów lektura jest zadziwiająco lekka i wciągająca. Historia opowiada o kochankach zmarłej Molly. Clive jest sławnym kompozytorem, Vernon zaś redaktorem naczelnym jednej z brytyjskich gazet, a Julian ministrem spraw za granicznych. Mimo, że Molly umarła nadal jest w pamięci swoich kochanków. Można by powiedzieć, że to ona nakreśliła ich losy. Pierwszych dwóch połączyła na dobre i na złe. Nieświadomie skazała Juliana na ich niełaskę. McEwan w swojej wielowymiarowej powieści porusza tematykę hipokryzji wśród polityków, obecnych stan mediów goniących za sensacją by tylko zwiększyć swój nakład, granicę prywatności osób publicznych. Genialne studium kondycji obecnego społeczeństwa, nie tylko brytyjskiego. Niezależnie od tematyki danego rozdziału autor fantastycznie wczuwa się w role swoich bohaterów i mistrzowsko nakreśla ich środowisko. Dzięki niemu możemy rozkoszować się muzyką klasyczną a zaraz potem znaleźć się w samym środku wyścigu redakcyjnych szczurów. McEwan z każdą stroną wprowadza czytelnika w szczegóły swojej mistrzowskiej intrygi. Akcja rozgrywająca się w tytułowym mieście jest ukoronowaniem dzieła jak i starego przysłowia „ ten się śmieje, kto się śmieje ostatni”.

Lektura zdecydowanie obowiązkowa dla wszystkim moli książkowych. Ogromnie polecam.
Przeczytajcie sami, bo żadne słowa zachwytu i tak nie oddadzą książki.




* "Amsterdam" Ian McEwan, wyd. Znak str. 75

8 komentarzy:

Elenoir pisze...

Również niedawno czytałam tę książkę, choć nie w ramach wyzwania.
Podobała mi się, ale raczej nie ze względu na fabułę, którą autor świadomie (jak sądzę) uczynił zbyt schematyczną. Ta powieść nie zawiera przecież żadnych prawd objawionych, a tylko konkluzję, że większość ludzi to straszni hipokryci oraz trochę ironicznych uwag o artystach, politykach i dziennikarzach.

W "Amsterdamie" doceniam przede wszystkim świetny styl, w którym Ian McEwan to wszystko opisał.

Unknown pisze...

Elenoir,
Zgadzam sie, nie ma prawd objawionych ale to dobrze. Książka wtedy by wiele straciła. W całej fabule widać kunszt i zamysł Iana.
Styl pisarza jest niezaprzeczalnie fantastyczny.

Pozdrawiam :).

Lilithin pisze...

McEwan na mojej liście planów czytelniczych jest od dawna. Może w końcu coś przeczytam w ramach wyzwania, tym bardziej, że bardzo zachęcasz. Pozdrawiam!

Unknown pisze...

Lilithin,
Przeczytaj koniecznie a nie pożałujesz :). Książka warta uwagi, plasuje się bardzo wysoko w moim rankingu literackim.
Również pozdrawiam :).

liritio pisze...

No dobrze, chyba oficjalnie uznam, że brak mi jakiegoś genu, który pozwala na lubienie McEwana. Czytałam "Amsterdam" jakiś czas temu i pamiętam, że napisałam raczej nieprzychylną recenzję. Po prostu nie trawię tego pisarza i zagadką pozostają dla mnie przyczyny mojej niechęci. Wydaje mi się on nazbyt ponury i potwornie nieprzyjemny. A szkoda, bo doceniam bardzo jego styl pisania.
Pozdrawiam :)

Unknown pisze...

Liritio,
McEwan porusza cieżkie tematy tak sam jak cieżki ma humor, kierujący się w stronę sarkazmu. Jednak i taka literatura według mnie jest potrzebna do chwili refleksji nad sobą i otoczeniem.
Ja również pozdrawiam :).

hiliko pisze...

Miss Jacobsie, już od pewnego czasu ostrzę ząbki na McEwana. Nawet już jedną jego książkę zdobyłam. Twoja tak pozytywna recenzja tym bardziej mnie zachęciła. Być może ponownie nie zgodzimy się ze sobą, miejmy nadzieję, iż tak nie będzie.
Pozdrawiam!

Unknown pisze...

Hiliko,
Ja również mam nadzieję, że tym razem zgodzimy się ze sobą i przede wszystkim nie zmarnujesz czasu. Bo poczucie zmarnowania czasu jest najgorsze jakie może towarzyszyć czytaniu książki.
Pozostaje mi czekać z niecierpliwością na Twoją recenzję.
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz życzę udanej lektury :).