środa, 25 maja 2011

     O tym, że w kraju nad Wisła od dawna nie dzieje się najlepiej. Potwierdza to również książka Wojciecha Turyka „ Jak ugotować polski bigos. Refleksje Polaka ukształtowane w USA.”
Autor krytykuje dziedziny takie jak edukacja, polityka, religia, praca czy budownictwo.
Przyznam się, że czytając miałam ogromny dysonans między mądrymi i celnymi uwagami na temat polskiej rzeczywistości a tonem wypowiedzi, który do najprzyjemniejszych nie należał.
Zgadzam się absolutnie, że czas przestać finansować w większości polskie uniwersytety, które przez to nie starają się zwiększać jakości swojego nauczania.
Podpisze się obiema rękoma i wszystkim innym pod stwierdzeniem, że to polskie społeczeństwo jest winne za brak porządnych dróg, za niejednokrotną nieudolność i opieszałość administracji etc. Dlaczego? Bo to społeczeństwo wybiera. Polskie społeczeństwo w moim przekonaniu nie do końca wie, do czego służą wybory i jak z nich korzystać. Polacy zapominają, że brak głosu to głos przyzwolenia.

Polska rzeczywistość przyrównywana jest do tej amerykańskiej. Powiedzmy sobie szczerze, że pod wieloma względami dzieli Nas przepaść cywilizacyjna. Jednak czy Amerykanie faktycznie są tacy cudowni? Nie wydaje mi się. Niewątpliwie Stany są niezwykle rozwiniętym krajem, ale też mają swoje niedoskonałości systemowe, gdzie niewinnych ludzi wsadza się na naście lat za kratki, gdzie nadal panują uprzedzenia rasowe a nastolatki wychowywane są na idiotycznych programach MTV. Tymczasem autor pisze jakby to  był raj na Ziemi... Zdecydowanie brakuje obiektywizmu.
Ton, którego używa pan Turyk jest typowo amerykański tzn. „ my jesteśmy najlepsi, mamy wszystko największe”. Jest jak bogaty wuj, który przyjeżdża do biednej rodziny od strony jednego z rodziców i chce wszystkich pouczać.

Książka ma potencjał, wiele mądrych stwierdzeń, które nikną pod płaszczem opryskliwości autora. Szkoda...

2 komentarzy:

Claudette pisze...

Jestem zwolenniczką raczej europejskiego podejścia do zmian w Polsce, niźli amerykańskiego.
Z tego powodu, iż nasz kraj jest zbyt często porównywany do jednego z największych na świecie mocarstw, chociaż tak naprawdę nie zalicza się do czołówki nawet na swoim kontynencie.

Owszem, większość instytucji amerykańskich jest genialna i wspaniale funkcjonuje budując tamtejszą państwowość. Ale owa państwowość została ukształtowana w odmienny od naszego sposób już ponad 300 lat temu i o ile niektóre rozwiązania (vide: uczynienie uczelni państwowych pełnopłatnymi placówkami nauczania, jednak nie sprzedawanie ich byle komu!) są świetne i pewnie u nas się przyjmą, o tyle inne okażą się totalnym fiaskiem (vide: Jednomandatowe okręgi wyborcze tzw. JOWY) z racji szczególnego systemu panującego w USA.

Nie lubię skrajności, w żadną stronę, dlatego książki pana Turyka raczej nie przeczytam. Chociaż może to i dobrze, że na polskim rynku wydawniczym jest i miejsce na taką pozycję. Przynajmniej panuje równowaga :)

Pozdrawiam :)

Pisany inaczej pisze...

Ja raczej nie bior tej ksiażki pod uwagę jako czytelnik