niedziela, 2 października 2011

    Poznajcie Nicka Belsey’a, doświadczonego życiem policjanta, który przez niefortunne wybory znajduje się na skraju przepaści. Wisi nad nim widmo bankructwa oraz nieubłagane zwolnienie ze służby, którego kropką nad i był flirt z żoną szefa. Jest też człowiekiem, który wyznaje zasadę, że pieniądze leżą na ziemi i zdobędzie je ten, który nie boi się złamania kręgosłupa podczas schylania. Gdy więc nadarza się okazja, taka jak zaginięcie majętnego biznesmena, postanawia ją wykorzystać i tym samym uruchomić machinę intryg i kłamstw.

    Oliver Harris napisał powieść nieprzeciętną i intrygująca. Jego bohater daleki jest od wyobrażenia wzorowego gliniarza z amerykańskiego serialu. Nick nie odczuwa najmniejszego strachu, odrzuca wszelkie wyrzuty sumienia, w czym pomagają mu w tym hektolitry wypitego alkoholu oraz tuziny połkniętych tabletek. 
Z kart wyłania się obraz Londynu jako tętniącego życiem miasta wielkich interesów, zadymionych pubów pełnych stróżów prawa odpoczywających po pracy i chętnie obsmarowujących swoich szefów. Miasta, które przyciąga bogaczy mających nadzieję na europejską karierę, dziewczyn chcących czegoś więcej niż tylko mundurków elitarnych szkół i zbrodniarzy, którzy nie cofną się przed niczym, aby ich sekret nie wyszedł na jaw.
Mam zwyczaj patrzeć przychylniejszym okiem na debiutantów, ponieważ domyślam się ile wysiłku musieli włożyć w napisanie pierwszej powieści, ich styl dopiero się kształtuje, są też dopiero na początku drogi, która ma ich określić jako pisarzy. Harris miał pomysł na fabułę i zgrabnie wprowadził ją w życie, charakter głównego bohatera otwiera przed nim szereg możliwości rozwoju akcji i wybrnięcia z niej. Musi jednak popracować nad tempem rozwoju wydarzeń, teraz było ono nierównomiernie, zastój mieszany był z natłokiem informacji i reakcji.
Zakończenie było dla mnie jedynie połowicznym zaskoczeniem, być może spowodowała to moja wrodzona podejrzliwość, może stale rosnąca ilość przeczytanych thrillerów ogranicza pole działania kolejnym autorom.
    „Podwójne życie” to udany debiut literacki, na próżno tu jednak szukać głębokich wątków społecznych, filozoficznych czy politycznych. Polecam, z zastrzeżeniem, że jest to lektura jedynie dla szukających wytchnienia i oderwania się od rzeczywistości, dla tych, którzy pragną dawki adrenaliny niedostępnej w codziennym życiu. 

3 komentarzy:

Pisany inaczej pisze...

Na mnie książka nie zrobiła wielkiego wrażenia :-(

Cyrysia pisze...

Ja podobnie jak Piter nie poczułem tej ikry. Czegoś mi zabrakło. nie jest źle ale mogło być lepiej.

Magda pisze...

a mnie intryguje obraz tego tętniącego ąyciem Londynu, chętnie zapoznam się z tą książką :)