poniedziałek, 16 maja 2011

   „Problem cierpienia”, czyli eksperymenty czytelnicze nie zawsze wychodzą na dobre.
Miałam nadzieję, na ciekawy wywód o cierpieniu, które przecież jest niezależne od szerokości geograficznej, wyznawanej wiary lub jej braku. Zamiast tego przyszło mi się zmierzyć z esejem filozoficzno-chrześcijańskim, z dużą dawką moralizatorstwa.
Oddając sprawiedliwość przyznam, że książkę czyta się szybko a autor jest w niej niezwykle konsekwentny. Czytelnik nie musi obawiać się, że nie zrozumie terminologii naukowej, bowiem język autora jest barwny, prosty, często posługuje się różnymi metaforami.
Clive Staples Lewis rozważa cierpieniu jako „wiadomości” od Boga, która ma nam pokazać popełniane błędy/grzechy, niebie i piekle, Bogu jako takim. Pisarz sugeruje, że szczęśliwym można być jedynie w jedności z Bogiem.
Cóż... Ja jestem szczęśliwą ateistką i nie zamierzam tego zmieniać w najbliższym czasie.

Książka warta polecenia osób wierzących. Ci z pewnością znajdą w niej mądrość i próbę wyjaśnienia/ pokazania głębszego sensu w dzisiejszym wszechświecie pełnym zbrodni i innych okrucieństw.

3 komentarzy:

Pisany inaczej pisze...

Akurat tej ksiażki nie czytałem, czytałem za to niedawno książkę Lewisa o radości i robiła ona na mnie piorunujące wrażenie.

Eireann pisze...

Na mnie czekają dwie książki C.S. Lewisa (i nie są to Opowieści z Narnii ;-) ), ale tę raczej będę omijać... Temat ciężki, ot co.

Shirkus pisze...

Jestem osobą wierzącą, ale chyba ta książka nie trafiłaby do mnie. Bo ja nie wierzę na wzór chrześcijański.