Pewne słowa dla świata są wieloznaczne zaś dla naszego serca mają tylko jedno „imię”. Ja mam tak ze słowem „dom”. Gdy tylko pomyślę o moim własnym, przyszłym domu od razu w mojej wyobraźni pojawia się piękna duża biblioteka, półki z ciemnego drewna wypełnione książkami. Do tego biurko z wygodnym fotelem, skórzana kanapa. Obowiązkowo pojawia się też kominek a przed nim 2 wielkie fotele z podnóżkami. W dzień pokój byłby przepełniony promieniami słońca a wieczorem będzie skąpany w księżycowym blasku.
A jeśliby tak....
Jeśliby tak każdy pokój wypełniony był książkami z danej tematyki i odpowiednim do niej wyposażeniem? To jest możliwe, jeśli zamieszkacie w The Library Hotel w Nowym Jorku.
Broadway Room ( w pakiecie 2 bilety na przedstawienie na Broadway’u), Love Room, Kamasutra Room może się skusicie?
Trzeba przyznać, że pomysł faktycznie jest ciekawy. Choć według mnie kompletnie nie trafiony. Do Nowego Jorku nie jedzie się po to by nie wychodzić z hotelu i czytać książki. To miasto tętniące życiem, które trzeba brać pełnymi garściami. Osobiście też wolałabym kupić owe książki na własność niż płacić 400-500 dolarów za noc.
Hotel z koncepcją tego typu o wiele bardziej by pasował do spokojnej mazurskiej scenerii, gdzie można się wyciszyć i faktycznie nic nie rozprasza uwagi. Do tego pensjonat prowadziłoby miłe małżeństwo, prawdziwi pasjonaci książek, z którymi można byłoby rozmawiać o nich godzinami zamiast zimnego, bezosobowego personelu hotelu.
A Wy, jakie macie zdanie na ten temat? Luksusowy hotel w centrum wielkiego miasta czy miły zakątek na odludziu?
A jeśliby tak....
Jeśliby tak każdy pokój wypełniony był książkami z danej tematyki i odpowiednim do niej wyposażeniem? To jest możliwe, jeśli zamieszkacie w The Library Hotel w Nowym Jorku.
Broadway Room ( w pakiecie 2 bilety na przedstawienie na Broadway’u), Love Room, Kamasutra Room może się skusicie?
Trzeba przyznać, że pomysł faktycznie jest ciekawy. Choć według mnie kompletnie nie trafiony. Do Nowego Jorku nie jedzie się po to by nie wychodzić z hotelu i czytać książki. To miasto tętniące życiem, które trzeba brać pełnymi garściami. Osobiście też wolałabym kupić owe książki na własność niż płacić 400-500 dolarów za noc.
Hotel z koncepcją tego typu o wiele bardziej by pasował do spokojnej mazurskiej scenerii, gdzie można się wyciszyć i faktycznie nic nie rozprasza uwagi. Do tego pensjonat prowadziłoby miłe małżeństwo, prawdziwi pasjonaci książek, z którymi można byłoby rozmawiać o nich godzinami zamiast zimnego, bezosobowego personelu hotelu.
A Wy, jakie macie zdanie na ten temat? Luksusowy hotel w centrum wielkiego miasta czy miły zakątek na odludziu?